Od 31 lat „Gazeta Wyborcza” w awangardzie walki z Kościołem katolickim

0
0
0
/ Adam Michnik

31 lat temu 8 maja 1989 roku do kiosków w całe PRL trafił pierwszy numer „Gazety Wyborczej”, która konsekwentnie od trzech dekad jest w awangardzie walki z Kościołem katolickim.

Obecny antyklerykalizm lewicy to nic nowego, tylko te same klimaty, które są obecne w „Gazecie Wyborczej” od lat. Trzydzieści jeden lat temu ukazał się pierwszy numer „Gazety Wyborczej”, dziennika, którzy przez dwie dekady nadawał ton życiu politycznemu III RP, ze szkodą dla Polski i Polaków. Jednym z wielu wielkich zaniedbań środowisk patriotycznych w Polsce jest to, że nie prowadzi się od wielu lat bieżącego monitoringu środowisk wrogich Polsce i Polakom. Brak takiego monitoringu sprawia, że środowiska patriotyczne są często z własnej winy bezbronne wobec antypolskiej kampanii nienawiści. W obliczu antypolskiego wroga polskim patriotom brakuje argumentów do walki w obronie Polski i Polaków. Dla tego należy doceniać i pamiętać te publikacje, które taką amunicję obrońcom Polski zapewniały.


Doskonałą amunicję do walki z antypolską i antykatolicką narracją „Gazety Wyborczej” można znaleźć w wydanej przed dekadą przez Frondę pracy Grzegorza Kucharczyk „Strachy z gazety”.


Zdaniem Grzegorza Kucharczyka „Gazeta Wyborcza” zawsze zaangażowała się w walkę z katolicyzmem. Między innymi „Gazeta Wyborcza” domagała się likwidacji klasztoru w mieście Oświęcim. W swej walce z katolikami „Gazeta Wyborcza” mogła zawsze liczyć na poparcie kilku księży sympatyzujących z linią redakcji (np. na ojca Wacława Oszajcę).


Zdaniem „Gazety Wyborczej” integryści katoliccy chcieli nacjonalistycznej dyktatury religijnej i likwidacji demokracji. Integryzm katolicki miał się przejawiać w żądaniach: wprowadzenia lekcji religii w szkołach, uznawaniu przez szkolnictwo wartości chrześcijańskich. Spośród publicystów „Gazety Wyborczej” przeciwnikami nauki religii w szkołach byli: Piotr Pacewicz, Jan Turnau, Czesław Miłosz, Roman Graczyk. Katecheza w szkołach była dla publicystów dziennika, formą religijnego prześladowania innowierców, odbierania im godności.


Zdaniem publicystów pisma przestrzeganie wartości chrześcijańskich w mediach doprowadzić miało do wprowadzenia cenzury, totalitaryzmu, teokracji i stosów. Wprowadzeniu zapisów o respektowaniu wartości chrześcijańskich do Konstytucji (o co zabiegał episkopat) spotkało się z krytyką Adama Michnika i „Gazety Wyborczej”. „Gazeta Wyborcza” występowała również przeciw ratyfikacji konkordatu, zdaniem „Gazety Wyborczej” konkordat miał doprowadzić do sporów państwa z Kościołem, laicyzacji i wielożeństwa.


Zdaniem Adama Michnika i „Gazety Wyborczej” Kościół katolicki nie rozumiał wolności. Rzekoma agresywność Kościoła katolickiego miała prowadzić rzekomo do wojen religijnych, dążenia do przywilejów, chęci wpływania na władze (w sprawie aborcji, nauki religii, wartości chrześcijańskich), oraz odrodzenia się nacjonalizmu.


Adama Michnika w krytyce Kościoła wspierał Leszek Kołakowski i Czesław Miłosz. „Gazeta Wyborcza” rozróżniała dobry posoborowy i zły integrystyczny Kościół (na łamach „Gazety Wyborczej” nad brakiem ducha posoborowego w kościele ubolewał Zbigniew Mikołejko). Postawa „Wyborczej” nie wzięła się znikąd. W PRL rewizjoniści z „Po prostu” krytykowali integryzm prymasa Wyszyńskiego (który zachodnioeuropejskich kontestatorów roku 1968 nazywał „potężnym liczebnie pokoleniem synów kłamstwa”) i religie w szkołach.


Również w wypadku Kościoła „Gazeta Wyborcza” pisała o efekcie zamrażarki, czyli o tym, że PRL zamroził, a transformacja ustrojowa rozmroziła demony integryzmu, antysemityzmu i nacjonalizmu. Przedstawicielami integryzmu miał być zdaniem publicystów pisma arcybiskup Michalik, tygodnik „Niedziela” i ojciec Tadeusz Rydzyk.


W 1990 „Gazeta Wyborcza” widział groźbę powstania państwa wyznaniowego z „jego nieodłącznymi atrybutami: nietolerancją światopoglądową i obyczajową, zaściankowością, ksenofobią i nieodłączną od nich stagnacją, a nawet regresem kulturowym”.


„Gazeta Wyborcza” postulowała pełną laicyzację życia społeczno-politycznego. Zdaniem „Gazety Wyborczej” okazywanie religijności miało zagrażać demokracji („Gazeta Wyborcza” uznawała, że niedopuszczalny jest: udział oficjeli w mszach, ordynariat w armii, pielgrzymki żołnierzy, krzyże w miejscach publicznych, odwoływanie się do Boga w konstytucji).


„Gazeta Wyborczej” alternatywę dla integryzmu widziała w „Tygodniku Powszechnym” i księdzu Józefie Tischnerze (który klimat narodowo katolicki określał mianem przedwojennej zarazy, która zagraża katolicyzmowi). Ksiądz Tischner nie widział za to zagrożenia ze strony ateizmu i laicyzacji. „Gazeta Wyborcza” kreowała księdza Tischnera na trybuna ludowego prześladowanego przez hierarchie. Ksiądz Tischner deklarował na lamach „Gazety Wyborczej”, że ortodoksja katolicka go nie interesuje. Innym ulubieńcem „Gazety Wyborczej” był biskup Pieronek. Biskup Pieronek głosił, że destruktywna antykatolicka krytyka ubogaca Kościół.


Zdaniem Grzegorza Kucharczyka zbiorowym beniaminkiem „Gazety Wyborczej” był „Tygodnik Powszechny” i związani z nim duchowni, którzy zdaniem „Gazety Wyborczej” „są prawdziwymi ludźmi kościoła” którym „naprawdę zależy na kościele”. „Tygodnik Powszechny” był dla „Gazety Wyborczej” uosobieniem pożądanego przez ”Gazetę Wyborczą” modelu katolicyzmu. Wyrazem sympatii „Gazety Wyborczej” dla „Tygodnika Powszechnego” była krytyka „Gazety Wyborczej” pod adresem Jana Pawła II za jego krytyczny stosunek do „Tygodnika” (Jan Paweł II w 1995 roku krytykował „Tygodnik” za obojętność wobec ataków na katolicyzm i polskość). Ideowa postawa redakcji „Tygodnika” była konsekwencją wyborów ideowych reakcji pojętych w pierwszych latach po wojnie.


Środowisko „Tygodnika” i „Gazety” tworzyło zamknięty krąg wzajemnej adoracji, quasi sektę. „Tygodnik” i „Gazetę” łączyło przeświadczenie o: zagrożeniu teokracją, niebezpieczeństwie i szkodliwości tradycjonalizmu, kościoła przedsoborowego, integryzmu, syntezy polskości i katolicyzmu prowadzącej do agresji oraz nietolerancji katolików (wyrazicielem tego w „Tygodniku” był według autora książki Jarosław Gowin).


„Tygodnik” i „Gazeta” szczególne zagrożenie widziały w: „Radiu Maryja”, które miało podważać fundamenty ustrojowe III RP, triumfalnym i publicznym manifestowaniu katolicyzmu (zdaniem „Tygodnika” nawet odmawianie różańca w środkach transportu było podejrzane i niebezpieczne).


„Gazeta” i „Tygodnik” postulowały: usuwanie religii z przestrzeni publicznej, neutralność światopoglądową państwa, likwidacje lekcji religii w szkołach (postulował to Leszek Maleszka i Andrzej Wielowieyski), usunięcie zapisu o respektowaniu wartości chrześcijańskich w mediach (postulowała to Józefa Henelowa, Turowicz, i ksiądz Boniecki).


„Tygodnik” i „Gazeta” potępiały polityczne zaangażowanie katolików (o ile nie było to zaangażowanie w partie środowiska „Gazety Wyborczej” - w takie poparcie angażował się Józefa Henelowa, Krzysztof Kozłowski, ksiądz Józef Tischner).


W 1989 i 1990 obie redakcje krytykowały powstawanie wielu partii politycznych i chciały monopolu władzy dla swego środowiska. „Tygodnik” i „Gazeta” wspólnie potępiały dekomunizacje (zdaniem Grzegorza Kucharczyka swoje potępienie dla dekomunizacji na łamach „Tygodnika” wyrażał Jarosław Gowin i Bronisław Wildstein, który uważał, że dekomunizacja doprowadzi do terroru nacjonalizmu).


„Gazetę Wyborczą” od „Tygodnika Powszechnego” różnił stosunek do komunistycznej bezpieki i spraw obyczajowych (aborcji, pornografii i małżeństw pederastów), dla „Wyborczej” bezpieka była sojusznikiem w walce z nacjonalistycznym zagrożeniem, a „Tygodnik Powszechny” chciał ukarania zbrodniarzy. Sprzeciw „Tygodnika” był jednak nie konsekwentny, pismo na swoich łamach prezentowało głosy zgodne z nauczaniem Kościoła i glosy niezgodne z nauczaniem Kościoła (Stanisław Lem opowiadał się za legalnym dostępem do pornografii). Obie redakcje uznawały, że Jan Paweł II sprawia kłopoty (papież podpadł redakcji: nie broniąc niewierzących przed dyskryminacją, nie broniąc przywilejów ateistów i innowierców, nie potępiając Radia Maryja ).


Jan Paweł II bardzo zawiódł „Gazetę Wyborczą”. Zdaniem „Wyborczej” Jan Paweł II głosił katolicyzm zamiast ekumenizmu, promował prowincjonalny i irracjonalny mesjanizm Polaków, chciał budowy w Polsce teokracji. Zdaniem „Gazety” Jan Paweł II i katolicy w Polsce „nie tylko nie dorośli do demokracji i Europy, ale są dla nich realnym zagrożeniem”. Sam Jan Paweł II według „Wyborczej” wzbudził polski nacjonalizm, uniemożliwił pojednanie polsko-ukraińskie, usiłował niszczyć wolny rynek (czyli ustrój nazywany przez „Wyborczą” wolnym rynkiem).


Najpełniej przekonania „Gazety Wyborczej” wyraził Dawid Warszawski, pisząc, że „Europa chrześcijańska, Polska chrześcijańska, tak jak definiuje je Papież, możliwe są jedynie na gruzach Europy i Polski demokratycznej”. Publicysta „Wyborczej” na łamach pisma twierdził, że w „nauczaniu Jana Pawła II doszukać się można idei występujących w XX-wiecznych ideologiach totalitarnych i herezjach”. Zdaniem „Gazety Wyborczej” pielgrzymka Jana Pawła II w 1991 była frekwencyjną klapą, bo Jan Paweł II przestał rozumieć Polaków. Według „Gazety” Polacy nie byli zainteresowani naukami Jana Pawła II, bo Jan Paweł II, zamiast wesprzeć biednych i dyskryminowanych agresywnie szerzył rygoryzm moralny.


Adam Michnik na łamach „La Stampa” w 1993 roku krytykował Jana Pawła II za to, że nie potępił on dekomunizacji i nie poparł transformacji ustrojowej. „Wyborcza” ubolewała, że Jan Paweł II: bliższy jest „Niedzieli” niż „Tygodnikowi Powszechnemu”, nie akceptuje laicyzacji, opowiada się za syntezą narodowo katolicką, chce narzucać katolicyzm, wznieca waśnie religijne (wynosząc na ołtarze ofiary heretyków).


„Gazeta Wyborcza” krytykowała nie tylko nauczanie Jana Pawła II o Polsce, ale i to zawarte w encyklikach (egzegezą encyklik parał się na łamach „Gazety” Zbigniew Mikołejko). W encyklikach „Wyborczą” oburzały przed soborowe poglądy papieża, odejście od ducha drugiego soboru watykańskiego, nieuleganie presji rzeczywistości. Janowi Turnauowi Jan Paweł II podpadł brakiem szacunku dla buddyzmu. „Gazeta Wyborcza” krytykowała Jana Pawła II za: pesymizm wobec zmian cywilizacyjnych, fundamentalizm religijny i moralny, krytykę kultury laickiej, krytykę aborcji i antykoncepcji (gdy zadaniem „Wyborczej” ziemi grozi przeludnienie, a prokreacja prowadzi do głodu w Afryce), ignorancje wobec współczesnej nauki.


Hardcorowym przejawem niechęci „Gazety Wyborczej” do katolicyzmu była publikacja apokryfu „Ewangelia Judasza”. Zdaniem „Gazety” Kościół byłby dla Polaków autorytetem, gdyby odrzucił balast katolicyzmu. „Wyborcza” negowała fakt, że antyklerykalne kłamstwa krzywdzą Kościół. „Gazeta Wyborcza” chciała, by Kościół odrzucił swój katolicyzm i stał się posoborowy (przyjął w miejsce katolicyzmu idee „Gazety Wyborczej”), by Kościół wspierał laicyzacje i lewicową rewolucję.


„Gazeta Wyborcza” opowiadała się za legalizacją aborcji. „Gazeta” twierdziła, że walka z aborcją przyniesie więcej złego niż dobrego. Już w 1989 roku „Gazeta” przeciwstawiała się ograniczeniu legalności aborcji, twierdziła, że przeciwnicy aborcji chcą wprowadzić dyktaturę i zamykać kobiety w więzieniach („Wyborcza” przestrzegała, że w wyniku aborcji do wiezień trafi co roku kilka tysięcy kobiet).


„Wyborcza” postulowała legalizacje aborcji, negowała, że embriony są ludźmi, głosiła, że skutkiem zakazu aborcji będzie powstanie podziemia aborcyjnego, przepełnione sierocińce i przymusowe badania kobiet. Zdaniem „Gazety Wyborczej” prawdziwym przejawem bycia miłosiernym chrześcijaninem jest akceptowanie aborcji (by kobieta nie cierpiała z powodu ciąży i by nie ingerować w jej intymność). „Gazeta” apelowała, by przeprowadzić referendum w sprawie legalizacji aborcji, twierdząc, że politycy wbrew społeczeństwu chcą zakazać aborcji. „Gazeta” promowała akceptacje aborcji, łączenie akceptacji aborcji z katolicyzmem, traktowanie wielodzietności jako patologii, traktowanie aborcji jako coś normalnego.


Zdaniem „Gazety Wyborczej” przeciwnicy aborcji byli wariatami, niebezpiecznymi i agresywnymi fanatykami (którzy zaburzają rozwój dzieci filmami o aborcji). „Wyborcza” głosiła też, że Kościół promuje zakaz aborcji, by wprowadzić teokracje. Ograniczenie mordowania nienarodzonych dzieci w 1993 rozczarowała „Gazetę Wyborczą”. Zdaniem „Wyborczej” ograniczenie to spowodować miało: powstanie turystyki aborcyjnej, rozwój podziemia aborcyjnego, zmniejszenie przyrostu naturalnego i masowe zabójstwa noworodków.


Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną