Aborcja to "świadczenie zdrowotne"? Szokująca zapowiedź wiceminister zdrowia! 

0
0
0
/ Pro - Life

Wygląda na to, że ministerstwo zdrowia postanowiło dodatkowo ułatwić Polkom wykonywanie aborcji. Wiceszefowa resortu Józefa Szczurek-Żelazko zapowiedziała, że na oficjalnej oficjalnej infolinii Narodowego Funduszu Zdrowia pacjentki dowiedzą się, w którym z polskich szpitali można legalnie zabić swoje nienarodzone dziecko.  - Aborcja to świadczenie zdrowotne, które jest finansowane z pieniędzy państwa i Fundusz takie dane posiada - argumentowała polityk. Stoi to w ewidentnej sprzeczności z niedawnymi wypowiedziami medialnymi wiceminister. 

- Ochrona zdrowia i życia człowieka jest dla nas najważniejsza, od momentu poczęcia do naturalnej śmierci - twierdziła Szczurek-Żelazko. 
Kinga Małecka-Prybyło z Fundacji Pro - Prawo do życia przypomina, że w 2016 roku polityk głosowała w Sejmie za odrzuceniem naszego projektu ustawy Stop Aborcji, którego celem był całkowity zakaz aborcji w Polsce. Rok później, w 2017 roku, Szczurek-Żelazko została wiceministrem zdrowia. Od tego czasu zabito w polskich szpitalach ponad 3500 dzieci. Większość tylko dlatego, że podejrzewano je o chorobę.


- Każdego dnia w polskich szpitalach ginie 3 dzieci. Morduje się je poprzez sztuczne poronienie, tzn. nie zabija się dziecka w łonie matki, ale doprowadza do przedwczesnego porodu. Dziecko, które rodzi się w ten sposób ma niedojrzałe płuca i z tego powodu dusi się tak długo jak jeszcze żyje, np. kilka godzin. Teraz w tym barbarzyństwie ma pomagać infolinia NFZ, która będzie wskazywać miejsca, gdzie najlepiej przeprowadzić taką zbrodnię - podkreśla prolajferka. Fundacja dotarła do oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia na temat skali stosowania w Polsce tzw. spirali aborcyjnych. Liczby są przerażające.


- Spirala to kawałek tworzywa sztucznego, który uciska błonę śluzową. Efektem jej działania jest uniemożliwienie implantacji poczętego człowieka w macicy. Jest to więc mechanizm wczesnej aborcji. Zapłodnienie może nastąpić praktycznie każdego miesiąca, gdyż dokonuje się ono w jajowodzie, po czym rozwijający się człowiek „wędruje” w kierunku macicy przez 6–8 dni. W normalnej sytuacji w macicy nastąpiłoby jego zagnieżdżenie i dalszy rozwój. Tymczasem spirala nie pozwala na jego „przyjęcie”, a w konsekwencji zostaje on odrzucony i zabity - wyjaśnia Małecka-Prybyło. Jak zaznacza, tylko w latach 2015-2019 założono w Polsce blisko 50 000 takich spirali refundowanych przez NFZ. Oznacza to, że w łonach kilkudziesięciu tysięcy kobiet co miesiąc może dochodzić do zabicia poczętego dziecka, finansowanego z pieniędzy podatników. 


- W szpitalach codziennie zabija się 3 dzieci. Tysiące dzieci giną w wyniku działania aborcyjnych spirali, założonych przez ich matki pod wpływem aborcyjnej propagandy, która nasila się z miesiąca na miesiąc. To wszystko za zgodą, przyzwoleniem i finansowaniem organów państwa odpowiedzialnych za "zdrowie" swoich obywateli - komentuje działaczka Fundacji Pro - Prawo do życia. Dodaje, że przyzwoleniem na działalność ze strony urzędników i organów ścigania cieszą się także zorganizowane grupy przestępczości aborcyjnej, które bezkarnie promują w mediach pigułki poronne. Za ich pomocą tysiące Polek rocznie zabija swoje dzieci w domach. Prolajferka wspomina też o akcji "Aborcja bez granic", w ramach której przestępcy wywożą kobiety z Polski na aborcję do zagranicznych ośrodków śmierci. 


- To pomocnictwo w aborcji, nielegalne w świetle polskiego prawa i zagrożone karą do 3 lat więzienia. Podobnie jak reklama nielegalnych pigułek poronnych, proceder ten jest powszechnie nagłaśniany internecie i publicznie znana jest tożsamość osób za nim stojących - zwraca uwagę Małecka-Prybyło. Przypomina o skandalicznym wyroku, który usłyszał Mariusz Dzierżawski, założyciel fundacji, za mówienie prawdy o przestępczości aborcyjnej w Polsce. Bandyci, którzy handlują pigułkami i przewożą kobiety do zagranicznych "klinik" aborcyjnych, wciąż są bezkarni a władza toleruje ich aktywność.


Prolajferka podkreśla, że aborcyjna propaganda w Polsce wciąż się nasila. Przekonała się o tym oczekująca bliźniaków pani Małgorzata, u której stwierdzono „komplikacje” w trakcie ciąży. 
- Kiedy lekarz mnie zobaczył, powiedział tylko, że to jest „masakra” i trzeba jak najszybciej usunąć ciążę. Wizyty u lekarza były bardzo trudne, niosły ogromną dawkę bólu (...) za każdym razem zaczynała się ta sama historia: usilne namawianie lekarza, abyśmy dokonali aborcji, że to jest jedyne słuszne rozwiązanie, że nie ma innego wyjścia - dzieli się kobieta. Działaczka stwierdza, że to powszechne zjawisko, a tego typu „diagnozy” kobiety słyszą w szpitalach w całej Polsce.  
- Kiedy chłopcy wyszli na świat, lekarz nie mógł uwierzyć, że są w tak dobrym stanie. Wiele jego diagnoz w ogóle się nie sprawdziło - wspomina Pani Małgorzata. Małecka-Prybyło przywołuje jeszcze kilka innych historii kobiet, które zaznaczają na własnym przykładzie, że spirala nie zapobiega ciąży, ale jest środkiem poronnym. Dlatego tak ważne są informacje udostępniane przez Fundację Pro - Prawo do życia. Dzięki nim, do większej liczby osób może dotrzeć prawda o propagatorach przemysłu aborcyjnego w Polsce i stosowanych przez nich metodach. 

PZ 
Źródło: Fundacja Pro - Prawo do życia    

Źródło: Fundacja Pro - Prawo do życia  

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną