Przemysław Serednicki: Martwię się o Ruch Narodowy

0
0
0
/

- Pracę poważnego ruchu, poważnego narodu, ograniczać do zachęcania, by mechanicznie „kliknąć” jakąś ikonkę? - pyta Przemysław Serednicki krytycznie odnosząc się do wirtualnego sukcesu Ruchu Narodowego na Facebooku.



Na facebooku powstała nowa strona (fan – page?): Ruch Narodowy. Od razu znajomi, znajomi znajomych, znajomi tych znajomych, którzy są znajomymi… itd. zaczęli ją wklejać na tablicę, zachęcać do „polubu”;  lubi nas już tyle, a teraz lubi nas już tyle, a czemu ty nie lubisz? A kiedy nas będzie 10000? Priorytet na dziś: 10000 „polubu”!
   
Trochę mnie to zmartwiło, a zarazem zmusiło do głębszej refleksji; jakże to? Pracę poważnego ruchu, poważnego narodu, ograniczać do zachęcania, by mechanicznie „kliknąć” jakąś ikonkę?

Ten ruch, który kiedyś wydawał nieprzeciętnych intelektualistów ze swoich szeregów (Rybarski, Konopczyński, Rymar, Tetmajer, Kasprowicz i inni), który ze swoich szeregów wydał ludzi, aby zapłodnieni myślą narodową, działali w swoich partiach (Witos, Limanowski), który stworzył nowoczesne państwo, a przede wszystkim idee!

I nie wymyślał nic nowego, opierał się na starych, sprawdzonych wzorcach! Ten ruch z socjalistów czynił narodowców (Dmowski, Grabski), a z masonów endeków (Balicki).

Jeśli ograniczymy jego pracę, do „polubu”, to co zostanie? Bez pracy u podstaw, bez kuźni idei, bez formacji jednostek nie zostanie nic… sam „polub”.
   
Dlatego martwię się, że to taki może trochę słomiany zapał. A może jestem już za stary? I nie nadążam za „tryndami”? Wszak „tryndy” się zmieniają…
   
Ale martwię się też z innych powodów; martwię się, bo niektórzy młodzi koledzy, lekceważą starszych kolegów, wręcz odnoszą się do nich z pogardą, odbierają im prawo głosu w debacie: Co wyście osiągnęli? Patrzcie na nas! Tyle osób na marszach! I mamy tyle „polubu”!

„Siła narodu, zarówno jak siła państwa, tkwi w jego organizacji, obliczonej nie na wybuch jednorazowy, ale na stałą i celową pracę polityczną” (Odezwa Komitetu Centralnego Ligi Narodowej informująca o przekształceniu Ligi Polskiej w Ligę Narodową. Warszawa 8 grudnia 1899 roku).

Myśmy budowali ten ruch praktycznie od podstaw! Mozolnie, codzienną pracą kładliśmy kamień po kamieniu! Bez nas, was by nie było młodsi koledzy. Ktoś mówi, że ruch narodowy został po 1989 r. reaktywowany, nie, on został odbudowany. Historia zrobiła w ruch narodowym kilkupokoleniową wyrwę. Dzięki naszej pracy, młodsi koledzy są w dużo lepszej sytuacji, bo tej wyrwy już nie ma i jest pewna ciągłość pokoleniowa. 

Możemy się teraz spierać o cele, o kierunki działania, o taktykę i bardzo dobrze! Ale wykluczać z debaty seniorów (swoją drogą jaki tupet trzeba mieć, żeby 30-40 – latków nazywać „seniorami!”) nie powinno się!
   
Warto w tym miejscu przytoczyć fragment z innego mojego artykułu („Spotkanie z Bronisławem Wildseinem”; diarium.pl): „Młodzi ludzie nie mają wiedzy, doświadczenia, wszak na część składową wiedzy składa się doświadczenie („Nie odsuwaj od siebie opowiadania starców, albowiem i oni nauczyli się go od swoich ojców; od nich i ty nauczysz się rozumu, by w czasie dać odpowiedź” Mdr Syr; 8, 9 oraz: „Jak starcom przystoi mądrość, tak tym, co mają poważanie – myśl i rada. Wieńcem starców jest wielkie doświadczenie, a chlubą ich bojaźń pańska” Mdr Syr 25, 4 – 6). Dlatego młodzieżą jest łatwiej sterować, nawet prowokując ich, do pozornego, w ich mniemaniu buntu.”
   
Martwię się gdy jeden z liderów tego współczesnego Ruchu Narodowego, nazywa dzienniczek siostry Faustyny; mistyczki i wizjonerki: „bredniami siostry Faustyny” [sic!]. (http://www.podprad.org/aktualny-1.php?idg=1700&tyt=KOCHAM+FACET%C3%93W).
       
Martwię się, gdy z Ruchu Narodowego, chce się, za wszelką cenę uczynić ruch prawicowy; „Narodowej Demokracji dawały radykalne stronnictwa często miano „prawicy”. Nie przyznawałem się nigdy do tego określenia, uważając je za tendencyjne. Chyba, że ktoś nazywa „prawicowością” nawiązywanie do tradycji, chociaż z potępieniem w niej tego, co było złe i chore, lub uważa za „prawicowość” trwanie na gruncie zasad katolickich i praworządności (…) W rzeczywistości żywioły demokratyczno – narodowe nie były, a tym bardziej nie są i nie będą z ducha swego społecznego elementem prawicowym. Jest to raczej – jeżeli używać tych określeń – ruch centrowy, ruch umiarkowany, który zasadniczo stojąc na gruncie wszechstanowości podporządkowuje interesy innych warstw dobru szerokich mas ludowych, włościańskich i robotniczych, i przywiązuje dużą wagę do rozwoju zdrowego i silnego stanu średniego”Marian Seyda; „Z zagadnień polityki demokratyczno – narodowej”).

To było właśnie pociągające dla socjalistów tamtych czasów, konwertujących się na endecję, a często nastawionych patriotycznie; organizowanie polityczne mas ludowych, oraz to, że ruch chciał reprezentować nie interes jakiejś klasy społecznej, ale był ponadklasowy: narodowy, a więc wspólnotowy!
   
Martwię się, że z ruchu narodowego chce się uczynić ruch nacjonalistyczny, niestety słowo to, mówiąc delikatnie zdezawuowało się i jest odbierane pejoratywnie (a poważni politycy powinni brać to pod uwagę); ciekawe, co o nacjonalizmie pisał sam Dmowski: „Nie umiałbym powiedzieć gdzie pierwej, we Francji, czy we Włoszech, użyto wyrazu „nacjonalizm” dla określenia nowego ruchu narodowego. Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość ruchu i myśli, którą wyrażał. Wszelki „izm” mieści w sobie pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce a inne, równorzędne w nim kierunki. Naród jest jedyną w świecie naszej cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać. Wszelkie „izmy”, które tych obowiązków nie uznają, które niszczą ich poczucie duszach ludzkich, są nieprawowite” (Roman Dmowski; „Kościół, naród, państwo”).

Bez autentycznego pluralizmu intelektualnego (nie światopoglądowego!), bez autentycznej debaty, sporów (ale nie jałowych dyskusji), bez wyzbycia się ciasnego doktrynerstwa, dogmatyzmu, bez pracy u podstaw, ciągłego, mozolnego urabiania ducha i ciała, Ruch Narodowy zniknie, rozpłynie się…

Chociaż, z drugiej strony na pocieszenie dodam, za Dmowskim, że: „zlikwidować obozu narodowego nikt nie zdoła: nie jest on wyrazem, ani jakiejś doktryny, ani jakichś partykularnych interesów; wyrasta on z istoty narodu, jest organizacją narodowego ducha i gdy naród żyje, on zginąć nie może. Może on tylko nie stanąć na wysokości swych zadań, gdy zgłupieje i gdy go zaprzątać będą wewnętrzne rozterki”.

Przemysław Serednicki, autor jest historykiem i redaktorem portalu: diarium.pl. W latach 1995 – 1997 zakładał Okręg Krakowski Młodzieży Wszechpolskiej, oraz był jego wice – prezesem.
 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną