Czy człowiek wytworzy istotę doskonalszą od siebie?

0
0
0
/

Co było pierwsze - jajko czy kura? Prawda, że trudno dociec? Czasem przyglądając się wszelkim tego typu dyskusjom zastanawiam się jak to jest możliwe, że owi dyskutanci mają tak zawężone pole widzenia. Aż ciśnie się na usta powiedzenie o końskich klapkach na oczy. Tyle, że u konia to jest uzasadnione. A u ludzi? Zastanawia mnie, jak wielu nie umie spojrzeć na dany przedmiot, rzecz czy samych siebie obiektywnie, z zewnątrz, jakby z kilku ‘miejsc’ czy punktów widzenia. Weźmy na przykład taką szklankę i tylko trzech patrzących na nią ludzi (a tych spojrzeń jest przecież znacznie więcej). Jeden patrzy z góry na jej rzut i mówi - to jest koło. Drugi patrzy z boku - nie, to prostokąt - twierdzi. A trzeci spoglądając lekko z góry pod kątem przekonuje, że to walec. I który z nich ma rację? No właśnie. Żaden. To jest szklanka.

Ciekawe jest to, że w naszej rzeczywistości cała masa zjawisk i wydarzeń wygląda zupełnie podobnie jak sprawa z powyższą szklanką. Nie da się zrozumieć pewnych sytuacji i zjawisk bez wejścia w nie, bez poznania ich od środka. A jak już się w jedne sprawy wejdzie, to nie ma nas w tym czasie w innym miejscu. I tak – chcąc nie chcąc - zostajemy wplątani w system ograniczeń następujących jedno po drugim i zapominamy o tym, że świat wokół nas może wyglądać inaczej, niż tylko przez pryzmat naszych własnych doświadczeń, myśli i odczuć. Zapominamy, że wokół nas jest cała paleta pięknych kolorów przeplatających się ze sobą i nie umiemy dostrzec ani sobie wyobrazić, jak pięć czy siedem tęcz wzajemnie się przenika, jakie tworzą przestrzenie i figury i połączenia kolorów, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Zamknięci we własnych skorupach ograniczeń nie jesteśmy w stanie ani przez nie się przebić ani nawet sobie nie uświadamiamy, że sami siebie w nich zamknęliśmy. I nagle ktoś obcy pokazuje nam, że istnieje nowa rzeczywistość - inna od tej którą znamy, którą sami sobie stworzyliśmy i uwierzyliśmy, że nie tylko innej nie ma, ale że niemożliwe jest wytworzenie nowej, lepszej, mogące sprawić, że będziemy szczęśliwsi, że będzie ona sama stymulowała nasz rozwój nawet wtedy, gdy zostaniemy wplątani w kolejne wydarzenia życia codziennego tak bardzo nas pochłaniające, że nic innego nie będzie w danej chwili istniało. Ktoś inny ze swoją koncepcją nagle gwałtownie nas budzi całkowicie inną wizją rzeczywistości. Buntujemy się, jak po nieprzespanej nocy bez wypicia rano pierwszej kawy. No przecież tylko nasza rzeczywistość jest prawdziwa – mówimy sami do siebie po raz kolejny udowadniając sobie, że tak właśnie jest i gotowi za te przekonania oddać życie. Tylko nasz punkt widzenia wydaje się jedyną i wyłączną prawdą. Ktoś nam pokazuje, że można inaczej i lepiej żyć, a my przeciw temu się buntujemy. Bo jak można żyć inaczej niż my?

A jednak można. Tyle tylko, że wbici w tę skorupę nie mamy sił, wiary i odwagi, żeby wyjść poza te ograniczające nas schematy. Czasami nawet dla własnej wygody i złudzenia poczucia stabilności i bezpieczeństwa nie chcemy wychodzić myśląc, że stan, w którym jesteśmy będzie trwał wiecznie. Ano nie będzie. Zmiany wokół nas zachodzą w tak szybkim tempie, że wydaje się nam, że jesteśmy dziećmi i budzimy się w okolicach czterdziestki. Jesteśmy zdziwieni, o co w tym wszystkim chodzi. Czasem przez chwilę zastanawiamy się, co przez ten czas udało nam się zrobić i co osiągnąć. Jeśli jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie pozytywnie na te pytania, zaczynamy odczuwać wewnętrzny spokój i wiarę, że dalsza część naszego życia też przyniesie miłe wydarzenia, dobro dla nas i naszych bliskich. Co zresztą zostało doskonale wykazane w teorii Erika Eriksona.

Co to ma wspólnego z ewolucjonizmem, kreacjoniznem i ewolucją?

Jak to często się zdarza, ludzie mają zwyczaj mylić pojęcia. A jak powiedział pewien filozof, dwóch i więcej ludzi może tylko wtedy dojść do porozumienia, gdy najpierw uzgodnią pojęcia. Każdy z nas ma własny indywidualny sposób patrzenia na świat i to nie ulega wątpliwości. Język jest zresztą na tyle skomplikowanym narzędziem, że często zamiast zbliżać ludzi oddala ich od siebie. Jak słusznie to zauważył Hans Urs von Barthazar, nie jesteśmy w stanie zbliżyć się do sobie, bo im bardziej się rozwijamy tym bardziej tworzymy swoje własne światy i tym mniej rozumiemy drugiego człowieka i bardziej wzajemnie oddalamy się od siebie.

W takim razie wyjaśnijmy pojęcia. Bo są tak często mylone, że przechodzi to tzw. ludzkie pojęcie. Nie da się poznać w miarę prawdziwego obrazu świata jaki mamy na dzień dzisiejszy bez odpowiedniego uporządkowania współczesnych nam pojęć.

Ewolucja - to proces rozwoju gatunków, jednostek oraz ich umiejętności. Innymi słowy, to co dziś umiem jutro się rozwinie lub nie. Jeśli się rozwinie, to nastąpiła ewolucja moich umiejętności lub wiedzy. O oczywistości procesów ewolucyjnych nie ma więc sensu się rozpisywać - są otaczającą nas codzienną rzeczywistością.

Ewolucjonizm - ta koncepcja właśnie jest bardzo często mylona z ewolucją. Ewolucjonizm bowiem zakłada przejście z jednego gatunku do drugiego, z gatunku z poziomu niższego do gatunku o poziomie wyższym. Najbardziej popularnym przykładem jest tu przekształcenie się małpy w człowieka. Miało by to nastąpić na drodze albo przystosowania się do zmieniającego się środowiska, procesów ewolucyjnych albo na bazie mutacji genetycznych. I te właśnie mutacje i towarzyszące im różnorakiego rodzaju procesy są podstawą twierdzeń zwolenników ewolucjonizmu. Czy takie procesy są możliwe? Otóż okazuje się, że może to być brane pod uwagę, ale jak każda teoria i ta będzie miała pewne luki i niedociągnięcia. Jakie zatem argumenty można przedstawić na potwierdzenie teorii ewolucjonizmu? Bardzo doby będzie do tego przykład jednego z ogromnych wybuchów na słońcu, którego promieniowanie elektromagnetyczne wyrzucone z ogromną siłą uderza w magnetosferę ziemi. Jeśli takie uderzenia są na tyle mocne, żeby tę warstwę ochronną ziemi na jakiś czas ‘wyłączyć’, to w czasie gdy magnetosfera odzyskuje swoje właściwości ochronne, promieniowanie kosmiczne dociera na ziemię. Uderza we wszystkie żyjące organizmy i przenika je. Jakie są tego skutki? Otóż okazuje się, że to właśnie promieniowanie kosmiczne do niedawna jeszcze było główną przyczyną wszelkich mutacji genetycznych organizmów żyjących na ziemi. Obecnie w różnych laboratoriach na Ziemi również prowadzone są eksperymenty genetyczne (choć głośno się o nich nie mówi) polegające na łączeniu gatunków zwierzęcych. Bo o roślinach i żywności typu GMO (Genetic Modified Organisms - Organizmy Modyfikowane Genetycznie) jest już wszystkim powszechnie wiadomo.

Tutaj pojawia się pytanie - czy eksperymenty genetyczne tego typu należy kwalifikować jako należące do ewolucjonizmu czy kreacjonizmu (proces stwarzania lub wytwarzania istot niższych przez istoty wyższe). Otóż moim zdaniem, wszelkie procesy od nas niezależne, jak na przykład promieniowanie kosmiczne, winny być zaliczane do tych związanych z teorią ewolucjonizmu. Wszelkie te natomiast, które są bezpośrednią ingerencją człowieka lub innych istot (lub istoty), powinny być klasyfikowane jako związane z teorią kreacjonizmu.

I kolejne pytanie - czy procesy ewolucyjne, ewolucjonistyczne i kreacjonistyczne mogą istnieć bez siebie nawzajem?

Myślę, że teraz odpowiedź jest już bardzo prosta. Moim zdaniem wszystkie one istniały, istnieją i będą istnieć łącznie uzupełniając się i zachodząc wzajemnie na siebie i przebiegając obok siebie.

Wracając do kreacjonizmu, czy człowiek jest w stanie wyprodukować istoty żywe takie jak sam człowiek, zwierzęta albo inne? Otóż na dzień dzisiejszy nie jest. Innymi słowy człowiek sam w sobie nie może być przyczyną własnego istnienia ani istnienia innych istot żywych. Gdzieś więc kiedyś dawno dawno temu musiał nastąpić proces stworzenia istoty niższej (człowieka) przez istotę wyższą (Boga - lub Stworzyciela lub jakkolwiek tę Istotę nazwiemy). Jedyne co jest możliwe to udoskonalanie, zmienianie tego co już jest. W przypadku integracji człowieka w te procesy niestety mamy do czynienia raczej z psuciem tego, co stworzył Bóg.

Idąc dalej - czy człowiek jest w stanie wytworzyć w tych laboratoriach istotę bardziej doskonałą od samego siebie? A jeśli to nastąpi, to co stanie się z ludźmi? Czy człowiek nadal będzie żył na ziemi, czy zostanie z niej wyparty? A może te „istoty wyższe” zażyczą sobie, żeby człowiek im służył? I co wtedy? Przecież to naturalne, że istoty niższe w rozwoju intelektualnym są uzależnione od istot wyższych i to człowiek kieruje samochodem a nie samochód człowiekiem, to człowiek orze pole wołem a nie wół człowiekiem.

 

 

 

Źródło: Jerzy Mróz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną