Prawnicy analizują skutki legalizacji marihuany

0
0
0
/

Wprowadzenie do obiegu marihuany doczekało się nowej analizy. Amerykanie wzięli pod lupę jakie są konsekwencje wprowadzenia popularnego „zioła”. Sam fakt, że stosowanie tego rodzaju narkotyków budzi coraz mniej wątpliwości daje do myślenia. Medycyna wielokrotnie stosowała i do tej pory używa środków przeciwbólowych jakie szybko uzależniają. Dla obywateli ma znaczenie, czy jednak obok korzyści medycznych nie wprowadzają one tylną furtką legalizacji innych, ciężej odurzających środków.

Rodzi się tutaj rozłam. Zwolennicy wolności są zdania, że człowiek ma prawo do zatruwania się na własne życie. Z kolei socjaliści uważają, iż dzięki regulowaniu rynku i stosowaniu służb walczących z narkotykami nastąpi ochrona zdrowia. Tym samym działania prywatne zderzają się z państwowymi. Ze strony zaś administracji problemem zajął się analityk Steven Davenport częściowo sfinansowany z funduszu Nagrody Jamesa Q. Wilsona. Środki te odwołują się do politologa uznanego za jednego z kluczowych dla Stanów Zjednoczonych od czasów Woodrowa Wilsona.

USA oraz Kanada mają znaczenie dla świata, bo w nich nastąpiła największa produkcja marihuany. W jedenastu stanąć i Kanadzie produkuje się jej najwięcej. Sam ten rozdział ukazuje administracyjną brak zgodności, co do całkowitej legalizacji w kraju. Cały proceder związany z legalizacją miał miejsce w 2015 roku. Od tego czasu marihuana trafiła w ręce dorosłych  Amerykanów. Przykładowo w Vermont pojawiła się możliwość posiadania małej ilości, a także uprawiania na własny użytek Prawo jednak zabrania tam handlu. Do legalnego używania marihuany w Stanach Zjednoczonych przyznaje się obecnie dziewięćdziesiąt trzy miliony osób. Ze względów medycznych środki oparte o THC stosuje kolejne dziewięćdziesiąt dziewięć milionów ludzi.

Dane wskazują, że wśród Amerykanów w ostatnich miesiącach (dane dla czerwca 2020) trzydzieści milionów spożyło marihuanę. Jedna trzecia z nich przyznała się do regularnego spożywania każdego dnia. Efektem tego jest powstanie biznesu wartego pięćdziesiąt miliardów dolarów. Odpowiada to jednej trzeciej wartości nielegalnego rynku narkotyków z uwzględnieniem kokainy, heroiny i metaamfetaminy. Zdania co do samej skuteczności medycznej są podzielone. Badania medyczne Narodowej Akademii Nauki w Stanach Zjednoczonych dowiodły korzystnego wpływu dla osób z chronicznym bólem. Nie ma jednak mowy o tym, aby stanowiły na przykład panaceum na problemy ze snem. Brak efektywności w leczeniu objawów demencji, czy depresji. Tak samo w leczeniu stresu pourazowego nie ma żadnego powiązania. Nie nadaje się również do zwalczania palenia papierosów, czy chociażby raka prostaty. Tak samo przy zwalczaniu HIV, czy zakażeń HPV nie ma on żadnego przełożenia.

Sam fakt prowadzenia badań w tym zakresie ukazuje, że istnieje duża zmiana w mentalności na arenie międzynarodowej. W 1961 roku konwencja przeciw narkotykom, podpisana przez sto osiemdziesiąt sześć państw zakazywała całkowicie produkcji, dystrybucji, czy handlu. Dziesięć lat później z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych weszły ograniczenia dla „substancji psychoaktywnych”. Już do 2016 roku Kolumbia zajęła się eksportem marihuany jako leku. Do tego kręgi włączyła się Południowa Korea i Tajlandia legalizujące obrót THC. Urugwaj dystrybucją na świat zainteresował się w 2017 roku. Aspiracje do odkrojenia tego tortu ma również Jamajka. Urugwaj i Kanada są w forpoczcie używania i handlu marihuaną. Rząd w Ottawie udziela firmom licencji na produkcję i dopuszcza lokalne regulacje w tej sprawie. Urugwaj stworzył urząd do spraw kontroli rynku marihuany IRCCA i on odpowiada za regulacje w tej sprawie.

Na terenie Stanów Zjednoczonych funkcjonują regulacje opracowane przez prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa, co przekłada się na zacierania się problemu z THC. Zwłaszcza, że prezydent Donald Trump popiera usunięcie ograniczeń w finansowaniu leczenia medyczną marihuaną ze środków państwa.

Spojrzenie na te regulacje zaciera znaczenie wpływu narkotyku na ludzkie ciało. Spowolnienie reakcji, przyśpieszenie akcji serca, utrudnione problemy z myśleniem i zapamiętywaniem. Zwłaszcza te ostatnie wzbudzają niepokój odnośnie efektów masowego użycia. Mowa zaś już w przypadku Stanów Zjednoczonych o dziesiątkach milionów ludzi.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną