Cóż za POGARDA! Marta Lempart solidnie ZAORAŁA WŁASNE POSTULATY! Tak właśnie wygląda współczesny FEMINIZM (WIDEO)

0
0
0
Marta Lempart
Marta Lempart / fot. Facebook/Wolne Media

Gdy zobaczyłem, z jaką pogardą Marta Lempart potraktowała sprzątaczkę w trakcie swojego wystąpienia pod siedzibą PiS, pomyślałem, iż okazana wobec kobiety pogarda ze strony liderki tzw. strajku kobiet jest większa, niż na co dzień okazywana przeze mnie. Różnica jednak jest dość istotna. Ja bowiem albo po prostu żartuję – bo mam takie, a nie inne poczucie humoru – lub piętnuję absurdy i hipokryzję współczesnego feminizmu. Tymczasem Marta Lempart ogłasza się przywódcą rzekomo prokobiecego ruchu, co to ma bronić uciśnionych kobiet.

W piątek pod siedzibą PiS bojówka tzw. strajku kobiet (SK) zrobiła to, co potrafi najlepiej – usyfiła okolicę i okazała pogardę wobec osób postronnych. Miała to być „akcja ostrzegawcza” wobec zbliżania się pierwszego czytania obywatelskiego projektu Stop Aborcji, który ma zwiększyć obronę życia nienarodzonych dzieci. Bojówka wylała czerwoną farbę na chodnik przed wejściem do ministerstwa pandemii oraz do siedziby PiS.

Mamy prawo protestować! Niech dotrze! Strajk Kobiet i Cień Mgły zostawiły dziś ślady pod Ministerstwem Zdrowia i pod siedzibą PiS w Warszawie. A to nie jest koniec – napisała w mediach społecznościowych jedna z udzielających się w SK kobiet.

– Nie będzie powodem do aborcji nawet to, że ciąża będzie pochodzić z przestępstwa, ani zagrożenie zdrowia. Będzie karanie kobiet więzieniem za aborcję – twierdziła Marta Lempart pod siedzibą PiS przy ul. Nowogrodzkiej.

Pech chciał, że przedstawicielce ruchu rzekomo chroniącego uciśnione kobiety przerwała sprzątaczka. – Kto to tak zrobił? – zapytała kobieta. – Otóż ja. Ja walczę za pani dzieci też – odpowiedziała Lempart. – To niech pani umyje teraz! – powiedziała kobieta. – Nie – krótko rzuciła Lempart. – A pani myśli, że mi za co płacą? Miliony zarabiam, żebym za kogoś sprzątała? – odpowiedziała kobieta.

Sama redakcja oko.press nie widzi w sytuacji najwyraźniej nic złego. Nawet można dostrzec oburzenie, że Lempart została wylegitymowana z powodu swojej akcji brudzenia nie swojej własności.

Ale opinie o tym, co odstawiła liderka SK generalnie nie działają na jej korzyść. – Pani sprzątająca wyjaśnia Lempart. Powinni kazać jej to zlizać – ocenił Witold Tumanowicz. – Był to pokaz jak urąga normalnym kobietom działalność Lempart. Na nagraniu widać butę i arogancje w reakcji na nerwy kobiety sprzątającej gdy Lempart ubrudziła miejsce farbą – napisał anonimowy internauta. – Kiedy towarzyszka Lempart ze zdumieniem odkryła, że praca to nie jest opowiadanie głupot przed kamerą i niszczenie mienia, tylko fizyczny wysiłek, m.in. sprzątania bajzlu po komunistach. Jednak bez szans na głębszą refleksję – stwierdził Paweł Budrewicz.

 

 

 

Nawet i lewicowej, nie słynącej z bystrości umysłu – delikatnie mówiąc – lewicowej celebrytce happening Lempart i jej postawa nie przypadły do gustu. – Filmik z Martą Lempart i panią sprzątającą, która jest wściekła, że jej zniszczyła pracę, jest niestety bardzo sugestywny. Kobieta pracująca kontra twarz kobiecych protestów. Nie ma walki o kobiety bez poszanowania pracy kobiet pracujących – napisała na Twitterze Maja Staśko.

Ja sam jestem zwolennikiem patriarchalnego modelu rodziny, który uważam za najlepszy, jaki w historii ludzkości wymyślono. Mało tego – mając takie a nie inne poczucie humoru, lubię rzucać żartobliwie tekstami, które według neofeministek są dzisiaj zbrodnią za samo pojawienie się w samej myśli, nie wspominając o wysłowieniu ich. Sam jednak nie wpadłbym na to, by okazać tak oscentacyjnie i tak wielką pogardę wobec zwykłej kobiety, która będzie musiała po mnie posprzątać.

No i właśnie – ja żartuję albo ukazuję absurdy współczesnych samozwańczych feministek i tyle. Tymczasem liderka SK Marta Lempart stylizuje się na bycie przywódcą uciskanych kobiet. Ale jak spotka się z takową kobietą, to wówczas wzgardza nią bardziej, niż taki patriarchalny, szowinistyczny mężczyzna, jak ja. A to już himalaje hipokryzji.

Podczas posiedzenia Sejmu w dniach 1-2 grudnia ma odbyć się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu Stop Aborcji. Projekt przedstawiany jest w mediach mętnego nurtu jako inspirowany przez rząd, choć w rzeczywistości przygotowała go Fundacja Pro – Prawo do Życia, która słynie z – delikatnie rzecz ujmując – chłodnego podejścia do rządzącej oligarchii.

Obywatelski projekt zwiększa ochronę życia nienarodzonych dzieci poprzez dodatkowe wprowadzenie definicji prawnej dziecka poczętego – obecne takowe występuje jedynie w Ustawie o Rzeczniku Prawo Dziecka – oraz wprowadza karanie za aborcję jak za zabójstwo, czyli tak, jak powinno być to traktowane.

Niestety, obawiam się, że jak poprzednie projekty, ten w najlepszym razie także trafi do zamrażarki sejmowej, gdzie przepadnie na amen. Pociesza jednak fakt, że obrońcom życia udało się – mimo Wielkiej Histerii – uzbierać ponownie wymaganą liczbę podpisów pod projektem prolife, natomiast abrocjoniści ponieśli tym razem porażkę.

Dominik Cwikła
 

Autorem jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

 

 

Źródło: prawy.pl / twitter.com / stronazycia.pl / onet.pl / gazeta.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną