USA - czy rzeczywiście doszło do oszustwa wyborczego?

0
0
0
/ Donald Trump, Joe Biden

W USA, aby mieć prawo do udziału w głosowaniach trzeba być obywatelem i być wpisany do rejestru wyborców. Wiąże się z tym wiele problemów organizacyjnych. Nie istnieje bowiem jednolity dokument potwierdzający posiadanie obywatelstwa oraz obowiązek zameldowania w aktualnym miejscu zamieszkania. W rejestrach wyborców jest więc tak duży bałagan, że dokładna i uczciwa ocena wyników wyborów praktycznie nie jest możliwa.

Wszelkie próby naprawienia tego systemu są od dawna systematycznie torpedowane. Nie napisałem przez kogo gdyż trudno to obiektywnie ustalić. To znaczy było to robione i przez Demokratów i przez Republikanów. Można więc śmiało napisać, że oszustwa wyborcze są integralną częścią amerykańskiej demokracji.

W Ameryce mieszkają bowiem miliony nielegalnych emigrantów oraz ludzi które mają prawo tylko do pobytu i pracy. Część z nich, choć dokładnie nie wiadomo jak duża, bierze udział w wyborach. Ujawniane są często, a raczej bardzo często, tego rodzaju oszustwa ale nie wywoływało to tej pory zbyt wielkich emocji. Wyborcy wierzyli, że
nie ma to wpływu na wyniki wyborów. Wielkim problemem jest też narastająca „koordynacja” działań obu partii. Coraz więcej ludzi widzi, że „Tak czy owak, zawsze Nowak.”. Dobrym tego przykładem jest spraw senatora Libermana W stanie Connecticut, w roku 2006, odegrana została głośna na całą Amerykę wyborcza farsa. Senator Joe Liberman przegrał prawybory we własnej partii. W półświatku lokalnej elity wywołało to wielkie poruszenie. W lokalnych mediach, bez względu na to kogo poprzednio popierały, rozpoczął się lament w stylu: „Nie można tak traktować zasłużonego towarzysza!”.  Następnie powołano niezależny komitet wyborczy („Connecticut for Liberman”) którego skład i działania wskazywał bardzo wyraźnie na to, że Liberman ma poparcie obu partii. Zawodowi Demokraci sabotowali też kampanię Neda Lamota (czyli swojego oficjalnego kandydata), a zawodowi Republikanie wystawili, byłego burmistrza miasteczka Derby  Alana Schlesingera. Był to człowiekiem typu NIKT. Od kilku lat mieszkał na Florydzie i kampanii po prostu nie prowadził gdyż dobrze wiedział, że jest słupem. Liberman wygrał więc wybory i było dalej tak jak być „powinno”.  - Mieszkałem wtedy w Derby i dokładnie obserwowałem to szokujące widowisko.
Tego rodzaju zabawa polega na tym, że przegrani (za pokorne akceptowanie bycia przegranymi) dostają odpowiednio dużą porcję konfitur i kółka kręcą się dalej. Prawdziwa walka wyborcza toczy się już chyba tylko o prezydencki tron.

W tym miejscu, dochodzimy do psychologicznej różnicy pomiędzy Republikanami i Demokratami. Republikanie łatwiej znoszą polityczne porażki. Demokratom przychodzi to dużo trudniej. Wierzą bowiem, że
to oni są pomazańcami zrobionego z neonów boga.
    [Simon & Garfunkel śpiewali: … and the people bowed and prayed,     to the neon god they made ... (… i ludzie klękali i modlili się, do     zrobionego przez siebie boga z neonów ...)]

W roku 1970, Demokraci utworzyli ACORN czyli organizacja której formalnym celem była aktywizację wyborców. Od początku swojego istnienia, ACORN otrzymywał duże dotacje z banków i korporacji oraz różnych fundacji i NGO-sów. Stał się więc bardzo szybko, dużą i silną (zatrudniającą tysiące aktywistów) organizacją. Wszyscy (oczywiście) wiedzieli, że organizacja ta specjalizuje się w organizowaniu wyborczych przekrętów. Ale trudno było to udowodnić. Dopiero w roku 2008 na światło dzienne wypłynęły nagrania i inne dowody które w sposób niepodważalny pokazywały przestępczy charakter ACORN-u. Demokraci próbowali (oczywiście) zamieść sprawę pod dywan. Nieskutecznie gdyż smród był zbyt intensywny. W roku 2010, ACORN został więc rozwiązany czyli przefarbowany na CPD (Center for Popular Democracy).

Druga dekada wieku XXI to czas w którym tradycyjna struktura amerykańskiej polityki zaczyna się rozsypywać. Pierwszym, przejawem buntu wyborców było wybranie Obamy. Obiecywał uwolnić Demokratów od dyktatu Wall Street. Nadzieje okazały się płonne i już pod koniec pierwszej kadencji zaczęto o nim pisać per  „wujek Tom”.  Określenie wujek Tom („Chata wuja Toma.” - książka napisana przez Harriet Beecher Stowe.) oznacza sympatycznego murzyna który „zna swoje miejsce”.) Wybrano go jednak ponownie i okazało się, że wbrew tradycji (większość drugich kadencji jest lepsza od pierwszej) drugą kadencja Obamy charakteryzuje się tym, że spędzał on więcej czasu na szlifowanie swoich umiejętności gry w golfa. 

W następnych wyborach, wybrano więc Donalda Trumpa który obiecywał uwolnić Republikanów od dyktatu Wall Street. Początkowo, robił to skutecznie ale przyszedł COVID i priorytety się zmieniły. Ameryka zaczęła staczać się w stronę histerii.  

Nadeszły wybory 2020. COVID spowodował radykalny wzrost liczby osób które zadeklarowały chęć głosowania korespondencyjnego.


W efekcie, ilość nieprawidłowości jest w tych wyborach OGROMNA.
Nie da się jednak ustalić czy miało to wpływ na ich wynik. Samo liczenie głosów niewiele da, a weryfikacja ważności oddanych korespondencyjnie głosów nie jest możliwe bez naruszanie tajności głosowania. 
W efekcie, Sąd Najwyższy ma przed sobą diabelski dylemat. Jeśli uzna wybory za nieważne to będzie musiał nakazać weryfikacje rejestru osób uprawnionych do głosowana oraz sprawdzanie czy karty do głosowania trafiają tylko do rąk osób uprawnionych do głosowania. Na to potrzebne byłoby wiele miesięcy. W tym czasie w Ameryce byłoby „bezkrólewie”
i nikomu nie chce się nawet myśleć o tym jakie byłyby tego skutki. 

W tym miejscu, wracamy do sprawy psychologicznej różnicy pomiędzy Republikanami i Demokratami. Republikanie zaakceptują niekorzystny dla Trumpa wynik wyborów. Miarka się jednak przebrała. Tym razem, obie partie będą zmuszone do naprawienia systemu wyborczego. 


Tak aby oszustwa wyborcze na dużą skalę już nigdy nie były możliwe. 
Jeśli tego nie zrobią, to jest bardzo prawdopodobne, że w następnych wyborach głos zabiorą pistolety i karabiny.

Jerzy Jacek Pilchowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną