Mama czterolatka z zespołem Downa pisze do ministra Gowina

0
0
0
/

„Humanitarne przepisy sprowadzają się do oferty: możesz zabić swoje dziecko i nie mieć z nim kłopotów w przyszłości” – tłumaczy na czym polega tzw. kompromis aborcyjny ministrowi Gowinowi mama czteroletniego Wojtka, Kaja Godek. Chłopiec urodził się z zespołem Downa.


Tuż po skierowaniu przez Sejm do dalszych prac projektu ustawy zakazującej zabijania chorych, nienarodzonych dzieci Kaja Godek wystosowała List Otwarty do Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina. Matka czterolatka z zespołem Downa opisuje politykowi jak wyglądają „kulisy” tzw. kompromisu.
 
Min. Gowin w czasie głosowaniu wstrzymał się od głosu, tym samym przyczynił się do skierowania projektu do dalszych prac. Za swoją postawę usłyszał dziękuję.

Kaja Godek, wystosowująca List Otwarty do polityka, ochronę życia określa mianem sprawy zasadniczej, która warunkuje funkcjonowanie zdrowej demokracji.

 „Debata dotycząca spraw zasadniczych jest warunkiem funkcjonowania zdrowej demokracji. Zamiatanie istotnych spraw pod dywan, przemilczanie spraw bolesnych niszczy zaufanie i więzi społeczne” – napisała kobieta.

„Jedną z takich bolesnych spraw – odwołuje się do konkretnego przykładu matka dziecka z zespołem Downa - jest kwestia dopuszczalności tzw. aborcji eugenicznej. Często spotyka się wypowiedzi, również z Pana ust, że dopuszczalność aborcji dzieci podejrzanych o poważną chorobę albo wady genetyczne, to dobry kompromis, będący przejawem troski o rodziców, a nawet troski o same dzieci”.

Jak napisała Kaja Godek sama stosunkowo szybko dowiedziała się o możliwości wystąpienia wady genetycznej u swojego dziecka. „Przepisy, które wydają się Panu humanitarne i korzystne dla rodziców, bynajmniej mi wówczas nie pomogły. Owe humanitarne przepisy sprowadzają się w takiej chwili do oferty: możesz zabić swoje dziecko i nie mieć z nim kłopotów w przyszłości” – przyznała kobieta.

Rzadko zdarza się by pracowników szpitali nazywano inaczej niż lekarz i pielęgniarka, ale Kaja Godek pisze: „bezduszni funkcjonariusze służby zdrowia (a często niestety się takich spotyka) mówią o „terminacji ciąży” lub „rozwiązaniu problemu”. Ja tymczasem wiedziałam, że chodzi o moje dziecko, które potrzebuje pomocy, a nie zakończenia jego życia” – przypomina zdarzenia sprzed kilku lat matka Wojtka.

„Pewna „życzliwa” położna – kontynuuje kobieta - przypomniała mi o możliwości wcześniejszego zabicia syna (oczywiście używając stosownych eufemizmów) jeszcze między jednym skurczem a drugim przyjmując mnie w szpitalu do porodu”.

„Mój syn ma cztery lata. Jest źródłem radości i szczęścia dla najbliższych i mniej bliskich” – opisuje Wojtka jego mama.

„Prawo do aborcji” powoduje, że lekarze i szefowie placówek medycznych znajdują się pod presja środowisk aborcyjnych – tłumaczy obecną sytuację Kaja Godek - czyhają na lekarzy odmawiających zabijania, aby postawić ich przed sądem”.

„Wbrew temu co Pan mówi, obecna ustawa zmusza do heroizmu. Zmusza do heroizmu rodziców, którzy chcą przyjąć swoje niepełnosprawne dziecko, a którym otoczenie mówi „prawo pozwala rozwiązać ten problem”. Zmusza do heroizmu lekarzy, którzy nie chcą zabijać, a którym mówi się „ja mam prawo” – napisała Kaja Godek w Liście Otwartym do Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina.

„Mam nadzieję, że mój list skłoni Pana do przemyślenia dotychczasowej opinii na temat „dobrego kompromisu” – kończąc wyraziła swoją nadzieję mama czterolatka z zespołem Downa.

Czy skłoni? Tego dowiemy się kiedy projekt ustawy zakazujący tzw. aborcji eugenicznej trafi do dalszych prac.


Oto pełna treść Listu:

Sz. P. Minister Sprawiedliwości
Jarosław Gowin
Al. Ujazdowskie 11
00-950 Warszawa
Kaja Godek
Warszawa, 16.10.2012


Szanowny Panie Ministrze!

W zeszłym tygodniu wstrzymał się Pan od głosu w sprawie projektu ustawy likwidującego przesłankę eugeniczną w ustawie aborcyjnej. Pańskie zachowanie utrudniło odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu i umożliwiło podjęcie prac nad projektem w komisjach. Dziękuję Panu za to. Cieszy mnie również Pański pozytywny stosunek do dyskusji na ten temat.  Debata dotycząca spraw zasadniczych jest warunkiem funkcjonowania zdrowej demokracji. Zamiatanie istotnych spraw pod dywan, przemilczanie spraw bolesnych niszczy zaufanie i więzi społeczne.

Jedną z takich bolesnych spraw jest kwestia dopuszczalności tzw. aborcji eugenicznej. Często spotyka się wypowiedzi, również z Pana ust, że dopuszczalność aborcji dzieci podejrzanych o poważną chorobę albo wady genetyczne, to dobry kompromis, będący przejawem troski o rodziców, a nawet troski o same dzieci.

Jestem matką takiego dziecka. Dosyć wcześnie dowiedziałam się o niebezpieczeństwie wady genetycznej u mojego dziecka, a późniejsze badania tę diagnozę potwierdziły. To nie były łatwe chwile ani dla mnie, ani dla mojego męża. Przepisy, które wydają się Panu humanitarne i korzystne dla rodziców, bynajmniej mi wówczas nie pomogły. Owe humanitarne przepisy sprowadzają się w takiej chwili do oferty: możesz zabić swoje dziecko i nie mieć z nim kłopotów w przyszłości.  Bezduszni funkcjonariusze służby zdrowia (a często niestety się takich spotyka) mówią o „terminacji ciąży” lub „rozwiązaniu problemu”. Ja tymczasem wiedziałam, że chodzi o moje dziecko, które potrzebuje pomocy, a nie zakończenia jego życia. Pewna „życzliwa” położna przypomniała mi o możliwości wcześniejszego zabicia syna (oczywiście używając stosownych eufemizmów) jeszcze między jednym skurczem a drugim przyjmując mnie w szpitalu do porodu.
 
Na tym nie kończy się „dobroczynne” działanie owego „dobrego kompromisu”. Wielu rodziców dzieci niepełnosprawnych opowiada o zdziwieniu otoczenia, że w dobie badań prenatalnych „dopuścili” do urodzenia swego syna lub córki.

Mój syn ma cztery lata. Jest źródłem radości i szczęścia dla najbliższych i mniej bliskich. Kiedy patrzę na niego nie mam najmniejszych wątpliwości, że życie to wspaniała rzecz. Przed jego urodzeniem tego nie wiedziałam. Bałam się, a strach był potęgowany przez sugestię „możesz pozbyć się kłopotu”. Przepis, który nazywa Pan „humanitarnym” jest przykładem odrażającego barbarzyństwa. Nie tylko dlatego, że pozwala na okrutne mordowanie dzieci, aż do 24. tygodnia  od poczęcia, ale również ze względu na cierpienia psychiczne, na które skazuje rodziców.

Jako Minister Sprawiedliwości wie Pan zapewne, że sądy interpretują obowiązującą ustawę w duchu „prawa do aborcji” w określonych przypadkach. Takie „prawo do aborcji” powoduje, że lekarze i szefowie placówek medycznych znajdują się pod presja środowisk aborcyjnych, które czyhają na lekarzy odmawiających zabijania, aby postawić ich przed sądem. Wbrew temu co Pan mówi, obecna ustawa zmusza do heroizmu. Zmusza do heroizmu rodziców, którzy chcą przyjąć swoje niepełnosprawne dziecko, a którym otoczenie mówi „prawo pozwala rozwiązać ten problem”. Zmusza do heroizmu lekarzy, którzy nie chcą zabijać, a którym mówi się „ja mam prawo”.
Mam nadzieję, że mój list skłoni Pana do przemyślenia dotychczasowej opinii na temat „dobrego kompromisu”.

Z poważaniem,
Kaja Godek
Mama Wojtka – czterolatka z zespołem Downa – i mającej wkrótce przyjść na świat Róży


Agata Bruchwald
fot. stopaborcji.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną