Środowiska kresowe niespokojne o upamiętnienie Rzezi Wołyńskiej

0
0
0
/

historia_upazbrodnie3Do działaczy kresowych docierają niepokojące informacje, które poddają w wątpliwość zapewnienia sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jana Dziedziczaka oraz PiS, że 11 lipca będzie obchodzony jako święto narodowe, co ma zostać uregulowane stosowną ustawą, nazywającą po imieniu ludobójstwo dokonane na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku tryzuba. Część środowisk kresowych czuje się zaniepokojona działalnością, jak to określają „PiS-owskiej V kolumny” podejmującej działania na rzecz rozmycia tej hekatomby i zdjęcia odium winy za dokonane ludobójstwo z Ukraińców. Ich zdaniem proces ten następuje na dwóch płaszczyznach: politycznej w postaci rozłamu w partii rządzącej, gdzie zainteresowani w uczynieniu z rocznicy Krwawej Niedzieli święta narodowego, Dnia Męczeństwa Kresowian stanowią mniejszość, oraz społecznej – poprzez dostawianie do środowisk kresowych „szemranych osób w różny sposób finansowanych i wspieranych przez PiS i PO”. Kresowiacy wskazują też na bezprecedensowe ataki na funkcjonujące struktury, podkreślając, iż polityka Giedroycia w Polsce ma się dobrze, czego przejawem jest dziewięciokrotnie większa suma przekazana przez premier Beatę Szydło na finansowanie junty w Kijowie, niż suma, jaką przez osiem lat przekazał rząd PO. - Dzieje się aktualnie to, czego obawiałem się najbardziej - nasz ruch kresowy jest niszczony od wewnątrz przez wchodzenie w jego szeregi partyjnych aktywistów z PO-PiS – stwierdził prof. Bogusław Paź, angażujący się w działalność kresową i patriotyczną. - W taki sposób przejęto jedno naprawdę zacne stowarzyszenie kresowe tak, iż dwóch polityków: jeden z PiS, drugi z PO weszło w jego szeregi, a następnie z corocznie organizowanej imprezy kresowej zrobili festyn pisowskich działaczy na rzecz Ukrainy. Na festynie tym wśród zaproszonych gości był i taki, co postulował zbiórkę pieniędzy na wsparcie "ukraińskich patriotów" . Więcej, ci politycy, jako członkowie stowarzyszenia przed wyborami ogłosili się honorowymi patronami (sic!) organizowanego przez siebie festynu - dziwnym zbiegiem okoliczności było to przed samymi wyborami parlamentarnymi... - wspominał. O tym, że coś jest na rzeczy świadczy sposób, w jaki skonstruowano ustawę o ustanowieniu Dnia Męczeństwa Kresowian jako święta państwowego. Nie wskazano w niej w sposób jednoznaczny, kto był odpowiedzialny za ludobójstwo na Polakach. Co więcej, nie znalazła się w niej także informacja, dlaczego wybrano datę 11 lipca, a przecież była to data Krwawej Niedzieli – kulminacji ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów. Niewątpliwie jest to ukłon w stronę ukraińską, tym bardziej oburzający, że Ukraińcy nie mają żadnych oporów, aby afirmować swoje przywiązanie do Bandery i jego spuścizny. Co więcej, z treści proponowanej przez PiS ustawy można by wysnuć wniosek, że cenzura stanowiąca o zakazie mówienia o Rzezi Wołyńskiej i dziejach Polaków na Kresach istniała tylko do 1989 roku, podczas gdy w rzeczywistości istnieje nadal, skutecznie realizowana w zdecydowanej większości środków masowego przekazu, uczelniach wyższych i podręcznikach szkolnych (odwoływane konferencje na ten temat, próby politycznego, społecznego i kulturalnego a także – o zgrozo! - naukowego ostracyzmu). Wspomniana ustawa została napisana w taki sposób, aby podpisać się pod nią mogli również ci posłowie, którzy tak ochoczo jeździli na Majdan i krzyczeli „Sława Ukrainie!”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną