Wystarczyło trochę śniegu, by Szwedzi znowu polubili węgiel. Chadecy z ZChR przeciwni likwidacji polskiego górnictwa

0
0
0
/ Kopalnia w Szwecji/kolinstitutet.se

Wystarczyła nieco ostrzejsza zima, a Szwecja, która w ostatnich latach inwestowała mocno w farmy wiatrowe, musiała kupować energię m.in. z Polski. Energię produkowaną z węgla, którą uważa za brudną.

– Od wielu miesięcy głośno sprzeciwiamy się likwidacji polskiego górnictwa. Widzimy tutaj ważne pole dla aktywności ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Szwedzki przykład powinien wpłynąć na opamiętanie się Zjednoczonej Prawicy w bezmyślnym realizowaniu pomysłów Unii Europejskiej o rewolucyjnym ograniczeniu emisji CO2. Bez deklaracji ze strony Chin czy Indii nic tu się realnie nie zmienia w skali światowej. Proponujemy natomiast dyskusję nad rozwojem i dotowaniem kolejowych przewozów towarowych pod hasłem „tiry na tory”. Tutaj trzeba szukać możliwości ochrony klimatu. Warto dodać, że poważne zanieczyszczenia generuje również transport morski i lotniczy – mówi Niezależnej Gazecie Obywatelskiej Paweł Czyż, rzecznik prasowy Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Chadecy przeciwko likwidacji górnictwa

Podczas (unijnego – przyp. red.) szczytu przyjęto również zobowiązanie do tego, aby do 2030 roku, czyli dokładnie za dziesięć lat, Unia Europejska ograniczyła emisję gazów cieplarnianych aż o 55 proc. To jest potężne zobowiązanie, biorąc pod uwagę, że w 2016 roku podpisano deklarację paryską, (…) natomiast najwięksi emitenci, truciciele atmosfery – Chiny czy Stany Zjednoczone – zupełnie nie zamierzają przestrzegać tych postanowień, ponieważ dalej stawiają na rozwój swoich gospodarek w sposób tradycyjny. (…) Mamy kryzys pocovidowy i bardzo szybkie wprowadzanie tak drastycznych zobowiązań do redukcji gazów cieplarnianych może okazać się zabójcze dla naszej gospodarki”

– zwrócił uwagę w grudniowej rozmowie w Radio Maryja prezes Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin dr Bogusław Rogalski.

Gość „Aktualności dnia” wskazał na inny cel klimatyczny Unii Europejskiej wynikający z Europejskiego Zielonego Ładu.

W 2050 roku Unia Europejska ma być gospodarką bezemisyjną, a to będzie oznaczało dla krajów, które jeszcze – jak Polska – gonią kraje zachodnioeuropejskie w rozwoju gospodarczym, likwidowanie bardzo wielu gałęzi przemysłu. Będzie to oznaczało potężny problem, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej, bo przecież my cały czas pozyskujemy ją z węgla. Nie możemy odejść od węgla przez najbliższe lata, ponieważ w innym wypadku ceny energii w Polsce będą rosły w sposób drastyczny. (…) Państwa Zachodnie w Unii Europejskiej mogą pozwolić sobie na szybkie przejście do gospodarki bezemisyjnej” 

– zaznaczył prezes ZChR.

Zwłaszcza że – jak dodał dr Bogusław Rogalski – Niemcy zastosowały „bardzo sprytną sztuczkę”.

Zlikwidowały u siebie kopalnie węgla kamiennego, ale nadal go kupują. Nawet w swoich prognozach mają zakup węgla kamiennego ze źródeł zewnętrznych aż do 2038 roku. O tym mało się mówi. A my zobowiązaliśmy się – to wynika z dokumentu Spółki Restrukturyzacji Kopalń – do zamknięcia 14 naszych kopalń do 2023 roku, a aktywnych mamy 20. Czy my nie wychodzimy przed szereg dziwnych unijnych zobowiązań? Europejski Zielony Ład jest nałożeniem kagańca tylko i wyłącznie przez Unię Europejską na samą siebie” 

– podsumował rozmówca Radia Maryja.

 

Szwedzka nauczka?

W obecnej sytuacji przewiduje się, że całe światowe rezerwy i dostęp do węgla wyczerpią się za około 164 lata, jeśli nie zostaną odkryte żadne większe zbiory węgla. Jest to bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę, że na przykład całkowita podaż energii w Szwecji składa się w 30% z elektrowni węglowych, które jednak działają za granicą, aby utrzymać krajową emisję na niższym poziomie.”

– czytamy na na szwedzkim portalu kolinstitutet.se.

Jesteśmy w lepszej sytuacji, bo nie musimy się z nikim i niczym przepraszać. U nas energetyka węglowa będzie jeszcze przez dziesiątki lat. To co robią Szwedzi, to typowo nieprzemyślany ruch. Nie przewidują w sposób poważny konsekwencji likwidacji części majątku wytwórczego. Niestety wykonujemy ten sam ruch w górnictwie, zamykając nasze kopalnie. Tymczasem one za kilka lat będą nam bardzo potrzebne. Bez nich będziemy zmuszeni sprowadzać węgiel z całego świata: RPA, Mozambiku i wielu innych krajów”

– komentuje dla branżowego portalu NETTG.pl prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Profesor uważa, że jeden przykład – tak jak obecnie konieczność kupowania tzw. brudnej energii przez Szwecję – nie uświadomi zagrożeń krajom unijnym stawiającym na dekarbonizację.

Choć może komuś przynajmniej zapali się jakiś ostrzegawczy sygnał. Zwiększone zapotrzebowanie i niewydolność OZE to nie tylko kwestia zimy. Europa oparła swoją energetykę w dużej mierze na źródłach odnawialnych, które czasem pracują, a czasem nie. Znowu nadejdą dni, kiedy nie będzie wiatru i słońca. Dopiero po kilku takich przypadkach zaczniemy w końcu myśleć bardziej poważnie i znowu patrzeć przychylnie na te źródła energii, które są zawsze dyspozycyjne, jak elektrownie węglowe, które energii dostarczają bez względu na pogodę”

– podsumowuje w rozmowie z tym portalem prof. Mielczarski.

Źródło: redakcja

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną