Polityka ponad Ewangelią

0
0
0
/

Nie milkną echa wizyty w Polsce Cyryla I. Nawet media, które dotychczas były zdecydowanie antykościelne, układały peany na temat wspólnego „Przesłania do narodów polskiego i rosyjskiego” rosyjskiej Cerkwi prawosławnej i polskiego Kościoła katolickiego.


Tekst owego orędzia jest rzeczywiście piękny i mógłby napawać optymizmem, gdyby nie jego tło i fakt, że zamiast w instytucji kościelnej, uroczystość podpisania przesłania odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie, co nadało jej politycznego zabarwienia.

Warto też zwrócić uwagę, że podczas ceremonii zabrakło modlitwy, mowa za to była o interesach łączących obydwa kraje, o czym mówił Cyryl I. Rodzą się też pewne wątpliwości.

Po pierwsze Cerkiew prawosławna w Rosji jest silnie związana z tamtejszą władzą. Była zresztą od wieków, a sam Cyryl I został zarejestrowany jako współpracownik KGB o pseudonimie „Michajłow”.

Otwarte zatem pozostaje pytanie, na ile sprawa wspólnego orędzia była sterowana z Kremla. Zauważmy, że za Aleksego II (agenta KGB o pseudonimie „Drozdow”), kiedy papież Jan Paweł II, obecnie błogosławiony, pragnął pojednania z Cerkwią prawosławną, spotkał się nie tylko z odmową, ale wyraźną wrogością, która ujawniła się chociażby podczas jego słynnej pielgrzymki do Kijowa.

Jednocześnie katolicyzm był, i jest zresztą nadal, w Rosji prześladowany, księża katoliccy – wydalani z kraju z zakazem powrotu, a nawet mordowani, oczywiście „przez nieznanych sprawców”. W tej sytuacji mówi się o pojednaniu między obydwoma wyznaniami? Czy to pojednanie we wspomnianych warunkach nie będzie jedynie pozorne, fasadowe, zawarte dla jakichś niekoniecznie religijnych potrzeb, i z niekoniecznie religijnych względów?

Przyznam, że obserwując całe to wydarzenie, miałam wrażenie, że więcej w nim polityki, niż Ewangelii, mimo że nagłówki gazet grzmiały: „Ewangelia ponad polityką”. Biorąc pod uwagę, że Cyryl I uchodzi za człowieka mającego ogromne wpływy na Kremlu, a Cerkiew prawosławna nigdy nie zdobyła się na potępienie rosyjskiej władzy, a wcześniej sowieckiej (nawet tej stalinowskiej [!!!]), mówienie, że wspólne orędzie stanie się krokiem do wzajemnego pojednania obydwu wyznań i narodów jest zupełnie nieuzasadnione.

Odnoszę wrażenie, że jesteśmy świadkami pozornego pojednania, mającego za zadanie wysłać w świat komunikat, że między Polską a Rosją kwitnie najlepsza przyjaźń, nawet na poziomie wyznań. Wspaniały gest Cyryla I kojarzy mi się ze wspaniałym gestem Władimira Putina czule obejmującego premiera Donalda Tuska po katastrofie smoleńskiej. Co z niego wynikło, wszyscy doskonale wiemy.

- Dziś musimy łączyć nasze wysiłki, aby głosić prawdę Bożą. Dla tego wielkiego zadania musimy zapomnieć o urazach z przeszłości, które dziś nam przeszkadzają. Nadszedł na to czas. Tak myślę – stwierdził Cyryl I. Czy możemy zapomnieć o naszej historii, o naszych korzeniach? Czy możeby zapomnieć rosyjskie zbrodnie dokonane na polskim narodzie w 1795, 1920 i 1939 roku? Czy możemy zapomnieć Katyń i cały okres sowieckiej okupacji? Czy możemy zapomnieć zamach w Smoleńsku? Czy możemy przejść do porządku dziennego nad faktem, że rosyjskie archiwa w sprawie Katynia są nadal dla nas zamknięte?

Warto podkreślić, iż Cyryl I złożył kwiaty na cmentarzu żołnierzy sowieckich, a zupełnie zignorował Polaków pomordowanych na Wschodzie. Takie rzeczy nie dzieją się przez przypadek i wskazują, jak Cerkiew widzi wzajemne polsko-rosyjskie pojednanie – dokładnie tak samo, jak postrzega je Władimir Putin. Każda inna interpretacja stanowi zaklinanie rzeczywistości.

Wielu komentatorów podkreślało, że wiara jest drogą do pojednania, że jako katolicy powinniśmy przebaczać. Tylko że, aby przebaczyć, potrzebna jest skrucha, a tej po stronie cerkiewnej i rosyjskiej nie widać. Z ust Cyryla I nie padła żadna deklaracja na temat zmiany stosunku Cerkwi do katolików. Czy w tej sytuacji zatem można mówić o jakimkolwiek pojednaniu na poziomie wyznań?

Wbrew nadziejom katolików, Cerkiew prawosławna nigdy nie będzie ich przyjacielem, mimo iż łączy z nią wspólna walka z laicyzacją i demoralizacją. Problem nie leży po stronie katolickiej, ale wrogo do niej usposobionej prawosławnej. To właśnie owa wrogość, którą odczuwają na co dzień wszyscy mieszkający w Rosji katolicy, zdeterminuje wzajemne stosunki, niezależnie od pięknych słów wspaniałego orędzia.

Wspólne przesłanie rosyjskiej Cerkwi i Kościoła katolickiego z pewnością przejdzie do historii. Problem tylko, jak przejdzie? Czy jako rzeczywisty krok ku rzeczywistemu pojednaniu, czy jako kolejny etap kłamstw strony rosyjskiej, które w Polsce z jakichś niezrozumiałych względów są przyjmowane za dobrą monetę? Co z tego wyniknie? Tego nie jest chyba w stanie przewidzieć żaden analityk. Polacy chcą pojednania, ale na uczciwych warunkach, a na te ze strony rosyjskiej, co zresztą już wielokrotnie udowodniła, nie mogą liczyć.

Anna Wiejak

fot. kremlin.ru

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną