Całun Turyński - SZOKUJĄCE wyniki najnowszych badań!

0
0
0
/

Całun Turyński to fascynujący artefakt. Równie fascynujące są wyniki badań nad nim. Nakładem wydawnictwa Fronda ukazała się praca emerytowanego profesora chemii Uniwersytetu Warszawskiego Jana Jaworskiego „Prawdziwe oblicze. Tajemnice Całunu Turyńskiego w świetle najnowszych badań naukowych” opisująca w naukowy sposób kulisy badań tej katolickiej relikwii, „które miały miejsce po 2010 roku i […] dotyczą głównie badań metodami fizykochemicznymi”.

Inspiracją badań nad Całunem były zdjęcia płótna zrobione w 1898 roku. Ich negatywy ukazały dokładny wizerunek Jezusa. W 1973 ustalono, że ślady na Całunie pozwalają na uzyskanie trójwymiarowego wizerunku. W 1978 roku swoje badania nad całunem rozpoczęło ponad 20 naukowców z USA, badania te wyhamowały po badaniach z 1988 i 1989 dotyczących radiodatowania. Dziś badania są prowadzone coraz to nowymi technikami badawczymi na podstawie próbek płótna uzyskanych w 1978 i 1988 roku.

 

W trakcie badań ustalono (na podstawie śladów bawełny i DNA), że płótno lniane Całunu mogło pochodzić z terenów Indii. Badania opierają się między innymi na nietypowych sposobie utkania całunu. Przeszkodą w badaniach są wielowiekowe zanieczyszczenia Całunu.

 

Naukowcy, badając Całun, znaleźli na nim ślady złota (zapewne z relikwiarzy, w których relikwia była przechowywana) – są one zgodne ze złotem wytopionym w Bizancjum w X wieku, co może świadczyć, że już wtedy w Bizancjum Całun był traktowany jako relikwia.

 

Badania jednoznacznie wskazały, że nawet dziś nie wiadomo jak powstał wizerunek i jak usunięto z niego przyschnięte do materiału zwłoki – i tym bardziej w średniowieczu żaden fałszerz nie miał wiedzy (którą i my dziś nie posiadamy, by dokonać takiego fałszerstwa). Wizerunek nie został namalowany. „Szczegóły ukrzyżowania widoczne na Całunie (na przykład przebicie rąk na przegubie)” zgodne z naszą współczesną wiedzą, a „nie są zgodne z ikonografią średniowieczną”. Ciało osoby widocznej na Całunie nie wiadomo jak znikło „z płótna, nie naruszając na nim struktury strupów krwi. Strupy te w powiększeniu mikroskopowym wykazują nie zdeformowaną powierzchnie, bez żadnych śladów odrywania”.

 

Stan lnu, z którego utkano Całun, wskazuje, że jest on starszy, niż tkaniny powstały w średniowieczu – świadczyć ma o tym, to, że z nici lnianych znikła już wanilina, która można dostrzec jeszcze w tkaninach lnianych z okresu średniowiecza. Inne badania właściwości fizycznych nici płótna wskazuje, że pochodzi ono z 260 roku naszej ery lub z roku 90 naszej ery.

 

W trakcie badań całunu ustalono, że plamy na płótnie są krwią grupy AB należącej do człowieka (bo mają antygen S). Tę samą grupę krwi ustalono w krwi z Lanciano, gdzie w czasie cudu eucharystycznego w VIII wieku eucharystia zamieniła się w ciało i krew – w czasie badań w 1970 roku ustalono, że skład krwi i jej własności pochodzącej z VIII wieku (sprzed ponad 1200 lat) są zgodne „z próbkami krwi świeżo pobranej”.

 

Warto dodać, że grupy krwi ustalił austriacki lekarz Karl Landsteiner dopiero w 1901. Fałszerz relikwii musieliby mieć wiedzę z przyszłości oddalonej o wiele wieków, by w relikwiach umieszczać krew tej samej grupy AB (która zresztą jest bardzo rzadka, bo ma ją tylko 4% populacji – jej posiadacze mogą korzystać z krwi wszystkich innych grup bez obawy o konflikt serologiczny. Naukowcom nie udało się ustalić, czemu ślady krwi na całunie pozostały nadal czerwone, choć normalnie ślady krwi z czasem zmieniają swój kolor.

 

W trakcie badań wykryto też, że ślady krwi na Całunie mają skład taki jak krew osoby poddawanej torturom. „Taki skład pozostałości krwi jest typowy dla przeżyć traumatycznych (tortury, poważne urazy, długotrwała agonia)” co pozwala widzieć w Całunie opis z Ewangelii. Jest „mało prawdopodobne, aby średniowieczny fałszerz, pragnąc sporządzić relikwie, zdecydował się na użycie krwi człowieka poddanego torturom. Nie mógł przecież przypuszczać ani tego, że taka krew różnić się będzie od krwi człowieka zdrowego na tak subtelnym poziomie atomowym, ani tego, że w odległej przyszłości będzie można zdiagnozować jej składniki”.

 

„Ciało widniejące na Całunie Turyńskim nosi wyraźne ślady długotrwałych tortur, jakim poddano skazańca” - od 120 do prawie 200 ran zadanych rzymskim biczem flagrum. Widać, że osoba z Całunu nosiła czepiec z cierni (odmienny od korony cierniowej znanej z ikonografii), musiał nieść belkę od krzyża i pod nią upadać, była bita, ukrzyżowana, po śmierci przebito jej bok i nie złamano mu kończyn. Widoczny na Całunie mężczyzna (w stanie stężenie pośmiertnego) miał od 30 do 40 lat, proporcjonalne ciało, wzrost 175 cm, brodę, wąsy, długie włosy (z tyłu zebrane w kucyk).

 

Na kartach pracy jest też opisana kwestia radiodatowania Całunu. Na podstawie badań izotopem 14C naukowcy ustali czas powstania Całunu na lata między 1260 a 1390, co jednak jest sprzeczny nie tylko z zapisami kronikarzy, ale nawet z ilustracjami w kronikach – ilustracje całunu uwzględniającą nawet sposób jego utkania można znaleźć na kartach Kodeksu Praya powstałego w latach 1192-1195 - czyli 200 lat wcześniej od daty wskazanej metodą radiodatowania. Autor pracy bardzo dokładnie opisał też, jak zawodna jest metoda radiodatowania, i co sprawia, że jej wyniki bywają sprzeczne z rzeczywistością.

 

Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną