Kto zarabia na drogim cukrze? „Krajowa Spółka Cukrowa zaciera ręce w tej sytuacji” (FELIETON)

0
0
0
/

Jedno jest pewne – ceny cukru są zbyt wysokie i przyprawiają o zawrót głowy. Chociaż w polskich sklepach sięgają nawet 10 zł za kilogram, to jednak w takich Czechach opakowanie można zdobyć bez większych problemów za niecałe 4 zł. O co tu tak naprawdę chodzi?

Ciężki okres pandemiczny, a teraz wojna za naszą wschodnią granicą robią swoje, zgoda. Jednak trudno wyjaśnić cały ten kryzys jedynie względami logistycznymi. Dlaczego doszło do tego, że cukier jest coraz trudniej dostępny, a nawet podlega reglamentacji? Jak twierdzi wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Rafał Romanowski w rozmowie z portalem niezalezna.pl, za wszystkim stoją chciwe sieci handlowe, względnie winę ponoszą sami konsumenci kupujący przesadnie „na zapas”:

„Obserwujemy teraz, że na półkach sklepowych nie ma cukru. Nie oznacza to jednak, że nie wyprodukowaliśmy dostatecznej ilości cukru, tylko że sieci handlowe chcą zaopatrywać się w cukier po tych cenach, które były kontraktowane rok temu, ale sprzedawać go drożej, za ok. 5,5 zł za 1 kg. Producenci cukru, w tym Krajowa Spółka Cukrowa, nie chcą godzić się na ten stan rzeczy. Chcą uzyskiwać ceny rynkowe” – przekonuje wiceszef resortu.

Chodzi tu o cukier wyprodukowany z buraka cukrowego z plonów zebranych w 2021 roku. Sieci handlowe zamierzały nabyć go po cenach kontraktowych, które były wówczas znacznie niższe, oczywiście dorzucając swoją marżę. Czyli wynika z tego, że Krajowa Grupa Spożywcza chciała zarobić więcej i nie wyraziła zgody na plany poszczególnych sieci. Tym samym zwiększone zapotrzebowanie na cukier w okresie letnim doprowadziło do przejściowych niedoborów i wywołało panikę, rozdmuchaną później przez media.

Nie da się ukryć, że taki obrót spraw okazał się niezwykle korzystny dla KGS. Mając to na uwadze, spółka zaczęła sprzedawać cukier w swoim sklepie internetowym po wygórowanych cenach, a nawet wprowadziła reglamentację do 10 kg. Jednak warto tu postawić zasadnicze pytanie... Skoro Krajowa Grupa Spożywcza dysponowała nadwyżkami towaru – to jaki cel przyświecał tym działaniom? Przecież to jedynie spotęgowało niepokoje społeczne. Tutaj z pomocą przychodzi sam minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

„Może to dobrze, zapasy spółki cukrowej zostaną upłynnione, jeśli będą tak kupować cukier. Tak każde zamieszanie nakręca popyt, więc jeśli temu ma służyć, to ja powiem szczerze, Krajowa Spółka Cukrowa zaciera ręce w tej sytuacji” – oświadczył niedawno w przypływie szczerości. A przecież na etapie powstawania KGS minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewniał, że „elementem, który przyświecał (...) przy powołaniu Krajowej Grupy Spożywczej, jest kwestia związana z pośrednią możliwością stabilizowania cen”. No, chyba coś nie wyszło, a przynajmniej patrząc na cukier. Zerknijmy jeszcze na fragment z ustaleń portalu Propolski.pl:

„Ministerstwo 20 czerwca odwołało niespodziewanie ze stanowiska prezesa Krzysztofa Kowę, zasiadającego w fotelu szefa spółki od września 2018 roku. Wówczas resortem zarządzał minister Jan Krzysztof Ardanowski. Niedługo potem Rada Nadzorcza ogłosiła konkurs na nowego prezesa, którym został Jan Wernicki, związany wcześniej z producentem koszuli męskich Polanex. Wernicki był »czarnym koniem« wyścigu o prezesurę, gdyż już przed rozstrzygnięciem konkursu wiadomo było, że obejmie posadę po Kowie. Wernicki niewątpliwie posiadał atuty potrzebne do poprowadzenia KGS: Pochodzi z Ciechanowa, tej samej miejscowości co wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Rafał Romanowski. Ma też bogate doświadczenie w zagrzewaniu miejsc w innych spółkach Skarbu Państwa. W 2019 następuje bowiem rewolucja w życiorysie Wernickiego. Trafia bowiem do sektora państwowego, a konkretnie do Agencji Rozwoju Przemysłu. To właśnie wtedy jego kariera nabiera rozpędu. Otrzymuje posady zarządcze najpierw w Teofilów S.A., a następnie w czerwcu 2020 r. w Polanex sp. z o.o., czyli w przemyśle odzieżowym. Na tym »zalety« jednak się kończą. Zdaniem komentatorów Wernicki nie posiada dostatecznej wiedzy z zakresu branży cukrowej. Wątpliwości wzbudza również fakt, że w bazie IPN wciąż nie ma oświadczenia lustracyjnego zwycięskiego kandydata, a przecież złożenie oświadczenia lustracyjnego jest jednym z podstawowych wymogów zasiadania w spółkach państwowych. Minął już miesiąc, a oświadczenia jak nie było, tak nie ma” – czytamy w serwisie.

Złośliwi powiedzieliby, że KGS nie przejmuje się kryzysem, ponieważ dodatkowe zyski podkręcają wynik finansowy spółki, który pójdzie na konto nowego prezesa. Ale oczywiście to tylko przypuszczenie...

Jakub Zgierski

Źródło: businessinsider.com.pl, etydzien.pl, propolski.pl, tygodnik-rolniczy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną