Obłuda Litwinów sięgnęła zenitu. Czy polski MSZ to kupi?

0
0
0
/

Litewski Sejm przyjął rezolucję „W sprawie szkół mniejszości narodowych na Litwie”. I chociaż niektóre polskojęzyczne media piały z zachwytu, że pozwoli ona na naukę mniejszości narodowych w ich własnym języku, to jest to jedynie pustosłowie, jako że polskie szkoły są systematycznie likwidowane.

 

W przyjętym dokumencie Litwa zobowiązuje się zapewnić przedstawicielom mniejszości narodowych, w tym litewskim Polakom, warunki do nauki w szkołach, w których będą pielęgnować swój język, kulturę i tradycje. Problem w tym, że żadna z przyjętych dotychczas niekorzystnych dla Polaków ustaw nie została zniesiona, o licznych decyzjach administracyjnych nie wspominając.

 

- Najlepszym komentarzem do rezolucji jest to, że posłowie AWPL jej nie poparli – powiedziała w rozmowie z Prawy.pl Renata Cytacka z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie , walcząca o prawo do pielęgnowania polskiej tożsamości.

 

- Rezolucja ta idealnie wpisuje się w politykę hipokryzji, jaką prowadzą przez 25 lat władze Litwy wobec Polaków litewskich. Wszystkie kolejne władze Litwy dokładnie wiedzą, jakie są standardy dotyczące praw mniejszości w Europie i wszystkie ich wypowiedzi, podkreślę wypowiedzi, są zgodne ze standardami Unii, natomiast dokładnie wszystkie działania jakich dokonują są całkowicie sprzeczne z ich słowami i ze standardami unijnymi – stwierdziła, podkreślając, iż „cynizm całej tej rezolucji tkwi w osobie, która tą rezolucję zainicjowała”.

 

- To nikt inny, jak Gintarasa Steponavičius wprowadzał w 2011 r. nowa Ustawę o Oświacie, która skierowana jest głównie przeciw szkolnictwu mniejszości narodowych. Ta ustawa rozpoczęła proces niszczenia szkół polskich na Litwie. Wtenczas społeczność polska zebrała 60 tys. podpisów, a to tak naprawdę każdy drugi-trzeci Polak na Litwie podpisał petycję o nie wprowadzeniu ustawy o oświacie, która rażąco uderza w oświatę polską na Litwie. Minister G. Steponavičius nie ustosunkował się do petycji, nie wysłuchał propozycji, z którymi zwracali się do resortu oświaty przedstawiciele mniejszości narodowych – zauważyła.

 

Przypomniała, iż ustawa o oświacie wprowadziła: wykładanie w języku litewskim trzech przedmiotów: historia, geografia i nauka o społeczeństwie oraz bez należytego przyszykowania składania ujednoliconego egzaminu z języka i literatury litewskiej dla dzieci i jeszcze nakaz zachowania w miejscowościach, w których istnieją dwie szkoły – litewska i nielitewska – tylko szkoły litewskiej, w przypadku, gdy w obu brakuje uczniów. Wygląda to tak, jeżeli w danej miejscowości będą dwie szkoły polska i litewska, a polskiej będzie 98 uczniów, a w litewskiej 3 – to zamkną polską szkołę.

 

Minister G. Steponavičius powiedział publicznie, że uczniowie szkół mniejszości narodowych nie muszą składać matury, gdyż obowiązkowa nauka w szkole przez ucznia jest obowiązkowa do 16 roku życia. Zatem, potwierdził, że Litwa nie potrzebuje wykształconych przedstawicieli mniejszości narodowych. Intencja pomocy byłaby do przyjęcia, gdyby pomysłodawca rzeczywiście chciałby rozstrzygnąć problem. Frakcja liberałów mogłaby wystąpić z inicjatywą ustawodawczą zmiany ustawy z 2011 r. na podstawie licznych pism i protestów społeczności polskiej na Litwie. G. Steponavičius zwrócił się do swego partyjnego kolegi z rezolucją, o nie zamykanie 9 szkół mniejszości narodowych w mieście Wilnie. Mógłby zarządzać przeprowadzenia akredytacji 4 szkół polskich Wilnie, o akredytację których bardzo aktywnie ubiegają się społeczności szkolne, m.in.: szkoła im. Joachima Lelewela, szkoła Szymona Konarskiego, szkoła im. Władysława Syrokomli i szkoła w Leszczyniakach. Rodzicie, uczniowie wraz z nauczycielami zwracali się niejednokrotnie z prośbą o zachowanie tych szkół. Wychodzili na ulice w ramach protestu, pikietowali, pisali petycje, apele i prośby – cisza. Odpowiedzi nie ma, nikt nie zaprosił i nie wysłuchał protestujących. Nie wiem, czy polskie władze nie widzą całej tej hipokryzji Litwinów, czy nie chcą widzieć - tłumaczyła.

 

- Nawet ostatnio, kilka miesięcy wstecz mieliśmy kłamliwe oświadczenie Ministra Spraw Zagranicznych Litwy Linasa Linkeviciusa, który po powrocie z Polski z rozmów z ówczesnym kandydatem na Ministra Spraw Zagranicznych Polski Witoldem Waszczykowskim, powiedział że problem mniejszości polskiej nie był poruszany, bo Polska uważa, że wszystko jest w tym temacie w porządku. Później po naszej interwencji w rozmowie z redaktor Panią Anną Wiejak, przyszły polski Minister Spraw Zagranicznych stwierdził, że Linkevicus kłamie, ponieważ temat Polaków był poruszany i było wyrażone niezadowolenie z sytuacji Polaków litewskich – dodała.

 

Polacy nie składają broni mimo że w tej chwili ze strony polskiego rządu nie płynie zbyt wiele gestów poparcia dla sprawy, o którą walczą, czyli aby Litwini najzwyczajniej w świecie przestrzegali ich praw, jak się do tego wielokrotnie zobowiązali. Należy też żałować, że dziennikarze, którzy piszą na temat tych spraw nie zadają sobie trudu, aby zgłębić temat, a jedynie powtarzają utarte slogany strony litewskiej, które nie zmieniły się od kilkunastu lat.

 

Anna Wiejak

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną