Wielki kryzys w 2008 r. został zapoczątkowany przez falę niespłacanych kredytów mieszkaniowych. W jego efekcie np. w Hiszpanii pozostały całe osiedla pustych mieszkań, przejętych przez banki, na które nie ma chętnych.

Sytuacja obecnie wydaje się powtarzać. Dramatyczny stan rodzin w Europie widać na przykładzie Włoch, gdzie już 38% obywateli ma problemy ze spłatą kredytów. Masowe zwolnienia, cięcia pensji, przymusowe bezpłatne urlopy, bankrutujące firmy podczas lockdownu przyczyniły się do tego stanu rzeczy.

Powstaje pytanie, czy tak też nie będzie w Polsce. Na razie Rada Polityki Pieniężnej znowu obniżyła stopy procentowe, chociaż ekonomiści mówią, że to szaleństwo. W ten sposób skłania Polaków do zapożyczania się, bo kredyt jest teoretycznie tak tani jak nigdy. Z drugiej strony banki się obawiają najgorszego, dlatego zaostrzają warunki otrzymania kredytu, podwyższając np. wymagany wkład własny.