Katownia w Waksmundzie poddana rozbiórce!

0
0
0
/

Przetrwała zabory, przetrwała pierwszą wojnę światową, przetrwała Niemca, przetrwała Ruska, przetrwała komunę, lecz Tuska i lokalnej PO nie przetrwała.

 

Budynek starej szkoły w Waksmundzie [powiat Nowy Targ na Podhalu - DzR] jest miejscem skropionym męczeńską krwią Bohaterów wsi Waksmund, katowanych w murach tej szkoły przez okupanta niemieckiego za działalność konspiracyjną w szeregach Konfederacji Tatrzańskiej.


Budowa tego obiektu rozpoczęła się w roku 1893, a dwa lata później młodzież rozpoczęła w niej naukę. Budynek na potrzeby uczniów został poszerzony o jedną salę w roku 1909. W budynku tym pomimo funkcji szkolnej powstawały organizacje takie jak: chór, koło teatralne (którego jednym z wyróżniających się członków był Franciszek Cyrwus "Kępa", partyzant Konfederacji Tatrzańskiej), ognisko Związku Podhalan, biblioteka szkolna.


Szkoła w czasie II wojny światowej była miejscem tortur i kaźni wielu mieszkańców wsi. Tu bowiem Niemcy prowadzili przesłuchania partyzantów i ich rodzin. To stąd po brutalnych przesłuchaniach dwukrotnie prowadzono skazańców na lokalny cmentarz podczas dwóch pacyfikacji wsi. To tutaj dotkliwie znęcano się nad podejrzanymi o współpracę z chłopcami od "Ognia" - chłostano ich, wieszano na drzwiach, wbijano szpilki pod paznokcie...


To właśnie z tej szkoły 27 lutego 1943 r. zostali wyprowadzeni wszyscy uczniowie by obserwować - pod bronią okupanta niemieckiego oraz lokalnych zdrajców i konfidentów - egzekucję na dwóch członkach Konfederacji Tatrzańskiej. Na oczach dziatwy szkolnej zostali rozstrzelani Michał Garbacz i Jan Waksmudzki.


W tym Budynku torturowane były rody Kurasiów, Waksmudzkich, Srali, Cyrwusów, Rejczaków, Niemców, oraz innych. Budynek tej szkoły jest miejscem uświęconym krwią tych, którzy mieli odwagę przeciwstawić się okupantowi, walczyć o wolność i za nią ginąć. Nigdy nie wolno nam o tym zapomnieć.


Obecnie trwa rozbiórka i demontaż tego miejscowego mauzoleum, za które jako gospodarz odpowiada Gmina Nowy Targ. Jeszcze w roku 2004 na uroczystym zebraniu wiejskim mieszkańcy - bez przeprowadzonego referendum w tej sprawie wśród całej społeczności wsi - podjęli rezolucję o rozebraniu budynku starej szkoły, a w tym miejscu wmurowaniu tablicy upamiętniającej ofiarę jaką Waksmudzianie złożyli na ołtarzu Ojczyzny.


Jak Podaje Tygodni Podhalański w artykule z dnia 19 marca 2012 roku protest na sesji rady gminy w dniu Żołnierzy Wyklętych złożył radny Stanisław Waksmundzki, mieszkaniec wsi Waksmund.


Faktem jest, że budynek po powodzi w roku 1997 i budowie nowej przeprawy mostowej na Dunajcu został poważnie naruszony, lecz można było go ratować. Jednak sam jeden radny bez poparcia lokalnej ludności oraz bez porozumienia z lokalnymi środowiskami patriotycznymi nie jest w stanie przeforsować rażącej siły "wroga".


Smuci fakt iż Wójt Kolasa - notabene korzeniami rodzinnymi złączony z rodziną Kurasiów - nie stanął w obronie tego jakże ważnego miejsca czci i pamięci zroszonego krwią męczenników Waksmundu.

 
Rozbiórka trwa na dobre, szkoła i inne piękne miejsce jakim była stara plebania, za cichą aprobatą mieszkańców pozostaną tylko na zdjęciach i w pamięci tych, którzy byli do nich przywiązani. Jak to bywa ostatnimi czasy w naszym kraju, dla potomnych nie pozostawia się miejsc pamięci, które opisywało by smutną, a zarazem piękną kartę historii naszej wsi.


Może w tym miejscu powstanie jakieś nowoczesne centrum "myśli" mniejszości seksualnej bo to teraz takie modne, a historia jest nudna i nieatrakcyjna? "Nie warto wracać do niej bo nie mamy czym się szczyć" - to pragną nam wmówić obecne władze, zarówno na najwyższych szczeblach rządowych jak i tych lokalnych. Przyjdzie czas rozliczenia, tylko czy ktoś, poza garstką ludzi będzie o tym jeszcze pamiętał?


GRH Błyskawica W.G.
Źródło: www.dziennikradykala.bloog.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną