Chwieją się fundamenty państwa

0
0
0
/

Ładny interes! Słynny sodomita Robert Biedroń, wraz z innymi celebryty szykuje się do „zatrzymania faszyzmu” i „naprawiania państwa” – a tymczasem seryjny samobójca nie tylko się sklonował, ale w dodatku zasadniczo zmienił modus operandi.


Jak pamiętamy, seryjny samobójca zasadniczo uderzał w soboty, ewentualnie w piątki – co w sposób oczywisty podnosiło stopień przywidywalności naszego demokratycznego panstwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej.

W dodatku skupulatnie przestrzegał, by utrata życia denata następowała „bez udziału osób trzecich” – co argusowym okiem natychmiast spostrzegł pan Dariusz Ślepokura, dzięki czemu formuła ta nabrała znamion uniwersalności, podobnie jak formuła „bez swojej wiedzy i zgody”, przy pomocy której liczne autorytety moralne pucowały sobie reputację i sumienia.

W rezultacie wytworzyła się nowa świecka tradycja, zgodnie z którą niezależna prokuratura energiczne śledztwa rozpoczynała w poniedziałek, kiedy była już pewność, że z denata wywietrzały wszystkie pavulony.

Dzięki temu każdy obywatel mniej więcej wiedział, czego sie trzymać i jeśli, dajmy na to, przeżył szczęśliwie sobotę, to następny tydzień mógł rozpoczynać wesolutki jak skowronek.

No a teraz – wszystko na nic. Seryjny samobójca sklonował się w dwóch osobach, z których jedna na pewno jest ową zagadkową „osobą trzecią”. Która? Aaaa, to z pewnością ustali energiczne śledztwo – tylko kiedy właściwie je wszcząć, kiedy zamiast w sobotę, seryjny samobójca uderzył w poniedziałek?

Co teraz powie nam pan rzecznik Dariusz Ślepokura, przy pomocy jakiej formuły oświeci nas i uspokoi? A przecież na tym nie koniec, bo świadkowie („nie brak świadków na tym świecie” – zauważył Rejent Milczek) usłyszeli zagadkowe wybuchy, a denat, którym okazał sie ekspert lotniczy, zmarł od uderzeń nożem?

Teraz trzeba rozstrzygnąć zasadniczą kwestię – czy w biurze, gdzie doszło do całego zdarzenia, odkryć ślady trotylu, czy też na wszelki wypadek żadnych śladów trotylu nie odkrywać, a jedynie „stwierdzić” obecność „jonów wysokoenergetycznych”, które w zadnym wypadku nie są materiałami wybuchowymi?

Takiej decyzji, ma się rozumieć, nie może podejmować byle kto; najlepiej zatem, żeby podjęta została w tym samym gronie, które podjęło decyzję o zastosowaniu konwencji chicagowskiej do badania katastrofy smoleńskiej: pan premier Donald Tusk, pan rzecznik Paweł Graś i pan Tomasz Arabski.

Autorytet tej trójki z pewnością wystarczy, by nie tylko niezależna prokuratura i niezawisłe sądy, ale również i Salon zastosował się do poczynionych ustaleń i skwapliwie przyjmował je do wierzenia pod rygorem utraty przyzwoitości. Jakiś porządek musi być, bo w przeciwnym razie nie będziemy wiedzieli, co właściwie myślimy; każdy zacznie myśleć na własną rękę, a z tego wiadomo – tylko same zgryzoty, no i oczywiscie faszyzm i ksenofobia. Nie muszę wspominać, jak bardzo zasmuci to pana redaktora Michnika.

Ale to jeszcze nic, bo jak tu pan poseł Biedroń ma w tych warunkach „zatrzymywać faszyzm” i „naprawiać państwo”, kiedy dnia ani godziny nie zna nikt, a zwłaszcza taki, co to nie tylko wypowiadał sie na temat katastrofy smoleńskiej, ale w dodatku krytycznie i wobec ustaleń MAK-u i wobec powtórzonych własnym i słowami ustaleń komisji ministra Millera?

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną