To już WOJNA! Uda się powstrzymać radykalną ideologię?

0
0
0
/ PAP / Radek Pietruszka

Nie bójmy się tego słowa. Tak, to jest już wojna kulturowa i żadne eufemizmy tego nie zmienią.

Jeszcze stosunkowo niedawno wydawało nam się, że agresywne ekscesy tęczowych nie dotrą do Polski, że jesteśmy od nich zabezpieczeni moralnymi zasadami, naszą religią.  Ale gdy przypomnimy sobie rok tragedii smoleńskiej i satanistyczne happeningi pod Pałacem Prezydenckim, które jeszcze wówczas nie były utożsamiane z tęczową rewolucją, to widzimy wiele cech wspólnych. Profanacja krzyża, dzikie agresywne wrzaski, oddawanie moczu na palące się znicze, budowanie krzyża z puszek od piwa i zawieszanie na nim pluszowego misia, przypalanie modlących się papierosami, wszystko to ma wiele wspólnego z dzisiejszymi zachowaniami się tęczowych.

Rewolucja kulturowa, która walczy z wiarą, Kościołem, rodziną, z narodową tożsamością, z ładem łacińskiej cywilizacji zadomawia się coraz lepiej w Polsce. Początkowo ich działania to pojedyncze akty prowokacji; zakłócanie procesji Bożego Ciała przez osobnika z przyczepionymi skrzydłami motyla. Później było już dużo śmielej. Profanacja obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i ubranie jej w tęczową aureolę i wywieszenie tych sprofanowanych obrazków na ścianach publicznych szaletów, monstrancja jako wagina niesiona na paradzie równości w Gdańsku, w Warszawie odprawiona msza przez człowieka z durszlakiem na głowie.

Ciągłe drażnienie katolików bardzo często wyeksponowane przez sztukę: teatralną- obrazoburcze wystawienie w warszawskim Teatrze Powszechnym „Klątwy” Wyspiańskiego, szereg wystaw plastycznych, mających charakter happeningów z genitaliami na krzyżu, z masturbacją „twórcy” z Jezusem rozpostartym na krzyżu itd., itp.  Wszystko to miało nas przyzwyczaić i przygotować do rewolucji takiej, jaka dokonała się na Zachodzie. Scenariusz jest zawsze taki sam – homoseksualiści występują w roli ofiar, którzy są w Polsce nagminnie prześladowani i muszą walczyć o swoje prawa: o legalizację swoich związków, o małżeństwa homoseksualne, o adopcję dzieci. Obraz ich rzekomych prześladowań miał iść w świat. Tylko, że tych prześladowań brak, bo dyskusje o roli rodziny i sprzeciw wobec ideologii LGBT nauczanej w szkołach to za mało. Trzeba rozhuśtać emocje, wykreować na siłę „męczenników”. I temu służą sierpniowe akty agresji: sprofanowanie figury Chrystusa przed kościołem św. Krzyża w Warszawie i ubranie Go w tęczową flagę oraz maseczkę ze znakami anarchistycznymi. Tej osobliwej dekoracji dostąpiły także inne pomniki na szlaku królewskim. Pod figurą Chrystusa przyczepiono kartkę z napisem: „Jeb…e się ignoranci” i z manifestem, w którym czytamy: „To jest szturm! To tęcza. To atak!. Postanowiłyśmy działać. Tak długo, jak będę się bać trzymać Cię za rękę. Tak długo, aż nie zniknie z naszych ulic ostania homofobiczna furgonetka. To nasza manifestacja odmienności – ta tęcza. Tak długo, jak flaga będzie kogoś gorszyć i będzie „niestosowna”, tak długo uroczyście przyrzekamy – prowokować” itd. Aktu tego dokonała grupa aktywistów przedstawiających się jako „Siej zamęt”, „Poetka”, „Stop bzdurom”. Po sposobie ich działania widać, że są to osoby szkolone m. in. za pieniądze Ratusza w ramach akcji Biennale  Warszawa.

Wybranie daty ataku na pomnik Chrystusa też nie było przypadkowe. Odbyło się to nocą w przededniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. To w tym strasznym czasie przed laty figura została zburzona przez hitlerowców i leżała przed kościołem. Do jej roli jako symbolu nawiązywał św. Jan Paweł podczas swej pierwszej pielgrzymki. I teraz tęczowi sięgnęli po nią. Drugi raz chcieli ją zaatakować, podczas nielegalnej demonstracji w obronie tęczowego chuligana, który za zaatakowanie i zdewastowanie furgonetki pro-life oraz pobicie jej kierowcy został skazany przez sąd na areszt przez dwa miesiące. Rozhisteryzowany tłum rzucił hasło – idziemy do kościoła. Aby do tego nie dopuścić, interweniowała policja.

Aktywiści LGBT nienawidzą Kościoła i zaciekle go atakują. Tak było na Zachodzie.  Przed świętami Bożego Narodzenia aktywistki ruchu Femen przeprowadziły akcję „Święta odwołane” w kilku europejskich katedrach. Zaczęło się od bluźnierczych happeningów na pl. Św. Piotra w Rzymie. Ukraińska aktywistka pod hasłem „Jezus został abortowany” domagała się prawa kobiet do powszechnej aborcji. 23 grudnia tego samego roku w Hiszpanii oddział aktywistek przed kościołem San Miguel y San Benito w Madrycie dokonał symbolicznego aktu usunięcia „płodu”. Podczas świąt Bożego Narodzenia w Kolonii w czasie sprawowanej mszy św. przez  kard. Joachima Meisnera, półnaga aktywistka wskoczyła na ołtarz. Na jej ciele widniał napis: „Jestem Bogiem”. Następnego dnia w kościele św. Magdaleny w Paryżu półnaga aktywistka z napisem na piersiach: „Dziwka nr.344” wdarła się do świątyni i dokonała symbolicznej „aborcji” Jezusa. Przed ołtarzem położyła kawałek zwierzęcej wątroby. Oddała mocz na schodach ołtarza i dopiero wówczas opuściła kościół.

Na tym się nie skończyło. Już w lutym 2014 r.  w kościele w Sztokholmie aktywistki przerwały mszę, krzycząc „Moje ciało, moje zasady”. Na nagich piersiach miały wypisane: „Kościół katolicki won z mojego ciała” i „Aborcja jest świętością”.  Zaczęły mnożyć się ataki na duchownych.

Teraz przyszła kolej na Polskę. I tylko od nas zależy czy pójdziemy drogą Zachodu, czy odetniemy się radykalnie od ideologii LGBT.

Tęczowe ruchy są wspierane przez Brukselę. Unijna komisarz ds. równości Helena Dalli przekazała, że wniosek sześciu miast o środki na projekty w ramach unijnego programu „Partnerstwo miast” został odrzucony. Złożyły je bowiem władze lokalne, które przyjęły rezolucje dotyczące „stref wolnych od ideologii LGBT” lub „praw rodzinnych”.

Komisarz ds. praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović zaapelowała na Twitterze o „natychmiastowe uwolnienie Margot  (chuligana, który zaatakował furgonetkę pro-life) z dwumiesięcznego aresztu.

Wnioski niech każdy wyciągnie sam.

Iwona Galińska

 

Źródło: redakcja

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną