Pobożny minister Gowin odwdzięcza się złodziejom

0
0
0
/

Pobożny minister Gowin, którego premier Tusk na krótki czas pozostawił jeszcze na łaskawym chlebie Rzeczypospolitej, wpadł na kolejny pomysł, by kradzież była traktowana jako przestępstwo dopiero od tysiąca złotych – a nie od 250 złotych, jak obecnie.



Najwyraźniej rząd zamierza upiec na tym ogniu kilka pieczeni. Po pierwsze – udelektować wyborców Platformy Obywatelskiej w więzieniach, gdzie, jak wiadomo, poparci e dla tej partii było najwyższe.

Po drugie – złagodzić nieco dolegliwości, jakie dla obywateli, zwłaszcza młodych, stwarza rosnące bezrobocie. „Nie macie gdzie zarobić? To sobie dokradnijcie!” – tak można odebrać aluzyjny przekaz rządu, kierowany do młodych za pośrednictwem pobożnego ministra Gowina.

Po trzecie – pomysł ten potwierdza w całej rozciągłości dotychczasową linię polityczną rządu, zgodnie z którą najbardziej po kierowcach prześladowaną i rabowaną grupą społeczną w Polsce, są drobni i średni przedsiębiorcy – bo to właśnie w ich interesy najbardziej godzi pomysł przedstawiony przez pobożnego ministra Gowina.

To z kolei stanowi dodatkową poszlakę, że zarówno rząd pana premiera Tuska, jak i poszczególni jego ministrowie – wśród nich również pobożny minister Gowin – realizują zadania zlecone przez naszych okupantów, to znaczy – bezpieczniackie watahy, które - posługując się Umiłowanymi Przywódcami, z których wystrugują, albo wytrzepują tych wszystkich prezydentów, premierów, ministrów i dygnitarzy drobniejszego płazu – wszelkimi sposobami blokują wszelkie możliwości pojawienia się efektywnej konkurencji dla ich gospodarczych imperiów.

Wreszcie pomysł przedstawiony przez pobożnego ministra Gowina wychodzi naprzeciw oczekiwaniom przebierańców zwanych również prokuratorami i sędziami, by za dotychczasowe wynagrodzenia mieli jeszcze mniej pracy, niż dotychczas. Prawdopodobnie ma to przychylnie usposobić przebierańców do rządu premiera Tuska, który gwoli zyskania popularności wśród „młodych, wykształconych”, zamierza otworzyć im dostęp do ekskluzywnych klubów przebierańców.

Jestem pewien, że pomysł, który zlecono przedstawić pobożnemu ministru Gowinu, nie jest ostatnim słowem w tej sprawie. Przypuszczam, że de lege ferenda Umiłowani Przywódcy rozważają przesunięcie granicy uzależniającej uznanie kradzieży za przestępstwo do kwoty wyższej, na przykład – do kwoty miesięcznej diety poselskiej. Kto dokonałby kradzieży na taką sumę, byłby bezwzględnie ścigany z urzędu i sądzony przez niezawisłe sądy jako zbrodzień, natomiast kradzieże na kwotę mniejszą traktowane byłyby pobłażliwie, a może nawet przestałyby być penalizowane.

Miałby to tę dobrą stronę, że dzięki takiemu rozwiązaniu coraz więcej ludzi mogłoby się przekonać, że III Rzeczpospolita, to znaczy – ci wszyscy prezydenci, premierzy, ministrowie – pobożni i bezbożni, a także dygnitarze drobniejszego płazu, że już o okupujących nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackich watahach nie wspomnę – jest najgroźniejszą organizacją przestępczą, jaka istnieje na ziemiach polskich od 4 czerwca 1989 roku, kiedy to pani Joanna Szczepkowska ogłosiła, ze upadł komunizm.

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną