Młodzi Polacy stawiają na rodzinę

0
0
0
/

Młodzi, wykształceni, z wielkich miast wbrew lansowanej sieczce antywartości i pseudoautorytetów pokroju Wojewódzkiego, czy Figurskiego, opowiadają się za normalnością. Wybierają to co najlepsze – rodzinę.


W 2007 roku dostępne wyniki badań wśród roczników wchodzących w dorosłe życie pokazywały, że mamy do czynienia z rosnącym odsetkiem osób o poglądach konserwatywnych w sferze wartości.

Wrodzona nieufność do sondaży w Polsce nakazywała daleko idącą ostrożność i czekanie na potwierdzenie prawdziwości tego zjawiska. Wyeliminowanie błędu jego tymczasowości i ulotności.

I oto - jak donosi portal gosc.pl – taka okazja może się nadarzyć. Albowiem w niedługim czasie Centrum Myśli Jana Pawła II zamierza opublikować raport zawierający najnowsze badania na reprezentatywnej grupie młodych Polaków. Część danych została opracowana i udostępniona przez wspomniany tygodnik.

Okazuje się, że na przestrzeni minionych pięciu lat wzrósł wśród ogółu Polaków odsetek uważający rodzinę za rzecz bardzo ważną. W 2007 roku mówiło tak 88 proc. badanych. W 2012 odsetek ten wzrósł do 92 proc., przy jednoczesnym spadku tych, którzy wybrali zmienną „raczej ważne”. Na drugim miejscu w hierarchii ważności znalazły się dzieci i potomstwo (wzrost z 74 do 75 proc.).

Na kolejnych miejscach wskazywano na: pracę, przyjaciół, i wykształcenie. Dopiero na dziesiątym miejscu znalazła się kariera z 19 proc. wskazań.

Co ważne ci, którzy nie plasowali najwyżej „rodziny” raczej nie utożsamiali się z chrześcijańskim systemem wartości. Wśród nich sporo kwestionowało na przykład autorytet polskiego Papieża. W życiu wybierało też częściej model niezgodny z nauczaniem papieskim, na przykład życie w związkach nieformalnych.
 
Zwrot ku rodzinie nastąpił najwyraźniej wśród najmłodszych, czyli w przedziale wieku 15-19. O ile w 2007 roku rodzina była najważniejsza dla 76 proc. z nich, o tyle w 2012 odsetek sięgnął aż 95 proc. i był – o czym już pisałam – wyższy od średniej. Zmiana „in plus” dokonała się, chociaż w mniejszej skali, wśród osób w wieku pozwalającym na zakładanie własnych rodzin z 83 do 90 proc.

Co ciekawe ta poprawa wyniku możliwa była w dużej mierze za sprawą osób wykształconych i przedsiębiorczych (pracujących na własny rachunek). Ranga rodziny obniżyła się natomiast u osób w średnim pokoleniu, a więc tych, którzy egzystowali zarówno w PRL, jak i w III RP.

Druga kwestia, która została omówiona w zapowiedzi do pełnego raportu, dotyczyła stosunku poszczególnych grup wiekowych i zawodowych do rozwodów. Pytano respondentów czy pomimo widocznego na każdym kroku rozpadu rodzin wzór trwałości związku kobiety i mężczyzny powinien pozostać jako obowiązujący.

Większość, bo aż 63 proc. odpowiedziała „tak”. Jeśli dodać do tego tych, którzy wybrali zmienną „raczej tak” dawałoby to niezwykle wysoki poziom 92 proc. Oznaczało by to, że mamy do czynienia z kolizją między powszechnie lansowaną w mediach rozwiązłością, a wyborem większości Polaków. Odrzuceniem świata wirtualnego, na rzecz normalności i rzeczywistości.

Mając do dyspozycji rozbudowane pytanie o skali przyzwolenia na rozwód badani statystycznie dowiedli, że większość z nich nie usprawiedliwia rozpadu związku. Przy czym w 207 roku odsetek przyzwalających (44 proc.) był wyższy od negujących 22 proc. A w 2012 roku „nie” rozwodom powiedziało 30 proc. Przeciwnego zdania było nieco mniej (29 proc.).

I znowu jak przy omawianiu stosunku do rodziny najbardziej konserwatywni w kwestii rozwodów okazali się młodzi. Ci w przedziale wieku 20-29 rozwodom powiedzieli „nigdy” aż w 29 proc. „Tak” z kolei powiedziało 19 proc. w tej grupie wiekowej. Wskazania przeciwko rozwodom przeważyły też wśród 15-19 latków (25 proc.), a odsetek mających skrajnie różne stanowisko też zamknął się na poziomie 19 proc. Najsłabiej w tej materii wypadła „bardziej dojrzała” młodzież, czyli 30-39-latkowie. Tu postawa pro rozwodowa (32 proc.) przeważyła nad przeciwnikami rozpadu związków (25 proc.).

Co interesujące przesunięcie się w kierunku konserwatyzmu uwidoczniło się wśród młodych mieszkańców aglomeracji liczących powyżej 500 tysięcy. W 2007 roku „tak” dla rozwodów głosiło 55 proc. z nich. Odmienne stanowisko zajmowało 11 proc. Po pięciu latach postawa pro rozwodowa miała 38 proc. wskazań, przy znaczącym przyroście oponentów do 27 proc.

Zmiany ku normalności dokonały się też wśród młodych mieszkańców wsi. Postępowość modna w 2007 roku, a przejawiająca się różnicą 9 pkt. proc. między „nie” a „tak” dla rozwodów, w 2012 roku zanikła. W efekcie czego „nie” rozwodom powiedziało 36 proc. młodzieży ruralnej, a tylko 23 proc. miało inne zdanie w tej sprawie.

Wygląda na to, że obraz młodych z terenów mniej zurbanizowanych, słabiej wykształconych, ale przywiązanych do tradycyjnego systemu wartości, inaczej niż wielkomiejskich wykształciuchów, odchodzi w przeszłość.

Ci ostatni wracają z drogi od wpojonej im, a specyficznie pojmowanej europejskości i progresywności do normalności. Ci pierwsi z kolei, z olbrzymimi aspiracjami i chęciami dorównania do rówieśników z „Polski A”, w większości chcą pozostać sobą. Czyli założyć rodzinę, mieć dzieci, stabilną pracę i środki potrzebne do egzystencji na w miarę przyzwoitym poziomie.

Michnikowszczyzna, Wojewódzkie, Figurskie, Owsiaki, Środy i Palikoty w odwrocie wśród młodych? Oby, bo to dobra wiadomość dla Polski i Polaków.

Wanda Grudzień

fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną