AFERA! Zakaz opuszczania Ukrainy przez mężczyzn to MARTWE PRAWO! „Do Polski wjechało 432 tys. mężczyzn”.

0
0
0
/ fot. unsplash.com

Choć teoretycznie na Ukrainie obowiązuje prawo zakazujące opuszczania kraju mężczyznom zdolnym do walki, w praktyce jednak zdaje się być ono martwe. Jak donosi „Rzeczpospolita”, z Ukrainy do Polski wjechało już 432 tys. mężczyzn objętych mobilizacją. Ukraińskim uciekinierom sprawę ułatwiać ma fakt, że na ogromną skalę rozwinęła się korupcja na ukraińskiej granicy. Za odpowiednią opłatą, pogranicznicy nie robią problemów z opuszczeniem Ukrainy.

Ukraińska SBU miała zatrzymać pod koniec maja grupę pograniczników, którzy za łapówki od 3 do 5 tys. dolarów, przyjmowane na przejściach granicznych, pozwalali wyjechać obywatelom objętym zakazem opuszczania kraju. Chodzi o mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat, którzy według ukraińskiego prawa powinni bronić swojego kraju – podała dziś „Rzeczpospolita”.

 

Co ciekawe, SBU zamieściła komunikat na ten temat w serwisie społecznościowym Telegram. Jak jednak podkreśla „Rzeczpospolita”, komunikat potem zniknął i nie ma po nim śladu.

 

Zakaz wjazdu dla ukraińskich mężczyzn wprowadzono zaraz po rozpoczęciu wojny 24 lutego. Wówczas też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wydał dekret o stanie wojennym. Na mocy obowiązujących przepisów, Ukrainę opuszczać mogą tylko nieliczni mężczyźni, m.in. samotni ojcowie czy ojcowie wielodzietnych rodzin.

 

Ilu ukraińskich mężczyzn wjechało od rozpoczęcia wojny na terytorium Polski? O tym dowiadujemy się z polskiej Straży Granicznej.

 

Od 24.02 do 07.06.2022 r. do Polski z Ukrainy wjechało łącznie 3,645 mln obywateli Ukrainy, w tym 432 tys. obywateli UA – mężczyzn w wieku 18–60 lat. Straż Graniczna nie przekazywała danych tych osób służbom Ukrainy – podała por. Anna Michalska, rzecznik Komendanta Głównego Straży Granicznej.

 

Rzeczpospolita” podkreśla, że Frontex nie posiada danych na temat tego, ilu Ukraińców wjechało do innych państw, jak np. do Mołdawii czy Rumunii.

 

Były szef MON, poseł Tomasz Siemoniak zadziwił się skalą zjawiska. Jak ocenił, skala korupcji i nieszczelności systemu ukraińskiego jest „wielokrotnie większa”, niż przypuszczano.

 

Co istotne, rządowe dane pokazują, że mężczyźni, którzy wyjechali z Ukrainy, bardzo rzadko rejestrują się w Polsce. Spośród 18–65 latków wnioski oPESEL złożyło zaledwie 5,1 tys. obywateli Ukrainy, którzy przekroczyli granicę po 24 lutego. To głównie osoby po 60-tce – zaznacza „Rzeczpospolita”.

 

Należy zaznaczyć, że wielka korupcja w postsowieckim kraju nie powinna nikogo dziwić. Aczkolwiek propaganda gloryfikacyjna zrobiła swoje i najwyraźniej o tym, jakim państwem jest Ukraina, zapomniano.

 

Rzeczpospolita” zresztą też opisuje „heroiczną obronę” państwa przez Ukraińców.

 

Tych, którzy od tego obowiązku próbują uciec, ścigają tamtejsze służby. Nagłaśniają to ukraińskie media, a proceder jest szerszy i nie dotyczy tylko pograniczników. SBU zatrzymała w Aleksandrii mężczyznę, który organizował przemyt poborowych do krajów UE, wcześniej przygotowując im fałszywe polskie dowody osobiste – po 30 tys. hrywien za sztukę. Wpadł także strażnik sądowy podejrzany o branie łapówek za informacje pozwalające uniknąć mobilizacji – czytamy.

 

Gazeta podaje, że ukraińska bezpieka potwierdziła również kilka przypadków wyłudzenia przez niego 7 tys. USD za tzw. biały bilet wojskowy. Chodzi o orzeczenie o niezdolności do służby wojskowej.

 

Ponadto ostatnio zatrzymano grupę osób, która zorganizowała przerzut trzech poborowych przez granicę z Rumunią. Mieli za to wziąć 10 tys. euro.

 

Jak widać, wielu próbuje uciec. Znaczna część z nich do Polski. A zapewnienia o tym, że tak nie będzie, można wsadzić sobie między bajki. Zresztą to normalne – w każdym narodzie będzie mniejsza lub większa grupa osób, które będą chciały uniknąć wcielenia do armii.

 

Pamiętać też należy, że nie każdy Ukrainiec identyfikuje się z obecnym rządem w Kijowie. Ba – nie każdy Ukrainiec nawet mówi po ukraińsku.

 

Tylko, że te fakty obecnie są niewygodne i „to nie dobra o tym mówić”. Zastanawia mnie jednak, co się stało, że kilka tygodni temu zaczęto mówić o poważnych problemach Ukraińców i wprost nawet wskazywać, że mogą nie wygrać wojny? Pamiętamy przecież początkową narrację, gdzie nawet jakaś baba słoikiem z ogórkami miała rzekomo strącać rosyjskie drony, a cyganie mieli ukraść Rosjanom czołg. Potem było co i raz „odzyskanie wioski X, odzyskanie wioski Y”, etc.. Teraz narracja wielkich mediów wskazuje raczej na nadchodzącą klęskę Kijowa i wprost mówi się o poważnych problemach Ukraińców, co kilka tygodni temu było „dowodem” na legendarny ruskoonucyzm.

 

Czyżby już realne podmioty konfliktu się dogadały?

 

Dominik Cwikła


 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

 

Źródła:
 

Źródło: wp.pl / prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną