Wyciekły tajne dokumenty! Chodzi o Ukrainę

0
0
0
fot. YT/CBS Sunday Morning/TED (kolaż)
fot. YT/CBS Sunday Morning/TED (kolaż) /

Elon Musk przekazał tajną korespondencję osób decyzyjnych w gigancie społecznościowym, które nazwano „Twitter Files”, czyli „Pliki Twittera”. Wynika z nich, że wywalona w pierwszej kolejności przez Muska kobieta od spraw prawnych za plecami ówczesnego prezesa Jacka Dorseya zadecydowała o ukrywaniu informacji „New York Post” o aferze z synem prezydenta USA Huntera Bidena, który m.in. kilka lat temu miał naciskać na Kijów, by uwolniono z więzienia ukraińskiego prokuratora generalnego. Oprócz tego partie polityczne miały wpływ na cenzurowanie treści w serwisie, z wyraźną faworyzacją lewackich działaczy.

Pliki Twittera” opublikował dziennikarz Matt Taibbi we współpracy z Elonem Muskiem. Z jego opisu wynika, że zarówno partia Demokratyczna jak i Republikańska miały możliwość wpływania na Twittera w kwestii usuwania treści czy zmniejszania ich zasięgów (tzn. shadowban). Jak jednak podkreśla Taibbi, „ten system nie był zrównoważony”.

 

Opierał się na kontaktach. Ponieważ Twitter był i jest w przeważającej mierze obsadzony przez ludzi o jednej orientacji politycznej, było więcej kanałów, więcej sposobów narzekania, otwartych na lewicę (cóż, Demokratów) niż na prawicę – napisał na Twitterze Taibbi.

 

Dziennikarz przypomniał o artykule „New York Post” z października 2020 roku pt. „Tajne e-maile Bidena” („Biden secret emails”). Z „Plików Twittera” wynika, że platforma podjęła „nadzwyczajne kroki”, by ukryć te informacje.

 

- Usuwano linki i wyświetlano ostrzeżenia, że może to być „niebezpieczne”. Zablokowali nawet transmisję przez bezpośrednią wiadomość, narzędzie zarezerwowane dla skrajnych przypadków, jak np. dziecięca pornografia – podkreślił Taibbi.

 

W tekście z NYP znajdowały się informacje o treściach z laptopa Huntera Bidena, syna aktualnego prezydenta Josepha Bidena. Wówczas tekst pojawił się w trakcie kampanii wyborczej.

 

NYP podał, że w 2019 roku Hunter Biden oddał laptopa do naprawy. Właściciel firmy naprawiającej odczytał jego zawartość. Zawiadomił następnie FBI oraz współpracowników ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa. W laptopie bowiem znalazły się liczne nagrania, na których Hunter Biden zażywa narkotyki. Oprócz tego były tam e-maile, z których wynikało, że był zamieszany w korupcję na Ukrainie. Pomagać miał mu w tym ówczesny wiceprezydent Joe Biden i ojciec w tej samej osobie.

 

Z korespondencji wynikało, że żądano od Kijowa uwolnienia ówczesnego prokuratora generalnego Ukrainy Wiktora Szokina. Ten został uwolniony. Partia Demokratyczna zaprzeczała oczywiście tym doniesieniom.

 

Taibbi podkreśla, że artykuł „New York Post” był aktywnie wykorzystywany przez sztab Donalda Trumpa. Jednak nie można było się nim praktycznie w ogóle posługiwać na Twitterze, gdzie Trump był bardzo aktywny. Władze Twittera powoływały się na wewnętrzne przepisy dotyczące danych pozyskanych przez hakerów.

 

W wyniku udostępniania tekstu NYP na Twitterze, serwis zablokował konto Kaleigh McEnany, ówczesnej rzecznik Białego Domu.

 

Decyzja [o cenzurowaniu artykułu NYP – red. Prawy.pl] została podjęta na najwyższych szczeblach firmy, ale bez wiedzy dyrektora generalnego Jacka Dorseya, a kluczową rolę odegrał były szef działu prawnego, polityki i zaufania Vijaya Gadde – podkreśla Taibbi.

 

 

Warto przypomnieć, że wśród zwolnionych przez Muska osób w „pierwszym rzucie” była właśnie Vijaya Gadde.

 

Jak widać, jest to potwierdzenie tego, co nazywano „teoriami spiskowymi”. Wielkie media społecznościowe aktywnie prowadzą działania prowadzące do cenzury na rzecz konkretnych ugrupowań i nawet mają „w głębokim poważaniu” opinie swoich szefów, podejmując decyzje za ich plecami.

 

A przecież tego typu działań jest cała masa. Każdy z nas zapewne spotkał się z taką czy inną formą cenzury. Dotychczas jednak były to „tylko” „teorie spiskowe”. Teraz szef jednego z największych na Zachodzie portali społecznościowych przedstawił dowód, że tak jest. Pytanie, czy poprawi to wolność słowa, czy wybuchnie tylko afera, z którą nic się ostatecznie nie zrobi? Obym się mylił, ale chyba można spodziewać się tego drugiego.

 

Dominik Cwikła

 

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

Źródło: forbes.com / nypost.com / twitter.com / prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną