Żarłacze, czyli krzyż smoleński i polska polityka

0
0
0
/

Pływają swobodnie w wodzie krajowej polityki, węsząc bezustannie za żerem. Im toń bardziej mętna, tym czują się lepiej. Ochota ujrzenia krwi jest ich siłą nośną. Nie brzydzi ich żadna forma jej upuszczenia. Żerujące na cudzym nieszczęściu żarłacze. Trudno im współczuć, jeszcze trudniej pojąć dlaczego czynią tak jak czynią.

Przyjrzyjmy się tym, które najgłośniej słychać, bo z całych sił domagają się uwagi. To ich motto i podnieta. Na plan pierwszy wysuwają się ci, co dali żarciu początek: niszczyciele dobrego imienia zmarłego tragicznie prezydenta, z rechotem atakujący ludzi modlących się pod smoleńskim krzyżem, u stóp Pałacu Prezydenckiego. Nie trzeba tamtych scen przypominać nikomu. Wrzaski, obelgi, plucie, popychanie, sikanie na znicze. Przy cichej akceptacji i uciesze tych, co krzyczą teraz o moralności, etyce, prawie, obyczajach. Tych co wymyślili pogardliwe moherowe berety, głupawego tumana – symbol Polski prowincjonalnej Janusza z Podkarpacia, rozpijaczonych biorców 500+.

Ów smoleński krzyż nadal noszą ci, co pamiętają rozbawiony rechot czwórki panów, stojących na płycie Okęcia podczas wynoszenia z samolotu trumien z ciałami ofiar smoleńskich: Komorowskiego, Tuska, Sikorskiego, Borusewicza. Nie przeszkadzał im płacz ludzi. Był nieważnym uwagi tłem. I choć nasza wiara każe wybaczać, niemym głosem i w nadziei możemy tylko powtarzać słowa Psalmu:  „Niech oniemieją kłamliwe wargi co o sprawiedliwym mówią zuchwale w wyniosłości i pogardzie”.

Ten Krzyż czyli nasza pamięć jest dla nas zaszczytem. Jest drogą do jutra. Tego bez bratobójczej wojny, bliźniaczej z tą, która doprowadziła kraj do rozbiorów i długiej niewoli. Ale jest również ten krzyż celem pośmiewiska dla mianujących siebie tymi lepszymi. Jakby pamięć kłuła ich i bolała. Była przeszkodą do zrozumienia prawd podstawowych.

Niedawno krzyż ten znowu się pokazał. Tym razem w propagandowym filmiku przedwyborczym człowieka mianującego siebie lepiej pojmującym katolikiem. Obiecanki, co dobrego może zaoferować jako ewentualny prezydent kraju, zakończył ironiczny obraz drzewa ze smoleńskiego lasu i rysunek naśladujący spadanie samolotu. Było to wstrętne, bo było aktem żerowania na tragedii w celach czysto egoistycznych, politycznych.

Ostatnio żerowanie weszło w kolejną fazę. Po niepełnosprawnych, co dało największą,  wymierną korzyść osobie prowadzącej protest, celem propagandowego żerowania stali się chorzy na nowotwory. Cała gromada żarłaczy rzuciła się do gryzienia, kiedy Sejm dał pieniądze na znienawidzoną przez nich państwową TV. Od razu zakrzyknęli, że to akt  niegodny, bo powinny one trafić do chorych. Nic nie dały statystyczne argumenty, że dotacje na leczenie również znacząco urosły i że kierowanie budżetu w różne strony jest normą. I choć przydałby się tu jeszcze niejeden miliard, żarłaczom nie chodziło o cierpiących. Gdyby naprawdę tak było, dbaliby o nich wówczas, kiedy mieli władzę w ręku. Jednak wtedy zanadto się nie wysilili. Liczby czyli twarde, acz niewygodne im fakty, nie kłamią.

Sprawa ta powoli już schodzi z kalendarza zajęć żarłaczy. Bo pojawiła się nowa okazja: groźny wirus. Na dziś nie dotarł jeszcze do naszego kraju, mimo budzi duży i zrozumiały strach. Rząd ciągle przekonuje, że stawimy mu czoła na ile się da, zwołano także specjalne posiedzenie Sejmu temu poświęcone. Dla żarłaczy to za mało. Właśnie jeden z nich oświadczył, że władza ukrywa przed obywatelami prawdę, bo wirus już u nas jest. Wniosek? To spisek rządu. Wygląda na to, że ów żarłacz doczekać się nie może, aż ponura choroba do nas dojdzie a wtedy będzie można do woli wrzeszczeć i oskarżać, bowiem temat to mocno chwytliwy. Już zwęszyli nową krew. Już szczerzą zęby, by chapnąć wroga i roznieść go na strzępy.

Trudno podejść do tego z felietonowym przymrużeniem oka. Tym razem,  dopóki to żerowanie na cudzym nieszczęściu trwa w najlepsze, niesposób go przymrużyć.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną