Garść smaczków wojennych (FELIETON)

0
0
0
/

Krwawa i barbarzyńska wojna na Ukrainie trwa już siódmy miesiąc. Przez ten czas poznaliśmy arkana walki rosyjskich najeźdźców, ich bestialstwo, łamanie wszelkich zasad. Padł mit o niezwyciężonej armii świata, jaką miała być armia rosyjska. Na front ukraiński wysyłany jest często sprzęt z demobilu, słynne stało się już niskie morale wojska rosyjskiego, które polega na gwałtach, grabieżach. Nic się nie zmieniło od czasów II wojny światowej.

W sieci pojawiają się ciągle filmiki, mówiące o tym, że ruski wojak jest źle wyszkolony. Oto dwa nagrania z drona. Jedno to ujęcie z bezpilotowca Switchblade, nazywanego dronem kamikadze. Urządzenie lata aż do chwili namierzonego celu. Potem spada prosto na niego i rozrywa na kawałki. Na nagraniu widać, jak żołnierze urządzili sobie popijawę na grzbiecie transportera opancerzonego. Zajęci libacją nawet nie zauważyli, jak namierzył ich dron. Na drugim filmie widać skutki tego ataku. Spalony wrak pojazdu opancerzonego i porozrzucani w różnych pozach uczestnicy libacji.

Na kolejnym nagraniu widać ekipę sołdatów, stojących tuż obok BTR-82A. Nadleciało ukraińskie urządzenie. Widać, że ruscy zostali namierzeni. Jeden z sołdatów zauważył drona i zamiast uciekać, pokazał mu środkowy palec. W tej chwili operator bezpilotowca zwolnił bombę, która po kilku sekundach rozbiła pojazd razem z żołnierzami.

Wiadomo, że ruscy grabią co się da, a łupy przesyłają swoim rodzinom do Rosji. Przeważnie są to lodówki, telewizory, komputery i inne urządzenia. Okazuje się, że nie gardzą niczym. W Bałakliji w obwodzie charkowskim na prywatny teren weszli dwaj rosyjscy wojskowi i ukradli alkohol. Swój wyczyn nagrali kamerą. Ale nie tylko wóda stała się ich łupem. Z plądrowanego mieszkania skradli dodatkowo dziecięcy plecak i… garnek. Pozostawili po sobie niewyobrażalny chlew.

Sytuację niczym z kabaretu przeżył uciekinier z Mariupola. Otóż otrzymał ciekawego mejla. Na swojej skrzynce mejlowej zauważył list od nieznanego nadawcy. Był to list od ruskiego wojaka, który ukradł mieszkańcowi Mariupola konsolę Play- Station 4. Teraz prosił właściciela o kod do płatnej usługi PS Network. Zapewnił, że „nie będzie czytał jego poczty, a tylko chce mieć dostęp do gier”. Właściciel odpisał jednym słowem: „Nie”. Ruski nie dawał za wygraną i dalej pisał z błędami ortograficznymi: „Chcę tylko hasło, nie potrzebuje twojej poczty”. Właściciel nie odpowiedział. Złodziej się rozeźlił i odpisał” Odpiszesz, czy już nie żyjesz?”

A jaką etyką kierują się zwykli obywatele rosyjscy? Na antenie Rossija 1 w programie „Wieści tygodnia” pokazano materiał z udziałem starszego pana, który z dumą pokazuje swój najnowszy nabytek – samochód Łada. Jest bardzo zadowolony ze swojego zakupu, który stał się możliwy dzięki tzw. trumiennemu, który został mu wypłacony za śmierć syna na Ukrainie. Ojciec z dumą mówi, jak to jego syn walczył z faszystami, podobnie jak jego dziadek w II wojnie światowej. Ostatni kadr pokazuje pana, który wyjeżdża autem z garażu, aby pojechać na cmentarz do syna. W drugim materiale starsza kobieta otrzymała również zapomogę po śmierci syna żołnierza. Kobieta siedzi w kuchni na tle lodówki z naklejką ukraińską. Widać, że została zrabowana na froncie. Kobieta jest bardzo zadowolona, uśmiechnięta i znów mówi o walce z faszystami.

Putin sięga już po rezerwy wojskowe do więzień. Wojskowi rekruterzy z grupy najemników Wagnera odwiedzają rosyjskie więzienia. Oferują przyszłemu wojakowi 200 tys. rubli za sześć miesięcy służby i amnestię, jeśli wróci żywy. Nie ukrywają, że naziści są bardzo trudni do wykrycia i są dobrze przygotowani. Początkowo mówili, że rekrutów wróci z wojny ok. 20 proc. a potem, że prawie nikt nie wróci. Jeżeli ktoś zginie na Ukrainie, obiecują zapłacić rodzinie 5 mln rubli. Ale wszystko na tzw. gębę, bez żadnego poświadczenia.

Z ruskiego miru , a ściślej mówiąc z raju Łukaszenki uciekają nawet psy. Owczarek belgijski to sprawdzony na wojnie zwierzak bojowy. Szuka min, ostrzega przed wrogiem, a jak trzeba to rzuca się na przeciwnika. W Afganistanie kilka takich psów zostało odznaczonych. Ale nie na Białorusi. Stiw trzy razy uciekał do Polski białoruskiej straży granicznej. Po swojej ostatniej ucieczce pozostał już w Polsce. Okazało się, że na Białorusi zwierzę było bite i niedożywione. Miał chorą skórę. Karmiony był jedynie chlebem i wodą. Był kopany, jeśli nie wykonywał poleceń. Teraz w Polsce wreszcie odetchnął.

Na koniec kilka dowcipów o Putinie. Poranek na Kremlu. Wstaje Putin i patrzy na swój portret zawieszony na ścianie – I co z nami teraz będzie? – zagaduje do obrazu – Cóż – odpowiada postać z portretu, - Mnie zdejmą, a ciebie powieszą.

Po śmierci Putin trafił do piekła. Za dobre sprawowanie Lucyfer pozwolił mu na krótki urlop. Spędził go w Moskwie, aby sprawdzić, co słychać. Wchodzi do knajpy i zamawia wódkę. Przy okazji pyta kelnera: Krym nasz? – Nasz – słyszy. – Donbas nasz? – Nasz. – A co z Kijowem? – Też nasz – uspokaja kelner. Putin wypił setę i zbiera się do wyjścia. – Rachunek! – woła kelner. – Sto hrywien.

Stoją Putin z Cyrylem, który w pełni popiera napaść na Ukrainę i obaj patrzą w niebo. – A co, jeśli On tam jest? – pyta car patriarchę. Ten po namyśle odpowiada: - Nie daj Boże!.

Maria Górzna

Źródło: MG

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną