Ta przypowieść w pełni oddaje podejście obecnych elit Ukrainy, które mogą stwierdzić „nic nie możemy na to poradzić, jesteśmy zdeklarowanymi banderowcami. I nawet jeśli wojnę przegramy to i tak nimi pozostaniemy, bez względu na to co chcieliby Polaczki”. Wypowiedź Andrija Melnyka jest tego najlepszym dowodem. Drugim dowodem jest to, że Polska, bez której wszechstronnej pomocy Ukraina już by tę wojnę przegrała nie potrafi nawet wymusić dymisji tego Ambasadora. A ukraiński MSZ wali głupa opowiadając, że to była „prywatna wypowiedź”. Akurat w przypadku osób w randze ambasadora każda wypowiedź jest publiczna, a nie prywatna. To elementarz dyplomacji, który jak widać dla polskiego MSZ-u jest i tak za trudnym podręcznikiem.

Co konkretnie powiedział Melnyk?

Ambasador Ukrainy w Niemczech w swoim wywiadzie dla niemieckiej gazety nie tylko bronił ludobójcę Bandery, ale i atakował przedwojenną Polskę, która według niego była państwem zbrodniczym! Mordującym biednych Ukraińców. Kiedy został zapytany o zbrodnie ludobójstwa, której dopuścili się ukraińscy nacjonaliści na Polakach na Wołyniu, to bez skrępowania odparł:

„W ten sam sposób były też masakry Polaków wobec Ukrainy… To była wojna”. Tak samo, jak mu przypomniano, że „żołnierze” UPA odpowiadali za masowe mordy na ludności żydowskiej, to odpowiedział: „Nie, to nieprawda… Nie ma dowodów na to, że banderowcy wymordowali setki tysięcy Żydów”. I dodał: „Nie powiem ci dzisiaj, że dystansuję się od ukraińskich nacjonalistów… i tyle. (…) Bandera nie była masowym mordercą”. Oczywiście słowa Melnyka zacytowały wszystkie, największe niemieckie media. W tym wywiadzie są trzy najważniejsze elementy. Pierwszym, że Ukraińcy byli w II RP „okrutnie prześladowani” i dlatego wzięli odwet na swoich ciemiężycielach. Drugim, że „Polska była dla nich takim samym wrogiem jak nazistowskie Niemcy i sowiecka Rosja”. A trzecim, że to my Polacy dokonaliśmy takich samych rzezi na ludności ukraińskiej. Jak widać można bezkarnie napluć w twarz zbawców, dzięki którym to państwo jeszcze walczy i funkcjonuje. Kto chce może sobie poczytać:

Wypowiedź Melnyka jest jak sytuacja, w której ranna żmija, wzięta w polską opiekę po raz kolejny ukąsiła pomocną dłoń, która ją karmi i ochrania. Taka jest współczesna Ukraina i jej elity. I nic tego nie zmieni.

Dobrze już było – my przemilczamy Wołyń oni eksponują Banderę

Do słów Melnyka odniósł się były szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski. Którego zdaniem, wojna na Ukrainie nie może być wymówką do „zamrażania trudnych spraw”, a konkretnie: „Dziwne podziękowanie za wysiłek Polski na rzecz statusu kandydata do Unii, goszczenie milionów uchodźców oraz przekazanie znacznych ilości broni ⁦@MFA_Ukraine⁩ ⁦@UA_EUMission. Zatem wojna nie może być wymówką do zamrażania trudnych spraw”.

Z kolei jak napisał profesor Stanisław Żerko „Z wiadomych i zrozumiałych względów przestaliśmy po 24 lutego mówić o zbrodniach UPA na ludności polskiej, o ludobójstwie. No to teraz ambasador Ukrainy w Berlinie kolportuje w Niemczech wersję o kilkudziesięciu tysiącach Ukraińców, ofiarach polskich rzezi podczas II wojny światowej”. Jak widać banderowska propaganda to jawna wykładnia polityki historycznej i dyplomatycznej współczesnego państwa ukraińskiego od którego ono nie zamierza wcale odchodzić.

Zdzisław Markowski