W wywiadzie dla audycji "Aktualności dnia" na antenie Radia Maryja, szef resortu sprawiedliwości kolejny raz podkreślił, że w Polsce dominuje kłamliwa narracja dotycząca Krajowego Funduszu Odbudowy.

Polska w ramach KPO ma otrzymać kwotę około 160 mld złotych. Wedle szacunków ekspertów, którzy wypowiedzieli się dla Ministerstwa Sprawiedliwości, Polska będzie musiała zwrócić te pieniądze w całości z bardzo dużym naddatkiem w kwocie co najmniej 300 mld zł, a nawet – zdaniem ekspertów – będzie to kwota oscylująca bliżej 500 mld złotych - stwierdził.

Jeżeli Polacy chcieliby rzeczywiście Krajowego Planu Odbudowy, to nie pozostaje nam nic innego, jak z tym się zgodzić. Chcieć to znaczy mieć świadomość, czego chcemy, a nie tylko wierzyć w medialne i propagandowe zapowiedzi Komisji Europejskiej, Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, którzy opowiadają niestworzone historie na temat tych pieniędzy, że są to jakieś darmowe fundusze. Polacy są okłamywani. Chodzi o stworzenie wrażenia, że Unia Europejska ma nam dać jakieś pieniądze, a to nie jest prawda. Krajowy Plan Odbudowy to nic innego jak ukryty, dobrze zamaskowany i bardzo drogi kredyt - dodał.

Według polityka Solidarnej Polski całość KPO to bardzo sprytny plan, który zakłada zbudowanie autentycznej pułapki finansowej, która wykorzystywała fatalne okoliczności pandemii w 2020 roku.

Nie ulega wątpliwości, że została przygotowana pewnego rodzaju pułapka dla tych mniej zorientowanych z wykorzystaniem nadzwyczajnych okoliczności związanych z pandemią, trudną sytuacją gospodarczą. Wtedy w 2020 roku wszyscy bardzo optymistycznie się zgodzili na te warunki (…). Nikt nie miał świadomości, że te rozwiązania są tak niekorzystne od strony finansowej, iż tak naprawdę jesteśmy wikłani w bardzo poważne zobowiązania, za które przyjdzie Polakom bardzo słono płacić - podkreślił.

Krajowy Plan Odbudowy, który jest przedstawiany jako bezzwrotna dotacja, jest oszustwem. Niestety, bardziej niż profesjonalny kredyt zaciągany w banku przypomina kredyt lichwiarski, dlatego że do tej pory główni odbiorcy, w tym przypadku Polacy, nie dowiedzieli się, ile przyjdzie im za co zapłacić. Polacy dowiadują się bardzo wolno na temat innych zobowiązań, które Komisja Europejska na nas nakłada, np. z KPO wiążą się także zobowiązania, czyli tzw. kamienie milowe - zaznaczył.