Ateiści negują historyczność Jezusa!

0
0
0
/

Ateiści, racjonaliści i inni wyznawcy laicyzmu bezczelnie szerzą kłamstwa o tym, że Jezus był postacią fikcyjną. Celem sił wrogich naszej cywilizacji jest poprzez zanegowanie historyczności postaci Jezusa i sprowadzenie Jezusa do mitu, zniszczenie zachodniej cywilizacji zapewniającej nam wolność i dobrobyt, co umożliwi lewicy sprawne zniewolenie oraz wyzyskiwanie milionów. Odrażającą naturę plugawych kłamstw ateistów obnażył w swojej (wydanej przez inicjatywę ewangelizacyjną ''Wejdźmy na szczyt”) pracy „Kościół bez cenzury” Jan Lewandowski.

W swej zdegenerowanej propagandzie racjonaliści głoszą, że Jezus nie istniał, bo: nie pisali o nim współcześni mu pogańscy pisarze, nie pozostawił po sobie dzieł, w przekazach o nim są elementy niezwykłe (postać Boga, anioły, cuda), przekazy o Jezusie są sprzeczne.


W rzeczywistości „istnienie Jezusa jest dużo lepiej poświadczone historycznie niż istnienie wielu innych słynnych postaci ze starożytności” - dowodem na hipokryzję racjonalistów jest to, że nie negują oni faktu istnienie tych postaci, gorzej od Jezusa udokumentowanych, tylko akurat Jezusa.


Niedorzeczność racjonalistycznej negacji historyczności postaci Jezusa opierającej się na tym, że Jezusa miało nie być, bo nie pisali o nim żyjący w tym czasie pogańscy pisarze, przejawia się w tym, że i inne ważne postacie nie były opisywane przez pisarzy żyjących w tym samym czasie – nie opisano lidera wspólnoty w Qumran.


Fałszywy jest argument racjonalistów, że Jezus miał nie istnieć, bo historia o nim ma niezwykłe elementy – w rzeczywistości wiele życiorysów opisanych przez pogańskich pisarzy postaci, których istnienia nikt nie neguje, ma elementy niezwykłe – życie Homera miesza się mitami, jego matka miała być boginką, nie wiemy na pewno czy przypisywane mu eposy Iliada i Odyseja były jego autorstwa.


Głupie jest też negowanie istnienia Jezusa z racji na to, że nie pozostawił po sobie żadnych pism. Podobnie jest i w wypadku Pitagorasa. Dodatkowo w przekazach o jego życiu jest dużo niezwykłych elementów (miał zostać przysłany przez bogów, miał mieć boskie cechy). Również życie Talesa miała zawierać niezwykłe wydarzenia (nie przetrwały również jego pisma, a nawet nie wiemy, czy był autorem jakichś pism).


Racjonaliści głoszą, że Jezus nie istniał, bo pierwsze wzmianki o jego życiu powstały po jego śmierci. Jest to prawda, ale wykorzystywana przez racjonalistów do manipulacji. Kiedy pierwsze wspomnienia o Jezusie autorstwa pogańskich pisarzy powstały 100 lat po jego śmierci w II wieku, to czas między śmiercią sławnych ludzi ze starożytności a czasem, z którego pochodzą pierwsze wspomnienia o nich jakimi dysponujemy, jest dużo większy. Pierwsze wspomnienia o Pitagorasie, jakim dysponujemy, pochodzą z okresu 800 lat po jego śmierci (z III wieku naszej ery). Euklides zmarły w 265 roku przed naszą, my pierwsze wspomnienie o nim mamy 700 lat starsze z 450 roku naszej ery. Podobnie jest w wypadku wielu innych matematyków ze starożytności – właściwie to jest bardzo niewiele opisów postaci ze starożytności.


Brak wspomnień starożytnych pisarzy o Jezusie nie powinna nas dziwić, również dlatego, że działalność Jezusa miała miejsce na peryferiach, dotyczyła ludzi ubogich (których los nie miał jak zainteresować żadnego z pogańskich pisarzy), nie była spektakularna, i trwała krótko.


Możliwe, że kiedyś istniały jakieś wspomnienia o Jezusie pióra mu współczesnych, jednak jak oceniają historycy, do dziś nie przetrwało ponad 90% dokumentów z I wieku naszej ery. Wiele z nich zostało świadomie zniszczonych – „cesarze Wespazjan i Hadrian zniszczyli wszystkie jerozolimskie archiwa”.


Brak relacji pisanych na bieżąco o życiu Jezusa wynika też z tego, że nie było komu pisać takich relacji – 90% populacji było analfabetami. Dodatkowo wrodzy chrześcijanom kronikarze nie pisali o chrześcijanach specjalnie, by słuch o nich zaginął i nikt o nich nie pamiętał (była to norma w starożytności – a i dziś media rządowe przez wiele miesięcy nie wspominały ani słowem o prawicowej opozycji). Starożytni pisarze nie pisali też o wydarzeniach politycznie niepoprawnych, bo byli zależni finansowo od władzy – np. przemilczali pożar Rzymu w I wieku naszej ery.


Kwestie tego, czy Jezus był postacią historyczną, poruszył też w swojej (wydanej przez wydawnictwo Jedność) książce „Czy naprawdę znamy Jezusa?” Roberto Giacobbo.


Historyczne badania nad postacią Jezusa rozpoczęły się w XVIII wieku. Motywem naukowców ateistów do ich podjęcia była chęć zanegowania istnienia historycznej postaci Jezusa, by był on postrzegany tylko jako bohater mitu. Pierwotnie wrogo nastawieni do Kościoła katolickiego naukowcy usiłowali na gruncie nauki zanegować nauczanie katolickie, nie przyniosło to oczekiwanych przez ateistów skutków.


Kolejny nurt pojawił się w nauce w XX i twierdził, że nie da potwierdzić historycznej postaci Jezusa. Obecnie, choć występują wszystkie trzy nurty, najpopularniejszy jest nurt analizujący kontekst kulturowy, w którym żył Jezus Chrystus.


Tak wielu badaczy, od tak długiego czasu bada postać Jezusa, że nie można liczyć na jakieś sensacyjne odkrycia. Rzekome sensacje kreowane przez media, mające na celu negowanie nauczania Kościoła katolickiego, zazwyczaj nie mają zaplecza naukowego i są hucpami.


Ewangelie zostały napisane 40 lat po śmierci Jezusa, około roku 70 naszej ery, na podstawie relacji i wspomnień różnych świadków wydarzeń. Dowodem na to, że nie są one elementem mistyfikacji, jest to, że jak zeznania składane przed sądem przez świadków mają niespójności i zawierają różnice chronologiczne – fałszywe uzgodnione świadectwa w procesie sądowym rozpoznawane są właśnie przez to, że są identyczne i niczym się nie różnią.


Tylko Jezus Chrystus i Aleksander Wielki są opisani w tylu źródłach z epoki po swojej śmierci. Aleksander Wielki miał kilku swoich oficjalnych biografów. Co ważne i ich świadectwa są ze sobą sprzeczne – czterech biografów twierdzi, że Aleksander rozciął węzeł Gordyjski, piąty, że cierpliwie go rozplątał. Podobne nieścisłości jak w Ewangeliach są też w relacjach o innych postaciach tego okresu np. w relacjach dotyczących cesarza Tyberiusza. „To właśnie z tych różnic wiadomo, że piszący czerpali z niezależnych od siebie źródeł, tradycji oraz rozmaitych naocznych świadectw, zatem nie są one własnymi kopiami”.


Wszystkie Kościoły, w tym i katolicki, wywodzące się od apostołów przyjęły kanon tych samych czterech Ewangelii, które posiadają „bardzo starą dokumentację papirusową i rękopiśmienniczą”. „Żaden inny za starożytnych tekstów nie cieszy się tak bezpośrednią bliskością między redakcją tekstu oryginalnego” a zachowanymi kopiami papirusowymi. Najstarszy papirus z fragmentem Ewangelii świętego Jana pochodzi z 120 roku naszej ery.


Do czasu odkrycia w latach 1947-1956 zwojów z Qumran pochodzących z I i II wieku najstarsze zachowane zapisy Starego Testamentu znaliśmy z około roku 1000 nasze ery. Pisma Homera, Platona, Ajschylosa znamy z kopii powstałych 1000 lat po oryginale. Poetykę Arystotelesa znany z arabskiego tłumaczenia z X wieku.


„W przypadku Nowego Testamentu mamy prawie pewność, że teksty czytane w kościołach całego świata są tymi samymi tekstami, jakie czytano w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich pod koniec I wieku naszej ery”.


Ewangelie były pisane dla różnych środowisk i dla tego różnią się kontekstem kulturowym. Ewangelia Mateusza kierowana jest do Żydów, Ewangelia Marka do Rzymian, a Ewangelia Jana do wspólnot chrześcijańskich. Istnieje hipoteza, że znane nam Ewangelie mogły się opierać na wcześniej istniejących źródłach.


Ewangelia Jana jest najbardziej wierna danym historycznym i opierała się na „dokładnej znajomości miejsc, osób i zwyczajów epoki. Jej najstarsza kopia pochodzi z 125 roku, a napisana była około 30 lat wcześniej.


Teksty Ewangelii „przedstawiają absolutna nowość na tle ówczesnej światowej literatury. Do tego czasu nikt nigdy nie opowiadał w książce o życiu ''przybranego syna cieśli'' w jakieś zabitej deskami mieścinie na peryferiach cesarstwa. Żaden bowiem historyk grecki czy rzymski nigdy nie zwrócił uwagi na kogoś, kto nie był cesarzem, filozofem czy przynajmniej wybitnym wodzem”. Niezwykłe jest to, że „aż czterech autorów o różnym pochodzeniu społecznym i geograficznym postanowiło opisać życie” Jezusa.


Ewangeliści, o czym pisał w swojej ewangelii Łukasz, napisali Ewangelie po wnikliwym zebraniu świadectw i wspomnień o Jezusie. Świadectwa te były bardzo dokładne, bo były to czasy nie słowa pisanego, ale słowa zapamiętywanego. Współcześni Jezusowi całą swoją wiedzę dziedziczyli w słowie mówionym i zapamiętywanym. Proces przekazywania wiedzy za pośrednictwem zapamiętanych informacji mówionych „był zadziwiająco dokładny”, był procesem wspólnotowym pod kierunkiem lidera wspólnoty. Niezwykle precyzyjnie zapamiętywano bardzo długie teksty, bo tylko słowo mówione dawało dostęp do wiedzy naukowej i tekstów religijnych. Tradycja ustna bardzo wiernie przekazała nam słowa Jezusa – najstarsze znane kopie Starego Testamentu z 1000 roku są zadziwiająco absolutnie zgodne z fragmentami odkrytymi w Qumran. Możliwe też jest, że ktoś na bieżąco notował wypowiedzi Jezusa – w Qumran odnaleziono jeszcze nie w pełni zdekodowane motaki zapisane greckim kodem do notowania, w których rozpoznano znak identyfikujący Jezusa.


Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną