24 lutego wojska Putina uderzą na Kijów? "Mógłby powtórzyć atak..."
Do tej pory nie widzieliśmy ugrupowania, które mogłoby powtórzyć atak na Kijów. Może takie stworzyć, można przenieść z terytorium Rosji. Dlatego się do tego przygotowujemy. W tej chwili takiej grupy na Białorusi nie ma - twierdzi Ołeksandr Pawliuk, dowódca sił i środków obrony Kijowa.
Przypomnijmy, od kilku tygodni eksperci ostrzegają, iż armia rosyjska może szykować ofensywę na kilku kierunkach. Jednym z nich miałoby być ponowne uderzenie na Kijów.
Zdaniem dowódcy sił broniących stolicy Ukrainy, na chwilę obecną nie ma sygnałów wskazujących na atak.
Jeden z oddziałów rosyjskich, który tam powstał, został przeniesiony z powrotem na terytorium Federacji Rosyjskiej w okolice obwodu ługańskiego i prawdopodobnie będzie tam użyty. Nowe jednostki powstają także na Białorusi, ale na razie wszystkie rosyjskie jednostki bojowe idą na wschód - stwierdził.
Zdaniem Pawliuka, Rosja może planować marsz na Kijów, jednak dopiero wówczas, gdyby skutecznie przeprowadzono ofensywę w innych częściach kraju.
Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że jeśli Rosjanie odniosą sukces na wschodzie, to możliwa jest ofensywa z innych kierunków, w szczególności z północy - podkreślił.
Aby przeprowadzić działania ofensywne, gdzie indziej, muszą stworzyć odpowiednie grupy sił i środków. Gdyby mieli taką możliwość, to nie opuściłby północy, nie uciekłby z Chersonia i nie zostaliby wyeliminowani z obwodu charkowskiego. To znaczy, mimo mobilizacji, Rosja nie ma tylu sił i środków. Tak, ma przewagę w zasobach ludzkich i amunicji, ale ich straty są dla nich bardzo namacalne - dodał.
Źródło: TSN.ua