Dezinformacja, polityczna schizofrenia czy próba kamuflażu?

0
0
0
/

- Należy przyznać, iż przemówienie Sikorskiego w sposób czytelny odzwierciedlało jego stosunek do Narodu, nie pozostawiając złudzeń, czyje interesy reprezentuje szef polskiego MSZ - pisze Anna Wiejak oceniając środowe wystąpienie Radosława Sikorskiego. 



Słuchając środowego expose ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego można było wyodrębnić w nim kilka celów: poprawa wizerunku premiera Donalda Tuska, przeprowadzenie akcji propagandowej na rzecz federalizacji Unii Europejskiej i rezygnacji przez Polskę z praw państwa suwerennego, realizowanych przy ogromnej determinacji traktowania Polaków niczym niedouczoną tłuszczę.

Nie znalazło się w nim ani słowo o „osiągnięciach” MSZ i polskiej dyplomacji w postaci nagrodzenia stanowiskami ambasadorów zasłużonych dla obecnej ekipy rządzącej ludzi, szkalowaniu dobrego imienia Polski w świecie (promowanie polakożerczej książki „Piekło wyborów” jako oficjalnej wykładni historii Polski dla obcokrajowców), prowadzenia działań mających za zadanie maksymalnie zmniejszyć liczbę głosujących w polskich wyborach naszych rodaków mieszkających zagranicą poprzez utrudnianie im dostępu do konsulatów i wydawania dokumentów, czy wprowadzanie opłat za głosowanie korespondencyjne (karząc ich tym samym za brak poparcia dla Platformy Obywatelskiej).

Na szczególną uwagę zasługuje przekazanie środków finansowych na wsparcie działań Polonii z Senatu do MSZ i ich redukcja. Dofinansowanie utraciło wiele ważnych dla życia Polaków na obczyźnie instytucji, w tym m.in. „Kurier Wileński”. Rząd czyni wysiłki, aby ta łączność Polaków z Polską była jak najsłabsza.

Temu służy prywatyzacja polskich szkół zagranicą, za które teraz będą musieli płacić wszyscy, pragnący, aby ich dzieci zachowały polską tożsamość, i to niezależnie do uzyskiwanych dochodów. Na niewiele przy tym zdały się protesty rodziców i zaniepokojonych sytuacją niektórych parlamentarzystów.

W miejsce stanu rzeczywistego zostaliśmy przez ministra Sikorskiego uraczeni kolejną dawką propagandy, która w rządowej retoryce z roku na rok staje się bardziej toporna. Należy przyznać, iż przemówienie Sikorskiego w sposób czytelny odzwierciedlało jego stosunek do Narodu, nie pozostawiając złudzeń, czyje interesy reprezentuje szef polskiego MSZ. Ten, który w zeszłym roku w Berlinie złożył Niemcom współczesną wersję hołdu lennego, teraz uzasadniał działanie na korzyść zachodniego sąsiada polską racją stanu.

Plany polskiego ministra spraw zagranicznych co do polityki europejskiej mogą budzić uzasadniony niepokój. - Z Niemcami mamy wspólną strategiczną wizję przyszłości oraz podobne recepty na wyjście z kryzysu – powiedział Sikorski, niejako potwierdzając słowa wypowiedziane rok temu w Berlinie. Oznacza to, że Polska widzi siebie jako kraj satelicki państwa niemieckiego, dostosowujący swoją gospodarkę do potrzeb sąsiada.

W tym kontekście słowa Sikorskiego, iż  „Polska jest krajem silnym i niezależnym” zabrzmiały niczym marny dowcip. Jeszcze nigdy bowiem w okresie III Rzeczypospolitej Polska nie była tak słaba i rozrywana przez obce interesy. Żeby jak najlepiej zatuszować nieudolność obecnych rządów, minister Sikorski prześledził sytuację gospodarczą Polski od średniowiecza do dwudziestolecia międzywojennego, kładąc nacisk na jej słabszy rozwój w stosunku do szeroko rozumianego Zachodu.

Zamiast skoncentrować się na sprawach zagranicznych, przeszedł do omawiania spraw wewnętrznych, forsując niezmordowanie propagandę sukcesu. - Efektywnie korzystamy z funduszy europejskich – cieszył się Sikorski, najwyraźniej nie rozumiejąc, iż korzystanie z funduszy europejskich to nic innego jak wykorzystywanie kapitału, który można by wydać np. na zwiększenie produkcji, dla rozwoju obszarów wskazanych przez unię i tym samym zamrożenie pieniędzy. Jako sukces wskazał polską prezydencję w unii (rząd w żaden sposób nie wykorzystał jej do poprawy sytuacji Polski) i zorganizowanie Euro2012. - Z szacunkiem mówi się o polskim sukcesie i dobrej organizacji – oświadczył Sikorski.

Wykazał się przy tym wyjątkową ignorancją jeżeli chodzi o rozumienie procesów zachodzących w Polsce i na świecie. - Mamy już powody do dumy. Polska po udanej transformacji stoi przed pokusą, aby zwolnić i napawać się swoimi niezaprzeczalnymi osiągnięciami – powiedział, nie rozumiejąc najwyraźniej, że to transformacja przyczyniła się do obecnej trudnej sytuacji naszego kraju, gdyż umożliwiła zagranicznym podmiotom wykup za bezcen polskich zakładów produkcyjnych oraz zgodnie z radą Waldemara Kuczyńskiego, doradcy premiera Tadeusza Mazowieckiego „odebrała Polakom pieniądze i je spaliła”.

Ponadto zastanawia, jak minister spraw zagranicznych mógł powiedzieć, że „Polska stoi przed pokusą” spowolnienia, skoro to ostatnie stanowi naturalny efekt podejmowanych przez rząd działań w dziedzinie gospodarki, a nie żadne widzimisię Polaków, czy kogokolwiek innego?

Równie bulwersująca jest polityczna schizofrenia szefa polskiego MSZ, który z jednej strony grzmiał, iż Polska powinna wejść do nowej, zreformowanej strefy euro, gdyż to zapewni jej dobrobyt, z drugiej zaś wyrażał wątpliwości, czy unia w ogóle przetrwa. - Przystąpienie do strefy euro leży w strategicznym interesie Polski – dodał, by po chwili przekonywać, iż rozwój gospodarczy poszczególnych krajów członkowskich i unii jako całości spada. Czy zatem w tej sytuacji powinniśmy wchodzić do strefy euro, co rekomenduje nam szef MSZ?

Szef polskiego MSZ w górnolotnych słowach przyrównał Unię Europejską do starożytnego Rzymu (porównanie o tyle trafne, że Rzym się rozpadł, a unię zapewne czeka dokładnie ten sam los, chociaż Rzym zdecydował się na przyjęcie chrześcijaństwa i weszło ono do jego prawodawstwa, natomiast w przypadku unii obserwujemy dokładnie odwrotny proces – odchodzi ona od swoich chrześcijańskich korzeni, usuwając ze swojego prawodawstwa prawo ustanowione przez Pana Boga), sugerując iż Polacy powinni posiadać równe prawa wynikające z przynależności do struktur unijnych.

Przy czym wizja tych praw autorstwa Sikorskiego różni się zdecydowanie od koncepcji oczekiwanej przez społeczeństwo, jako że postuluje on oddanie władzy w Polsce w ręce unijnych biurokratów, działających zgodnie z interesem największego płatnika netto czyli Niemiec oraz podpisuje się pod planem stworzenia unii bankowej, co w zasadzie będzie stanowiło przysłowiowy gwóźdź do trumny polskiej gospodarki.

Nie mniej niepokojące jest stanowisko polskiego MSZ w sprawach polsko-ukraińskich. Mówiąc o stosunkach polsko-ukraińskich, Sikorski wpisał się w politykę pomniejszania liczby ofiar podczas ludobójstwa dokonanego przez rizunów z OUN-UPA na Polakach z Małopolski Wschodniej, oświadczając, iż zginęło dziesiątki tysięcy osób, podczas gdy w rzeczywistości było to łącznie ok. 200 tysięcy.

Dodatkowo złożył podziękowanie biskupom grekokatolickim za ich orędzie, w którym oskarżają Polaków o dokonywanie mordów na Ukraińcach, co nigdy nie miało miejsca i zrównywującym zbrodnie ukraińskie ze „zbrodniami” polskimi. - Pojednanie musi się odbywać w duchu szacunku dla prawdy historycznej – oświadczył minister spraw zagranicznych, tak jakby jego „prawda historyczna” miała cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Nie przeszkadzało mu to w stwierdzeniu, że „Polska pozostaje rzecznikiem prawdy historycznej”. - Tam gdzie spotykamy się z próbami fałszowania naszej historii, stanowczo i skutecznie reagujemy – perorował.

 

PRZECZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Bosak: PiS będzie bronił ducha traktatów UE >>

Równie niepokojący jest wątek rosyjski zaprezentowanego expose. - Konsekwentnie zabiegamy o zwrot dokumentów katyńskich oraz przekazania wraku TU-154 i pełnej dokumentacji katastrofy – powiedział Sikorski, wyrażając jednocześnie zadowolenie z naszych dotychczasowych relacji z Rosją. - Tym, którzy całą naszą politykę zagraniczną chcieliby sprowadzić do sprawy wraku pragnę powiedzieć: gdy jakieś państwo nie wypełnia zobowiązań międzynarodowych wobec nas, tak jak w tym wypadku, to po patriotach spodziewałbym się solidarności z rządem i kierowania pretensji pod właściwy adres – oświadczył Sikorski, zapominając najwyraźniej, że to właśnie ów rząd dał Rosji zielone światło dla zagarnięcia wszystkich dowodów w sprawie katastrofy, a wysiłki, które czyni, aby je odzyskać, są pozorowane.

W tym wszystkim uderzał wysoki poziom samozadowolenia ministra Sikorskiego, który miał najwyraźniej przekonanie dobrze spełnionego obowiązku. Pytanie tylko względem kogo?

Anna Wiejak

fot. Dominik Różański/prawy.pl

PODOBAŁ CI SIĘ ARTYKUŁ? WESPRZYJ NAS!

Pobierz bezpłatny program do rozliczania PIT-ów, który za Ciebie wypełni zeznanie podatkowe, a 1 % przekażesz automatycznie dla naszego wydawcy, Fundacji SOS - Obrony Poczętego Życia:


 
Działania Fundacji można także wesprzeć wpłacając pieniądze na konto: 32 1140 1010 0000 4777 8600 1001 lub skorzystać z szybkiej wpłaty przez internet >>

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną