Chronią morderców, zabijają dzieci?

0
0
0
/

Dlaczego w Polsce nie można zabić mordercy, pedofila czy gwałciciela, a można zabić nienarodzone dziecko?



Chociaż temat kary śmierci budzi wiele kontrowersji, zarówno wśród jej zwolenników i przeciwników, polskie prawo nie przewiduje tego rodzaju kary. Nawet najgorszemu przestępcy daje się szansę zachowania życia, szanuje się jego człowieczeństwo, pomimo strasznego czynu, jakiego dokonał.

Istnieje jednak grupa osób, które według polskiego prawa można zabić. To dzieci poczęte. Czym zawiniły? Istnieje podejrzenie, że mogą być chore. Wcale nie muszą, ale już samo podejrzenie stawia je w roli skazanego. Na śmierć.

Wiele mówi się o humanitarnym traktowaniu więźniów, którzy pomimo popełnienia często wielkich zbrodni, wciąż pozostają ludźmi. Więźniom należy zapewnić odpowiednią przestrzeń, wyżywienie, opiekę zdrowotną. Mają oni prawo do kształcenia się, korzystania z radia i telewizji, składania skarg i wniosków... Kto odważy się mówić o podstawowym prawie – prawie do życia – dzieci zagrożonych śmiercią jeszcze w łonach matek? Nawet Rzecznik Praw Dziecka nie chce podjąć się ich obrony, gdyż twierdzi, że to sprawa polityczna.

No tak, wyrywanie dzieciom rączek, nóżek, wysysanie mózgu i miażdżenie główek to niewątpliwie sprawa polityczna. Podobnie jak odkładanie na półkę urodzonych podczas aborcji dzieci, aby umarły w samotności.

Pewnie dlatego, że to sprawa polityczna, zarówno prezydent jak i premier również nie chcą bronić słabszych i niewinnych. Mówią, że trzeba stać na straży „kompromisu", w ramach którego bezwzględnie i z zimną krwią zabija się blisko 700 dzieci rocznie. Kompromis to ładne słowo, ale czy można iść na kompromisy, kiedy w grę wchodzi być albo nie być kilkuset osób? Jak pokazało październikowe głosowanie nad poselskim projektem ochrony życia dzieci chorych nawet Minister Sprawiedliwości (!) uważa „kompromis" za sprawiedliwy. Czy zabijanie tych, którzy niczym nie zawinili, a w dodatku sami nie mogą się obronić, jest sprawiedliwe?

Gdzie są trybunały sprawiedliwości, organizacje działające na rzecz praw człowieka i inne instytucje, które tak głośno mówią o humanitarnym traktowaniu? Dlaczego milczą, gdy w szpitalach zabija się dzieci, w sposób bynajmniej niehumanitarny?

Prawda jest taka, że żaden człowiek nie ma władzy nad życiem drugiego człowieka. Choćby był premierem czy prezydentem – nie dano mu władzy by decydować, czy ktoś może żyć czy nie. Tak się jednak pechowo złożyło, że ktoś kiedyś zaczął rościć sobie prawo do decydowania o życiu innych, wskutek czego pewna grupa obywateli jest dziś wyjęta spod ochrony prawnej.

Skoro nie skreślamy zbrodniarza, podejmując wobec niego próby resocjalizacji, dlaczego skreślamy bezbronne dziecko, tylko dlatego, że może okazać się chore? Od kiedy to lekarstwem na chorobę jest śmierć?

Potrzeba kogoś, kto zamiast legalizować patologie zajmie się sprawą fundamentalną – prawem do życia każdego człowieka. Kogoś, kto kwestii ludzkiego życia nie będzie uznawał za sprawę polityczną. Potrzebujemy Ciebie, drogi Czytelniku, Twojego głosu sprzeciwu. Nie można milczeć, kiedy na naszych oczach dokonuje się zbrodni, a ci, którzy mają moc ją powstrzymać, uchylają się od tego, mówiąc o „kompromisie".

Już w maju każdy z nas będzie mógł złożyć podpis pod projektem ustawy chroniącej życie dzieci chorych. Obyśmy mieli więcej odwagi niż prezydent, premier, rzecznik praw dziecka i kilkudziesięciu posłów, którzy sprawę ludzkiego życia uważają za polityczną i wolą przymknąć oczy na brutalną prawdę o mordowaniu niewinnych dzieci w polskich szpitalach.

Justyna Niezabitowska
Źródło i fot. Fundacja Pro – prawo do życia

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną