Na niewiele się zdały protesty właścicieli nośników mediów, w tym platform internetowych. Z dniem 1 września w Rosji weszła w życie ustawa, której podstawowym zadaniem jest ochrona dzieci przed nieodpowiednimi dla nich treściami.

Problem w tym, że posłowie rosyjskiej Dumy nie zamierzają poprzestać na jej wprowadzeniu i kolejnym krokiem będzie eliminowanie z przestrzeni publicznej wszystkich treści, które zostaną uznane za szkodliwe dla państwa.
 

Krytykowany przez opozycję i część społeczeństwa prezydent Władimir Putin oświadczył wprawdzie, że jest przeciwny jakiejkolwiek „ideologicznej cenzurze”, natomiast głównym zadaniem rządu jest ochrona dzieci przed szkodliwymi dla nich informacjami, takimi jak „pornografia, propaganda przemocy, okrucieństwo i niemoralne zachowania”, niewielu ma jednak wątpliwości co do rzeczywistych zamiarów głowy rosyjskiego państwa i wspierającej go Jednej Rosji.

Planowane przepisy dawałyby możliwość stworzenia specjalnego rejestru „niepożądanych stron internetowych” i automatycznego ich blokowania. Zdaniem opozycjonisty Ilji Ponomariowa ze Sprawiedliwej Rosji przyjęcie takiego prawa stanowiłoby naruszenie kolejnej sfery obywatelskich wolności.

Nie pierwsze i zapewne nie ostatnie. W 2010 roku rosyjski Sąd Najwyższy orzekł, że każdy prowadzący jakąkolwiek działalność w internecie jest zobowiązany do usunięcia komentarzy swoich czytelników tudzież odbiorców, jeżeli zostanie o to poproszony przez specjalną agendę zajmującą się śledzeniem stron internetowych. Wyrok ten dotyczy także radia i telewizji, nawet tych programów, które są nadawane na żywo. Za pozostawienie niepoprawnych politycznie treści grożą sankcje karne.

Cenzura, spadek po dawnym systemie komunistycznym, miała się w Rosji dobrze w zasadzie przez cały ten okres po upadku muru berlińskiego. Szczególnie nasiliła się jednak po dojściu do władzy Władimira Putina w 2000 roku, kiedy to media przeszły pod całkowitą kontrolę Kremla.

Anna Wiejak
Źródło: RIA Nowosti
fot. Wikimedia Commons