Zbliża się nowa epidemia? Ospa małpia już w Europie

0
0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Dwa przypadki bardzo rzadko występującej poza Afryką Środkową i Zachodnią ospy małpiej stwierdzono w Wielkiej Brytanii, choć zdaniem władz medycznych tego kraju nie ma ryzyka epidemicznego.

Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa, o wykryciu dwóch przypadków ospy małpiej zdawkowo wspomniał w czwartek minister zdrowia Matt Hancock. Później publiczna służba zdrowia Walii potwierdziła, że wykryto je na północy Walii, dotyczą one osób z tego samego gospodarstwa domowego, które zakaziły się wirusem za granicą, z czego tylko jedna nadal pozostaje w szpitalu. Dziennik „Daily Mail” podał w piątek, że obie osoby zakaziły się na początku maja i po powrocie z zagranicy odbyły kwarantannę wymaganą ze względu na koronawirusa. Ospa małpia to rzadka choroba tropikalna, która powoduje objawy grypopodobne i pęcherze na skórze, a wywoływana jest przez wirusa przenoszonego przez małpy, szczury, wiewiórki i inne małe ssaki. Może się ona rozprzestrzeniać między ludźmi poprzez kontakt przez skórę, kaszel i kichanie, a także dotykanie skażonych ubrań lub pościeli. Przenoszenie wirusa z człowieka na człowieka jest jednak rzadkie, bo widoczne objawy, które występują prawie w każdym przypadku, ułatwiają wczesne wykrycie choroby i szybkie odizolowanie zakażonych. Natomiast śmiertelność wśród zakażonych jest dość wysoka, bo według danych Światowej Organizacji Zdrowia, umiera do 10 proc. chorych, najczęściej w młodszych grupach wiekowych. Nie ma specyficznego leczenia zalecanego w przypadku ospy małpiej, ale szczepionka chroniąca przed ospą prawdziwą jest w ok. 85 proc. skuteczna również w przypadku tej choroby.

Ospa małpia została po raz pierwszy odkryta w 1958 r., a pierwszy odnotowany przypadek u człowieka miał miejsce w Demokratycznej Republice Konga w 1970 r. Pierwsze poza Afryką przypadki u ludzi stwierdzono w USA w 2003 roku. W Wielkiej Brytanii do tej pory miały miejsce cztery zakażenia tym wirusem - 2018 i 2019 r. Wszystkie brytyjskie przypadki miały bezpośrednio lub pośrednio źródła w Nigerii.

Faktem jest natomiast, że z podróży często przywozimy tropikalne choroby. Ostatnio z takim zdarzeniem mieliśmy do czynienia na warszawskim lotnisku. – Na pokładzie samolotu z Brukseli do Warszawy przyleciał pasażer z podejrzeniem malarii – poinformował dyrektor biura marketingu i PR na Lotnisku Chopina Hubert Wojciechowski. Dodał, że mężczyzna został przewieziony do szpitala zakaźnego. – Około godz. 12.45 na Lotnisku Chopina wylądował samolot linii PLL LOT z Brukseli. Na jego pokładzie znajdował się pasażer z podejrzeniem malarii. Służby ratownicze i medyczne Lotniska Chopina podjęły działania zgodne z procedurą przewidzianą w takiej sytuacji – przekazał Wojciechowski. Jak dodał, pasażera przewieziono karetką do szpitala zakaźnego.

– Ze względu na fakt, że nie było podejrzenia choroby szczególnie niebezpiecznej, pozostali pasażerowie po wypełnieniu specjalnych kart lokalizacyjnych mogli opuścić samolot – powiedział. Dodał, że dezynfekcji jest poddawany sprzęt służb lotniskowych, który brał bezpośredni udział w transporcie osoby chorej. – Pasażerowie przebywający na lotnisku i obsługa lotniska są bezpieczni i w żaden sposób nie zostali narażeni na kontakt z osobą zakażoną. Port funkcjonuje bez zakłóceń – podkreślił. Dyrektor biura komunikacji korporacyjnej LOT Adrian Kubicki przekazał, że pasażer z Afryki leciał LOT-em z Brukseli do Warszawy. – Podczas rejsu pasażer zgłosił załodze, że źle się czuje. W związku z tym zostały wezwane służby medyczne, które przybyły po wylądowaniu w Warszawie. Po przeprowadzonym wywiadzie z pasażerem stwierdzono podejrzenie malarii, w konsekwencji zabrano podróżnego do szpitala zakaźnego – powiedział Kubicki. Zapewnił, że procedury podjęte przez odpowiednie służby gwarantują bezpieczeństwo pozostałym pasażerom samolotu.

WO
 

Źródło: PAP

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną