Na Węgrzech opozycja też dąży do tęczowej rewolucji wbrew woli obywateli

0
0
0
/ LGBT na Węgrzech / Wikipedia

Losy Węgier i Polski toczą się podobnymi torami. Sowiecką agresję na Polskę w 1920 roku poprzedził terror rewolucji komunistycznej na Węgrzech w 1918. W jednym i drugim kraju w sowietyzacji niebagatelną rolę odgrywali Żydzi. Dziś i Polska i Węgry są zagrożone tęczową rewolucją, którą lewica chce wprowadzić, jak zwykle, wbrew woli narodu.

Na konserwatywnej stronie internetowej węgierskiego dziennika „Naród Węgierski” ukazał się artykuł „Uczulenie po lewej stronie”, którego autorka Kincses Krisztina wskazała, że nadanie przywilejów homoseksualistom było i jest jednym z głównych postulatów lewicowej opozycji na Węgrzech. Węgierska „lewica czuje się uprawniona do angażowania się w inżynierię ideologiczną i społeczną”.

 

Odpowiedzialny za doprowadzenie do ruiny państwa węgierskiego lewicowy rząd Gyurcsány-Bajnai (który został zastąpiony w 2010 przez Fidesz Orbana) już w 2006 wprowadzał przywileje dla homoseksualistów i wspierał parady gejów. W 2012, 2014, 2018 lewicowa opozycja (z Koalicji Demokratycznej, czy MSZP, socjalistów, LMP, partii Dialog) chciała zyskać poparcie Węgrów obietnicami małżeństw homoseksualnych i adopcji dla gejów. Gdyby opozycji udałoby się dziś obalić Fidesz, to niewątpliwie Węgry stałyby się ofiarą tęczowej rewolucji.

 

Niedawne wybory samorządowe zapewniły zdobycie władzy w kilku miastach przez lewicowych wspierających tęczową rewolucję polityków np. Tamása Soproni, który został burmistrzem Terézváros, i już dziś geje w Terézváros moją ulgi w zakupie biletów. W miastach rządzonych przez opozycje publiczne lokalne budynki obwieszane są tęczowymi szmatami.

 

Co ważne „chociaż ani małżeństwa homoseksualne, ani adopcja nie mają społecznego poparcia na Węgrzech, nie przeszkodziło to rządom MSZP-SZDSZ w ciągłym podejmowaniu kroków w celu rozszerzenia przywilejów osób LGBTQ, powołując się na demokrację. Podobnie, gdyby do władzy doszły partie lewicowe, stanowisko większości społeczeństwa w tych sprawach nie byłoby ważne. W ich przypadku ideologia zawsze zastępuje demokrację”.

 

Warto przypomnieć, że tęczowa rewolucja na Węgrzech jest wspierana nie tylko przez polityków lewicy, ale i przez globalne koncerny. W zeszłym roku promocja homoseksualizmu przez Coca-Cole wzbudziła kontrowersje na Węgrzech. W ramach Węgierskiej kampanii Coca-Coli pojawiły się plakaty z homo parami pijącymi ten słodki (a przez to szkodliwy dla zdrowia napój) i butelki z tęczową szmatą. W ostaniach dniach jedną z fabryk Coca-Coli zablokowali na Węgrzech działacze partii Nasza Ojczyzna (to byli działacze Jobbiku, którzy odeszli z tej partii, gdy partia ta zdradziła idee nacjonalistyczne i rozpoczęła współprace z komuchami).

 

Jak informował w zeszłym roku portal ''Wirtualne Media'' w artykule „Coca-Cola musi zapłacić karę za reklamy wspierające ruch LGBT Koncern”, amerykański koncern „został ukarany na Węgrzech grzywną stanowiącą równowartość 6,5 tys. zł za kampanię "#loveislove", w której marka pokazała na plakatach uśmiechnięte pary hetero- i homoseksualne. Najpierw węgierskie władze wezwały do bojkotu Coca-Coli, a teraz ukarały firmę grzywną za działania, które "mogą zagrażać rozwojowi dzieci i młodzieży"”.

 

Według portalu ''Wirtualne Media'' władze węgierskie uznały, że działania amerykańskiego koncernu „złamała punkt ustawy, która zakazuje reklam mogących szkodzić fizycznemu, duchowemu, emocjonalnemu lub moralnemu rozwojowi dzieci i młodzieży”.

 

Coca-Cola musi zapłacić grzywnę, niestety niską, i została „zobowiązana, by nie realizować już podobnych kampanii”. Amerykańska korporacja nie zgadza się z wyrokiem.

Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną