Tusk jak kameleon (FELIETON)

0
0
0
/

Polska jest chyba jedynym krajem, w którym opozycja jest tak nieogarnięta, nie mająca żadnego programu, za to szczycąca się wyjątkowo niewiarygodnym przywódcą, jakim jest Donald Tusk. Namaszczony przez przewodniczącą KE Ursulę von der Layen, która zapewniała go o swojej przyjaźni i o powrocie już jako premiera Polski. Tusk przyjechał do nas z wyraźnie wytyczoną misją: ma obalić rząd Zjednoczonej Prawicy. I do tego dąży z całych sił – siejąc dezinformację, przebierając się w cudze piórka, nawołując do jawnego buntu. Wielkich osiągnięć nie ma, ale Platforma Obywatelska w sondażach zawsze uplasowuje się na drugim miejscu z poparciem dwudziestu kilku proc.

Donald Tusk liczy na amnezję społeczeństwa. Ma nadzieję, że przez ubiegłe siedem/ osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy, ludzie zapomnieli o destrukcyjnych rządach PO, które można podsumować słynnymi już słowami ówczesnego ministerstwa Finansów Jacka Rostowskiego: „piniendzy nie ma i nie będzie”. Okazało się, że po zwycięstwie PiS pieniędzy starczyło na prospołeczne projekty: 500+ i inne dotacje prorodzinne, 13 i 14 emeryturę. A gdy przyszła pandemia i związany z nią kryzys, rząd Mateusza Morawieckiego ratował sytuację tarczami antykryzysowymi. 24 lutego doszła jeszcze napaść Rosji na Ukrainę i olbrzymia fala uciekinierów wojennych, którzy znaleźli u na bezpieczny azyl. Niestety nie uniknęliśmy  wysokiej inflacji, kryzysu energetycznego. Rząd nadal robi co może, aby złagodzić skutki putinowskiej wojny.

Na tym polu ciekawie wygląda działalność Tuska, który jawi się teraz jako gorący przyjaciel Ukrainy. Stara się, aby społeczeństwo nie przypomniało sobie, jakim przyjacielem Putina był jeszcze niedawno. Skandal wokół śledztwa smoleńskiego oddanego w ręce Rosjan, wysoko niekorzystne dla nas  porozumienia w sprawie dostarczenia do nas rosyjskiego gazu aż do 2037 r.  Ładnie teraz byśmy na tym wyszli, gdyby nie budowa gazoportu w Świnoujściu, budowa rurociągu baltic pipe.

Ostatnio w sprawie stosunków polsko-rosyjskich za czasów Tuska ujawniono dokumenty z roku 2008. Jedno z nich to dyrektywa przyjaźni polsko-rosyjskiej, jaką do Moskwy zawiózł ówczesny minister MSZ Radosław Sikorski. Czego tam nie było. Nawet odwołanie się do dobrego dla nas cara Aleksandra I, który łaskawie nam podarował nową konstytucję. No i oczywiście zapewnienia o wzajemnej współpracy i pogłębianiu naszych stosunków, które powinny być rozszerzone na UE.

Natomiast w liście skierowanym do Putina, Tusk zaprasza go do złożenia nam wizyty i zapewnia o  współpracy energetycznej i chęci polerowania naszych wzajemnych stosunków. Wszystko według zasady byłego premiera – Z Rosją trzeba mieć dobre stosunki, niezależnie jaka ona jest. Tusk w Moskwie był postrzegany jako ich człowiek, z forsowaniem nawet niedorzecznych planów wejścia Rosji do NATO.

Teraz Donald Tusk zrzuca z siebie swoją dawną skórę i jak kameleon wdziewa nową, odżegnującą się od dobrych stosunków z Rosją.   To samo dotyczy polityki proniemieckiej lansowanej przez byłego premiera. Siedzący jak mysz pod miotłą w Brukseli w sprawie forsowania  Nord Stream 1, a później 2, teraz grzmi o błędnych decyzjach.

Aby poprawić swój wizerunek w sprawie stosunków polsko-rosyjskich zaprzyjaźnione media rozpętują oszczerczą kampanię w sprawie zamachu smoleńskiego, oskarżając Antoniego Macierewicza o manipulację w pewne fragmenty raportu. I znów lansowana jest stara teza o katastrofie, a nie wybuchu i rozerwaniu samolotu. Znów Putin cieszy się z tego. Cały świat wie doskonale, że był to zamach, tylko opozycja znów coś ględzi o katastrofie.

Donald Tusk gwałtownie traci na swej wiarygodności. Warto przypomnieć sobie ubiegłe lata i jego obietnice.  Aby poprawić swój wizerunek przed wyborami wziął ślub kościelny i ustawił w swoim mieszkaniu ołtarzyk modlitewny. Teraz drogi jego i Kościoła rozeszły się, a on deklaruje wprowadzić aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży. Wielokrotnie deklarował, że nigdzie za granicę się nie wybiera, bo to dla niego zaszczyt był polskim premierem. Za kilka miesięcy był już w Brukseli, w której Polsce słał kłody pod nogi. Zarzekał się, że nie wprowadzi podwyższenia wieku emerytalnego. Potem o tym zapomniał. I tak jeszcze długo można by snuć rozważania nad dotrzymywaniem obietnic przez Tuska.

Jedno jest pewne. Strach pomysleć, jak byśmy dzisiaj, w tej trudnej sytuacji wyglądali, gdyby rządził nami Donald Tusk. On i jego ludzie na pewno by się wyżywili, a reszta…?. W zbliżającym się roku wyborczym trzeba sobie przypomnieć siermiężne rządy Tuska, który nic oprócz wyprzedaży majątku narodowego nie miał obywatelom do zaoferowania.

Maria Górzna

Źródło: MG

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną