Dlaczego we francuskim Dijon policja tak długo nie reagowała?

0
0
0
/

Francuski rząd zainterweniował w Dijon dopiero po czterech nocach przemocy, gdy setki Czeczenów szukały zemsty za napaść na nastolatka przez grupę Arabów.

Rząd francuski wysłał posiłki policyjne i najwyższego urzędnika do regionu Dijon, aby stłumić zamieszki po czterech nocach przemocy, gdy Czeczeni z całej Francji i innych krajów europejskich rozpoczęli tak zwane „naloty zemsty” w mieście.

Niepokoje rozpoczęły się w zeszłym tygodniu po tym, jak 16-latek z francuskiej społeczności czeczeńskiej został zaatakowany przez lokalnych arabskich handlarzy narkotyków 10 czerwca, według lokalnego nadawcy France Bleu.

Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Laurent Nunez przybył do Dijon we wtorek, obiecując „niezwykle silną reakcję” z ponad 150 żandarmami policyjnymi i para-wojskowymi zmobilizowanymi do powstrzymania dalszych niepokojów.

Przez 4 noce Dijon przypominało bardziej Trzeci Świat niż miasto w środku Europy. Palono samochody, walczono na ulicach, wzniecano zamieszki. Reakcja przyszła późno za pewne z obawy przed zarzutami o rasizm. Amerykańskie doświadczenia zapewne kazały policjantom wstrzymywać się z użyciem siły.

Źródło: Redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną