Fałszywa pandemia jako instrument rozbicia naturalnych więzi społecznych

0
0
0
/ źródło: pixabay.com

Naturalne instytucje społeczne (rodziny, wspólnoty religijne, narody, rynek) są zagrożeniem dla lewicowej tyrani. Lewicowa tyrania opiera swoją wszechwładzę na kontrolowaniu wszelkich relacji społecznych i na pełnym uzależnieniu jednostek wobec siebie. Naturalne instytucje społeczne (rodziny, wspólnoty religijne, narody, rynek) zapewniają ludziom możliwość życia, rozwoju, zabezpieczenia w sytuacjach kryzysowych, i przez to stanowią alternatywę dla despotycznej władzy – uświadamiają, że biurokracja państwowa często jest zbędna oraz stanowi tylko niepotrzebne obciążenie i barierę.

Lewica wie doskonale jakie zagrożenie dla jej wszechwładzy stanowią naturalne instytucje społeczne nieustannie i dlatego je niszczy, raz bezpośrednim terrorem (jak sowieci, mordując 150 milionów ludzi uznanych za zagrożenie dla systemu, odbierając własność prywatną, wpędzając kolejne setki milionów w nędzę na dekady, likwidując wolny rynek), raz bardziej subtelnie (poprzez rewolucję seksualną i popkulturę szerząc demoralizacje, która zniszczyła rodziny, wspólnoty religijne, narody, a teraz jeszcze niszczy biologiczną tożsamość jednostek).


Dziś w czasach fałszywej pandemii stajemy się ofiarami kolejnej fali niszczenia relacji społecznych. W tej nowej pandemicznej fazie główną role odegrały media należące do globalnych korporacji oraz uzależnieni od sympatii tych mediów i instrukcji zawartych w przekazach medialnych politycy.


Media skocznie zastraszyły swoich odbiorców, wmawiając im (wbrew dowodom naukowym), że inni ludzie są dla nich śmiertelnym zagrożeniem, że dla ratowania życia muszą zerwać wszelkie relacje rodzinne, zaprzestać aktywności wspólnot religijnych i relacji towarzyskich.


Rodzina jest podstawową komórką społeczną. Lewica odniosła ogromny sukces, likwidując rodziny wielopokoleniowe w krajach sowieckich, niszcząc ekonomiczne fundamenty rodzin (odbierając im majątki, zmuszając przez sztuczną nędze, do migracji społecznych, wykorzeniając z lokalnych wspólnot), w krajach zachodu poprzez popkulturę propagując styl życia w samotności, a na całym świecie poprzez przymusową państwową edukację odbierając rodzicom kontrole nad edukacją i wychowaniem dzieci, oraz poprzez walkę z Kościołem katolickim (likwidacje tej instytucji kreacji kapitału społecznego, a nawet likwidacje alternatywnej wobec państwa sieci instytucji edukacyjnych, opiekuńczych i leczniczych należących do katolików).


Dziś tyrania pod sztandarem fałszywej pandemii rozbiła rodziny, odwołując się do strachu, szczując na siebie krewnych, wmawiając im, że niosą sobie wzajemnie śmierć (czego absolutnie nie potwierdza wiedza o niskiej śmiertelności nowego wirusa i niczym nieróżniącej się od zeszłych lat śmiertelności w całej populacji). Na główne zagrożenie dla dziadków wykreowano ich wnuki (te, których lewicy nie dało się zarżnąć podczas aborcji) - kreując dzieci na zombi niosące zarazę. To nowy motyw, do tej pory dzieci w społeczeństwach tradycyjnych zawsze postrzegane były jako błogosławieństwo – ale aborcyjny przekaz lewicy ostaniach dekad zrobi swoje.


Ciekawym elementem w przekazie mediów, widocznym szczególnie w reklamach, jest (zgodne ze starszym przekazem propagującym eutanazje) wykreowanie wizerunku starych ludzi jako zbędnych, stanowiących obciążenie, upośledzonych intelektualnie. W społeczeństwach tradycyjnych starzy traktowani byli jako źródło wiedzy wynikające z ich doświadczenia życiowego. Dziś odbiorcom media wmawiają, że staruch jest tak głupi, że trzeba go uczyć, myć ręce. Taka propaganda to kolejny przykład budowy zaplecza medialnego dla społecznej akceptacji eutanazji, czyli likwidacji elementu będącego obciążeniem finansowy dla bankrutujących ubezpieczeń emerytalnych i niewydolnego systemu lecznictwa.


Fałszywa pandemia umożliwiła też likwidacje resztek Kościoła, którego nie udało się zlikwidować represjami, dywersją ideową agentury wewnątrz instytucji, czy laicyzacją i demoralizacją (relacje społeczne najlepiej rozbić rewolucją seksualną) poprzez zablokowanie możliwości wspólnego kultu religijnego. W samej Polsce było około 11.000 kościołów i kaplic rzymskokatolickich, w których co niedziele głoszono kazania, w których działały lokalne wspólnoty. Poza obszarem kontroli władz był więc ogromna struktura przekazu ideowego. Dzięki zamknięciu świątyń, dzięki zakazowi praktyk religijnych władze pozbyły się niezależnego przekazu ideowego. Dziś mamy tylko jeden przekaz zamiast 11.000 (razy ilość odprawianych mszy czy działających organizacji), który zdecydowanie łatwiej kontrolować, i na który zdecydowanie łatwiej wpływać.


Poza kontrolą władzy (sprawowanej przez media należące do globalnych korporacji narzucające politykom ich pogląd na świat) były zawsze bezpośrednie relacje ludzi – nawet dziś trudno jest skutecznie monitorować rozmowy bezpośrednie miliardów ludzi (choć można każdego z nich podsłuchać za pomocą telefonów komórkowych, z których nie usunięto baterie). By zniszczyć ten niezależny obieg informacji, zakazano ludziom relacji społecznych, spotkań i rozmów. Wmówiono innym, że potencjalny współrozmówca niesie śmierć.


W zamian zaoferowano ludziom kontakty przez internet. Za cyfrowe relacje jednak należy płacić. Coś, co do tej pory było darmowe, nagle stało się kolejnym źródłem dochodu dla globalnych korporacji (tak było, gdy protestanci zlikwidowali katolicyzm i nagle pomoc społeczna finansowana z dobrowolnych składek musiała być finansowana z przymusowych podatków oraz teraz gdy poprzez brak inwestycji w wodociągi generuje się popyt na butelkowaną wodę wielokrotnie droższą od kranówy). Cyfrowe relacje wiążą się też z większą ekspozycją na promieniowanie elektromagnetyczne, co kreuje popyt na usługi medyczne związane z rakiem wywoływanym tym promieniowaniem, co napędza popyt na środki medyczne i usługi oferowane przez globalne korporacje.


Kiedy komunikacja bezpośrednia była trudna do monitorowania i cenzurowania, to komunikacja elektroniczna to umożliwia. Tak jak dziś globalne korporacje monopolizujące obieg informacji w internecie decydują jakie treści nie mogą być przekazywane przez uczestników portali społecznościowych, tak samo można blokować treści werbalne – już dziś politycznie niepoprawni obywatele w Chinach mają odebrane prawo do korzystania z internetu. Dla programów komputerowe problem nie jest monitorowanie mowy zamiast pisma i cenzurowanie automatyczne politycznie niepoprawnych treści przekazywanych werbalnie, a nie pismem.


Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną