NBP OSZALAŁ? „Dzięki nam zarobiły banki”. Co zrobi Glapiński i RPP? To, co komunikują na swoich mediach społecznościowych, podchodzi pod SABOTAŻ!

0
0
0
/ fot. YT/Narodowy Bank Polski/prnt scrn Tt/Biuro Prasowe NBP (kolaż)

Ogólnie jakość przekazu w mediach społecznościowych ze strony instytucji państwowych w Polsce pozostaje na niskim poziomie. Jednak to, co wyczynia Narodowy Bank Polski (NBP) w ostatnim czasie to wybitna nieudolność, o ile nie sabotaż instytucji państwowej. Co bowiem robią PR-owcy NBP, gdy ogłoszono największą inflację w tym stuleciu, ponownie wyższą, niż przewidywania ekonomistów? Chwalą się, że dzięki nim zarobiły banki.

Najwyższy wzrost cen od ponad 20 lat

 

Portal bankier.pl, powołując się na dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), poinformował, że ogólnie inflacja rok do roku w listopadzie wyniosła prawie 8 proc.. Ceny towarów i usług (CPI) wzrosły od poprzedniego listopada do obecnego o 7,7 proc.. Z kolei w stosunku do października inflacja w listopadzie wyniosła 1 proc.. Jest to kolejny raz, jak inflacja przebiła oczekiwania ekonomistów. Spodziewano się bowiem, że ta wyniesie rok do roku 7,4 proc., zaś miesięczna dynamika będzie na poziomie 0,6 proc..

 

Co ważne, to największa inflacja w tym stuleciu. Ostatni raz wyższy wskaźnik inflacji CPI mieliśmy w grudniu 2000 roku. Wówczas wyniosła 8,5 proc.. W styczniu 2001 roku zmalała do poziomu 7,4 proc..

 

Oczywiście, inflacja CPI to uśrednienie poszczególnych branż. W wielu jest o wiele gorzej. Dla przykładu, ceny paliw podrożały o 36,6 proc.. To zaś napędza ogólną inflację, ponieważ im droższe paliwo, tym droższy transport towarów, a więc i ceny będą rosły.

 

Inflacja niemal cały czas powyżej szacunków

 

Michał Żuławiński, redaktor portalu bankier.pl udostępnił na Twitterze tabelę obejmującą okres od marca do listopada z realną inflacją każdego miesiąca oraz wcześniejszymi oczekiwaniami ekonomistów. Na dziewięć miesięcy, tylko w dwóch inflacja nie była większa, niż się spodziewano. W maju wyniosła 4,8 proc., czyli zgodnie z oczekiwaniami. W czerwcu zaś wyniosła 4 proc., co stanowiło o 0,4 pproc. mniejszy wynik, niż się spodziewano.

 

W pozostałych miesiącach inflacja przebiła jednak spekulacje ekspertów, średnio o 0,3 pproc.. Sytuacja jest więc zła i nie zapowiada się, aby było lepiej. Przed NBP stoi więc poważne wyzwanie – złagodzić skutki inflacji w taki sposób, żeby nie zarżnąć finansów obywateli, szczególnie osób, które mają spłacane obecnie kredyty.

 

I tutaj na białym koniu wkraczają PR-owcy, którzy... chwalą się, że dzięki obecnej sytuacji zarabiają banki.

 

Jest super, bo zarabiają banki

 

– Nie wszyscy tracą na podwyższaniu stóp procentowych. Dotychczasowe podwyżki stóp procentowych NBP przyniosły bankom nawet około 4 mld zł dodatkowego zysku w skali roku. Każda dalsza podwyżka o 1 pkt proc. to kolejne kilka miliardów – napisano na twitterowym profilu Biura Prasowego NBP.


Gdy zobaczyłem ten wpis, sądziłem – podobnie jak wielu innych internautów – że to jakieś trollkonto podszywające się pod NBP albo kolejny żart Człowieka Bobra. Niestety, na oficjalnej stronie NBP znajduje się odnośnik do tego profilu jako profilu biura prasowego NBP.

 

Tu należy zwrócić uwagę, jak bezsensownie jest to zorganizowane. Biuro prasowe – instytucja mająca odpowiadać za PR NBP, czyli m.in. media społecznościowe, treść i formę komunikatów – ma oddzielny profil, niż „normalne” NBP mające faktycznie duży zasięg.

 

Tak więc w momencie, gdy uderza we wszystkich drożyzna i widzimy, że najpewniej się ona nie skończy, biuro prasowe komunikuje, że to nie prawda, że na podwyższeniu stóp wszyscy stracą. Zyskają banki. Cudownie! Dużo zrobiono!

 

Obce służby „chcą głowy” Glapińskiego?

 

Na „właściwym” profilu NBP z kolei widzimy promocję wywiadu „Gazety Polskiej” z prezesem NBP  Adamem Glapińskim. Jak przekonuje już na okładce, „chcą mojej głowy, bo wsparłem armię”. – Doszedł jeszcze jeden element – ogromny projekt rozbudowy armii. Kiedy prezes Kaczyński i minister Błaszczak ogłosili, że NBP będzie współfinansował tę reformę, rozpętało się piekło. Dosłownie dwa dni później pojawiły ataki na mnie, na skalę niespotykaną – przekonuje Glapiński.

 

Można zaklinać rzeczywistość, że chodzi o jakieś wielkie operacje zagranicznych służb specjalnych. Faktem jest natomiast, że osoby posiadające kredyty po prostu tracą co miesiąc znacznie więcej pieniędzy na ich spłatę, a lada moment mogą tracić jeszcze więcej. Faktem jest, że ekonomiści ignorowani przez NBP zalecali niewielkie wzrosty stóp procentowych wcześniej, aby nie uderzyło to w osoby mające kredyty do spłaty. Faktem jest również to, że wszyscy na co dzień wydajemy coraz większe pieniądze za te same produkty i usługi i nie zanosi się, aby się to zmieniło.

 

Dlatego też iście januszowy PR polegający na przekonywaniu, iż jakieś tajemnicze siły „chcą głowy” Adama Glapińskiego i jednoczesne przekonywanie, że podwyżka stóp procentowych nie jest zła, bo „zarabiają banki” nie zadziała. Ludzie momentalnie biednieją. Widzą to i odczuwają. I – niestety – konsekwencją takiego płytkiego traktowania sprawy będzie spadek zaufania nie tylko do Glapińskiego et consortes, ale w ogóle do instytucji NBP.


Dominik Cwikła
 

Autorem jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube


 


 

Źródło: bankier.pl / twitter.com / prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną