Wracają wewnętrzne sondaże PiS. Tylko po co?

0
0
0
/

Kto wygrał ostatnie wybory parlamentarne? Prawo i Sprawiedliwość. Tak przynajmniej wynikało z wewnętrznych sondaży tej partii, na które powoływał się Jarosław Kaczyński tuż przed niedzielą wyborczą jesienią 2011 roku.

 

Gra wynikami badań, to chleb powszedni polskich kampanii. Od dłuższego czasu dla polityków od lewicy do prawicy oraz żyjących chwilą mediów elektronicznych nie ma znaczenia program tego czy innego ugrupowania. Spór o Polskę sprowadza się generalnie do wysokości słupka sondażowego. Dzień bez sondaży jest dniem straconym. Kto wygra? Kto przegra? Kto i ile zyskał lub stracił?


W ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu do gry na sondaże intensywniej niż poprzednio włączyło się Prawo i Sprawiedliwość. Okryta mgłą tajemnicy sondażownia partyjna, mieszcząca się jak mówiono na mieście, w ścisłym centrum Warszawy, wykonywała dzień w dzień pomiary preferencji wyborczych Polaków. Świeżutkie, niczym poranne bułeczki, dane trafiały na biurko prezesa Kaczyńskiego. Potem był sztab, na którym dyskutowano między innymi argumenty „za” lub „przeciw” uzewnętrznieniu konkretnego pomiaru.


Do dziś w pamięci wielu pozostaje uśmiechnięty szef PiS, który dwa lata temu w kampanii przez długi czas ogłaszał całej Polsce, że „według wewnętrznych sondaży” jego partia prowadzi z PO. Padały nawet cyferki. Bywały dni, kiedy partia Tuska miała pozostawać w głębokiej sondażowej defensywie i przygotowywać się do oddania powracającemu triumfalnie do władzy PiS. To, że „będzie dobrze” Jarosław Kaczyński i jego najbliżsi współpracownicy zapewniali do samego końca. Bo przecież wewnętrzne sondaże …..


A potem przyszła niedziela wyborcza. I okazało się, że cała sondażokampania nic nie dała. Do tego nocne wizyty posła Hoffmana w jednej z pracowni, udokumentowane przez wścibskie media, poszły na marne. PiS po czterech latach rządzenia przez PO nie dość, że nie zyskał to jeszcze utracił część wyborców. Sam Jarosław Kaczyński pytany o trafność wewnętrznych pomiarów powiedział, że nie wszystko było w tej sprawie tak, jak być powinno. Wydawało się więc, że ani lider PiS, ani jego kompani nie będą wchodzić drugi raz do tej samej rzeki.


A jednak. W najnowszym numerze zbliżonego do PiS tygodnika „Sieci”, w wywiadzie z braćmi Karnowskimi, Jarosław Kaczyński odpalił sondażową rakietę. Oto Polska dowiedziała się, że największa partia opozycyjna prowadzi w badaniach. Oczywiście wewnątrzpartyjnych i to z przewagą, wynoszącą aż 7 pkt. proc. Co prawda do tych spodziewanych i zapowiadanych przez PiS 58 proc. to wciąż sporo, ale w stosunku do 2011 roku to jednak bliżej niż dalej.


Powrót do gry sondażami przez PiS skłania do kilku pytań. Po pierwsze czy partia zmieniła wykonawcę pomiarów? Jeśli nie to czy nowa umowa z kontynuującą badania instytucją obwarowana została warunkami płatności uzależnionymi od trafności sondaży? Czy fakt PR-owego i sondażowego ożywienia partii Kaczyńskiego oznacza odejście od priorytetowych pryncypiów, czyli efektywnego prezentowania społeczeństwu programowej i personalnej alternatywy dla obecnie rządzących?


Z dnia na dzień rośnie niezadowolenie Polaków z kierunku, w jakim zmierza nasz kraj. Pogarszają się wskaźniki makroekonomiczne, rośnie bezrobocie, emigrują kolejne roczniki młodych Polaków w poszukiwaniu pracy na zachodzie. Rośnie frustracja i beznadzieja.


A tymczasem lider głównej partii opozycyjnej rozpoczyna żonglerkę sondażowymi słupkami. Podchwytują to momentalnie media związane z tą partią. Ku pokrzepieniu serc. Dla jednych i drugich na polskie problemy panaceum ma być sondażowe prowadzenie PiS nad PO?


Wanda Grudzień
fot. Agata Bruchwald/prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną