Złośliwa ekonomia koronawirusa

0
0
0
/

Spojrzenie na ramówki mediów, a szczególnie na witryny internetowe portali sugeruje, że koronawirus zniknął i odszedł w niepamięć. Jeszcze pojawiają się informacji o ilości zakażonych i tylko wywieszki w sklepach i przed kościołami ukazują, że jednak problem dalej istnieje. Nie mniej już trwają analizy skutków ekonomicznych. Na celowniku znajdują się już państwa rozwijające się. Przez wskazanie, że mają one problemy urzędnicy dążą do pomocy, czyli narzucenia własnych rozwiązań w ramach gospodarki planowej.

Na łamach International Development Policy Journal Simeon Djankov z Instytutu Petersona dla Międzynarodowej Ekonomii i profesor Ugo Panizza  dyrektor genewskiego Instytutu Centrum Finansów i rozwoju wzięli pod lupę co zmieniło się w ekonomii słabszych krajów. W oparciu o dane z World Meters wskazali, że na trzydzieści krajów z największą liczbą przypadków koronawirusa siedemnaście znalazło się w krajach rozwijających się. Innymi słowy w połowie zachorowania dotknęły słabsze gospodarki. Jednakże metodologia tych ustaleń pozostawia trochę do życzenia. Z jednej strony ujmuje ona kraj o populacji przynajmniej pięć milionów i tysiącu przypadków na milion obywateli. Wtedy w czołówce znajdują się kolejno: Chile, Singapur, Hiszpania, Stany Zjednoczone, Stany Zjednoczone, Peru, Białoruś, Belgia, Szwecja, Wielka Brytania, Włochy, Szwajcaria, Portugalia, Oman, Rosja, Brazylia, Arabia Saudyjska, Holandia, Kanada, Ekwador, Francja, Niemcy, Dania, Iran, Turcja, Izrael, Australia, Dominikana, Norwegia, Serbia, Finlandia, Boliwia oraz Rumunia. Brakuje na tej liście Polski.

Zarazem Djankov ukazuje, że nie mają pełnych danych odnośnie gospodarek. Również wskazują, że przez co najmniej dekadę PKB będzie o cztery procent niższy niż zakładany. Wymaga jednak komentarza, że mowa tutaj o projekcjach, a nie o oparciu się o stan istniejących. Pewne jest, że mowa o kilku scenariuszach. W nich znaczenie mają spadki na rynku ropy i ograniczenia handlowe dla walki z pandemią koronawirusa. Badacz Levy Yeyati   w oparciu o Amerykę Łacińską ukazał związek jaki jest już powszechnie znany. Blokada aktywności gospodarczej w kontekście koronawirusa powoduje zapaść PKB. Gospodarka zwalnia i staje. Taki etap miał miejsce od marca do czerwca 2020. Odkąd weszły w życie rozwiązania odnośnie dystansu społecznego i powrotu do normy zaczyna się powolne odbicie. Ukazywane przez niego projekcje mówią, że do grudnia 2021 Ameryka Łacińska będzie ekonomicznie raczkowała. Po tym czasie nastąpi odbicie i powrót do wzrostu gospodarczego, aczkolwiek niższego niż przed pandemią. Co istotne w ramach przewidywań znaczenie ma u niego opracowanie szczepionki. Jej pojawienie łączy z wychodzeniem z kryzysu gospodarczego.

Z kolei w ujęciu indeksu zależności turystycznej, czyli w jakim stopniu miejscowa ekonomia zależy od zagranicznych gości w kraju koronawirus uderzy najmocniej w: Arubę (około osiemdziesięciu pięciu procent), Antigue (sześćdziesiąt jeden procent), Seszele (pięćdziesiąt cztery), Capo Verde (czterdzieści pięć procent). Dla porównania ten sam współczynnik dla Grecji wynosi dwadzieścia trzy procent, Islandii około dwudziestu dziewięciu procent, Francji ponad dziewięć procent, Norwegii osiem i pół procenta.

Panizza uważa, że koronawirus spowoduje zwiększenie liczby biednych, a  za takie uważa tych, co żyją za dolara dziewięćdziesiąt centów na dzień. W latach dziewięćdziesiątych stanowili trzydzieści sześć procent, a obecnie mniej niż dziesięć procent ludności świata. Obliczenia ekonomisty Giovanni Valensisi  mówią o pojawieniu się sześćdziesięciu ośmiu milionów osób w tym gronie.

Pochodzący w Wiktoriańskiego Uniwersytetu Wellingrona Ilan Noy oraz Nguyen Doan opracowali mapę zagrożeń ekonomicznych. Wytypowali w niej, że największy efekt na ekonomie będzie w krajach Afryki oraz w azjatyckim podbrzuszu Chin z Indiami, Pakistanem oraz Iranem włącznie. Tym samym nie ma pokrycia wedle ich metodologii między ośrodkami zakażeń (liczebnością ofiar), a skutkami mierzonymi jako ryzyko gospodarcze. Tym samym wynika, że na koronawirusie ucierpią w dużej mierze kraje biedne, a Zachód odczuje całą sytuację w mniejszym stopniu.

Na tym skorzystają na pewno inwestorzy. Oni bowiem za mniejsze pieniądze kupią miejscową ludność. W Afryce zaś aktywnym rozgrywającym są Chiny.

Jacek Skrzypacz

 

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną