130 tysięcy założonych cyfrowych smyczy dla polskich emerytów – rencistów i szczęśliwy Faflun podlaski (FELIETON)

0
0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Pewien minister obecnego rządu, któremu byli koledzy partyjni i organizacyjni życzą jak najgorzej (przez styl rozstawania się z kolegami i organizacjami), a z powodów logopedycznych nazywany przezeń „Faflunem białostockim”, czy „Faflunem podlaskim” znów promienieje, jak dziewczę co użyło pudru i szminki z promieniotwórczym radem.

Ów minister ogłosił z dumą, że „mamy już ponad 130 tysięcy legitymacji emeryta – rencisty w aplikacji #mObywatel”. Owszem 130 tysięcy nie wydaje się dużo wobec kilku milionów polskich emerytów wydaje się niewiele, ale pamiętajmy, że od czegoś trzeba zacząć. Pamiętajmy, że najsłynniejszy wiedeński akwarelista świata też zaczynał od partyjki, która miała siedmiu członków (wraz z nim oczywiście). A jak się później pięknie rozwinął. I jego partia też – mając w momencie szczytowania coś od kilkunastu do ponad dwudziestu milionów Niemców, pardon nazistów. W tym kilka milionów takich, co wcześniej byli w Komunistycznej Partii Niemiec.

 

Co mnie trzyma przy partii, co mnie trzyma przy tobie…

 

Można zaśpiewać parafrazując pieśń nieżyjącej już Kory (tej kory z której dzisiaj cieszy się nie dzięcioł, a tylko robaki). I od razu musimy dodać refren – „Smycz odpowiedź jest prosta. Smycz pułapka radosna”. Cyfrową smyczą dla seniora może zajmiemy się w innym felietonie, a teraz tylko poszydzimy z kogoś, kto poszedł w ministry, a Dyzma to przy nim intelektualista i naprawdę mądry facet. W dodatku gdyby Nikodem miał takie problemy z wymową, jak Faflun to poszedłby do logopedy, a gdyby miał takie problemy ze wszystkim innym to pewnie poszedłby do jakiejś szkoły. Na przykład do podstawowej zbiorczej szkoły gminnej.

 

Kasa misiu kasa

 

Niektórych jednak przy partii rządzącej trzyma kasa i stanowiska. W niektórych środowiskach kolega znany jest jako mistrz kilometrówek i ekspert od zatrudniania żony. W sumie to potrafił żonie posadkę za kilkadziesiąt tysięcy złotych załatwić. Kolegom, którym to obiecywał już jakoś nie. A całą aferę w mediach rozkręcił… jeden z jego partyjnych (wówczas i dzisiaj, choć to są dwie różne partie) kolega. Cóż sprawdza się zasada stopniowania „przyjaciół” – wróg, najgorszy wróg, wróg śmiertelny, partner koalicyjny, członek własnej partii. Życie. W sumie jakby ktoś nie pamiętam „Żywota Briana” według Monty Pythona największym wrogiem Ludowo-Narodowego Frontu Wyzwolenia Palestyny wcale nie są Rzymianie, tylko Narodowo – Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny.

 

A ja ci kolego życzę jak najlepiej...

 

Koledze Faflunowi, którego podobnie jak wielu moich kolegów z tego środowiska znam osobiście życzę jak najlepiej. Na początek nawrócenia się na drogę narodowej i katolickiej cnoty niewieś… męskiej. Jednak dla jego dobra nie życzę mu trzeciej kadencji na stanowisku posła i ministra. Co więcej przewiduję, że jak będzie jakakolwiek inna koalicja rządowa, niż obecna (nawet tak egzotyczna, jak PiS-Solidarna Polska-PSL-Konfederacja) to kolega Faflun dostanie kopa z rządu.

 

Uciekali, na osiołku uciekali...

 

Natomiast jeśli do władzy dojdzie PO i Lewica to będzie jedynym byłym parlamentarzystą skazanym w pokazowym procesie polityczno-sądowym. Z trzech powodów. 1. Totalna opozycja będzie musiała kogoś skazać na potrzeby swojego totalnego elektoratu. 2. Nikt Fafluna nie lubi, bo podpadł wszystkim (jak śpiewał Jacek Kaczmarski o kimś znacznie poważniejszym, ale mającym takie same podejście do życia: „za to swoich siec czy obcych jedna praca za mną chłopcy”). 3. W przeciwieństwie do Kaczyńskiego, czy Ziobry politycznie jest nikim i nie ma żadnego, własnego zaplecza politycznego, które by go wspierało i od takiego losu wybroniło. Starych przyjaciół również nie ma. Jak mi powiedział jeden z jego byłych, podlaskich kolegów „gdyby ten sk...syn się zapalił to bym nawet na niego nie nasikał, żeby mu pomóc”. Podejrzewam więc, że jak Platforma Obywatelska wraz z zaprzyjaźnionymi justytutkami zechce zrobić jakąś pokazówkę (a będzie musiała to zrobić dla swojej gawiedzi) to kolega będzie pierwszym na liście. Nadaje się, jak mało kto.

 

Dlatego wróżę niedługo naszej gwieździe przyśpieszony wyjazd do jakiegoś ciepłego kraju, który nie ma umowy ekstradycyjnej z Wielkim Imperium Lechickim. Nie wiem czy Egipt takową ma, ale koledze dedykuję kolędę „Uciekali, na osiołku uciekali…”. O ile oczywiście zdąży... I nie wiem tylko, czy wybranka jego serca uda się na wygnanie wraz z nim.

 

Zdzisław Markowski

Źródło: ZM

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną