Błogosławieństwo związku dwóch kobiet przez buddyjską mniszkę na Tajwanie, jest tylko jednym z dowodów na coraz bardziej liberalny kurs i rosnącą pozycję środowisk homoseksualnych w całej Azji.

Do przypieczętowania związku pań Fish Huang i You Ya-ting doszło w buddyjskiej świątyni w mieście

Taoyuan, położonym na północy Tajwanu. Sama ceremonia nie wzbudziła żadnych kontrowersji lub negatywnych komentarzy w tamtejszych mediach, chociaż było to pierwsze tego typu zdarzenie.

W wielu, tradycyjne konserwatywnych azjatyckich krajach, daje się zauważyć w ostatnim czasie większe niż do niedawna przyzwolenie na szerzenie gejowskiej propagandy. Władze Wietnamu nie zareagowały na nielegalną demonstrację homoseksualistów, a przedstawiciele rządu nie wykluczają legalizacji ich postulatów. Setki zwolenników gejowskich małżeństw przemaszerowało też w Nepalu, domagając się wpisania do krajowej konstytucji prawa do ich formalizacji, a w tokijskim Disneylandzie pary osób tej samej płci już mogą przystąpić do symbolicznej ceremonii zawarcia związku. Pierwsze parady gejowskie miały też miejsce w Birmie i Laosie.

W opozycji stoją kraje z dużą i silną społecznością islamską. W Malezji za praktyki homoseksualne można dostać karę 20 lat więzienia, natomiast w indonezyjskiej prowincji Aceh 200 batów.

Natomiast w państwach gdzie dominują wyznawcy buddyzmu, lub nie ma zakorzenionych w społeczeństwie żadnych religii, sytuacja jest odmienna. Co prawda większość osób żyjących w nich wyznaje konserwatywne zasady i uważa, że najlepszy jest tradycyjny model rodziny, ale brak zorganizowanych grup otwarcie sprzeciwiających się homoseksualnej ekspansji prowadzi do sytuacji, w których geje mają otwartą drogę do realizacji swoich postulatów. Buddyzm nie jest w żadnym stopniu przeciwdziałać tym tendencjom i choć najważniejsi duchowni często też są konserwatystami, to jednak brak centralnych instytucji pozwala liberalnie nastawionym mnichom na otwarte popieranie homoseksualizmu.

Kuba Klimkowicz