Grzegorz Lepianka: Już za rok wybory

0
0
0
/

8 czerwca w Warszawie ma odbyć się Kongres Ruchu Narodowego. Póki co nie bardzo wiadomo czy Ruch Narodowy ukonstytuuje się jako partia polityczna, organizacja pozarządowa albo też coś zupełnie innego. Część obserwatorów prawicowej sceny politycznej zastanawia się jaka właściwie będzie tożsamość Ruchu Narodowego i jaką rolę Ruch może odgrywać podczas wyborów w latach 2013-2014.

 

Tym bardziej warto zwrócić uwagę na pewne deklaracje liderów tego środowiska. Podczas Debaty z udziałem byłego posła LPR Krzysztofa Bosaka z redaktorem „Najwyższego Czasu” Tomaszem Sommerem, padła interesująca zapowiedź.


Bosak zadeklarował, że celem inicjatywy Ruch Narodowy nie jest założenie partii politycznej. Jest to deklaracja o tyle istotna ponieważ jak sądzę wielu narodowców zainteresowanych inicjatywą pt. Ruch Narodowy oczekuje, że przekształci się ona w partię. Oczywiście to tylko deklaracja, być może liderzy narodowców w swojej strategii założyli, że jest jeszcze za wcześnie aby jednoznacznie zadeklarować swoje plany polityczne. Zobaczymy...


Jeśli jednak okaże się, że Ruch Narodowy nie przekształci się w partię to łatwo przewidzieć, że spory entuzjazm i oczekiwania narodowców mogą zostać łatwo zaprzepaszczone. Przynajmniej w wymiarze politycznym. W latach 2014-2015 mają odbyć się zgodnie z kalendarzem wybory europejskie, samorządowe, parlamentarne i prezydenckie. Jeśli nie będzie przyspieszonych wyborów parlamentarnych to przyszłe dwa lata na scenie politycznej będą niezwykle bogate w wydarzenia. Już teraz partie intensywnie rozpoczynają przygotowania do nich, zwierając szeregi, zwołując kongresy programowe, wyborcze i pozycjonując się względem elektoratu tak aby osiągnąć w „wyborczym czteropaku” możliwie najkorzystniejszy wynik.


Do wyborów przygotowują się również ugrupowania prawicowe. W szczególności do wyborów europejskich, które mają odbyć się jako pierwsze i w dużym stopniu określą jak ukształtuje się scena partyjna na najbliższe lata.


Janusz Korwin Mikke przełożony redaktora Sommera na łamach „Najwyższego Czasu!” w artykule „Na chłodno o wyborach w Rybniku. Jakie szanse w wyborach do Parlamentu Europejskiego?” przewiduje, że wybory europejskie mogą być dla Kongresu Nowej Prawicy ogromną szansą. Argumentuje też, że KNP jest jedyną partią od początku pryncypialnie antyunijną i że 40 % obywateli Polski z pewnością już jest przeciwna Unii. Prawdopodobieństwo, że partia Korwin – Mikkego jest w stanie przekroczyć próg w jakichkolwiek wyborach jest właściwie żadne, nie można tego jednak wykluczyć. Tym bardziej, że ostatnie sondaże dają Kongresowi Nowej Prawicy stabilne poparcie kształtujące się na poziomie 3-4 proc. Jest to wynik, który owszem może być dla tego środowiska motywujący.


Konkurencyjnym dla KNP może być sojusz organizacji Ruchu Narodowego, Unii Polityki Realnej i Ruchu Wolności, być może wzbogacony o inne środowiska. Komitet wyborczy stworzony z tych podmiotów paradoksalnie ma szansę na lepszy wynik wyborczy niż partia Korwin – Mikkego. Pod warunkiem oczywiście, że te środowiska zdecydują się wspólnie brać udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego.


Lider Nowej Prawicy znany jest z tego, że woli dzielić niż łączyć, natomiast Ruch Narodowy może być porozumieniem środowisk i organizacji o niezwykle różnorodnej tożsamości (od skinheadów z ONR po wolnościowców z UPR). To może być atut takiego komitetu. Przy założeniu, że uda się skonstruować listy wyborczej w całej Polsce w oparciu o rozpoznawalne medialnie nazwiska.


Do wyborów europejskich przygotowuje się także Solidarna Polska, która jest w o tyle wygodniejszym położeniu od pozaparlamentarnego planktonu, że posiada reprezentację w krajowym i europejskim parlamencie. Kłopotem partii Zbigniewa Ziobry jest natomiast brak efektu świeżości i związane z tym niskie poparcie w sondażach. To oczywiście może nic nie znaczyć. Solidarna Polska mając atut w postaci w miarę silnych struktur i lokalnie rozpoznawalnych liderów z prawicowego planktonu ma teoretycznie większe szanse niż KNP i RN na przekroczenie wyborczego progu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.


Atutem SP jest też sam lider formacji. Warto mieć na uwadze to, że Zbigniew Ziobro cieszy się wysoką popularnością wśród prawicowego elektoratu W ostatnim badaniu prezydenckim CBOS-u Ziobro zajął piąte miejsce z poparciem 7 proc. To nadal jest kapitał na którym można zbudować silną reprezentację parlamentarną.


Mam jednocześnie wrażenie, że Ziobro jako lider partii jest w zbyt małym stopniu wykorzystywany przez piarowców swojego ugrupowania. Nieobecność Ziobry w kanałach społecznościowych takich jak Facebook lub Twitter to strzał w stopę. Budowanie tzw. narracji, szczególnie w internecie albo organizacja happeningów, które zainteresują media, trzeba uczciwie przyznać jest w partii Zbigniewa Ziobry na niezwykle niskim poziomie.


Solidarna Polski prowadzenia skutecznej komunikacji nie tylko w internecie może uczyć się od Pawła Kowala, lidera PJN. Niestety tylko tego, ponieważ PJN nie ma ani pomysłu ani chyba realnej szansy aby jeszcze zaistnieć politycznie. Raczej wydaje się, że dni partii Polska Jest Najważniejszą są policzone. Pomysł koalicyjnego startu w wyborach europejskich w porozumieniu z PSL raczej nie zostanie zrealizowany. Po początkowych deklaracjach projekt programowy Centrum dla Polaków traci pierwotny impet. Można łatwo przewidywać, że PSL do najbliższych wyborów pójdzie pod własnym szyldem. Ewentualnie część rozpoznawalnych liderów PJN może zostać wchłonięta na listy Polskiego Stronnictwa Ludowego a być może również znajdzie się na listach PSL w kolejnych wyborach, w tym również parlamentarnych.


Wchłonięcie PJN przez ludowców może stale przesunąć PSL bliżej prawej strony sceny politycznej. Już teraz widać wyraźnie, że Janusz Piechociński chciałby przekształcić swoje ugrupowanie na modłę europejskiej chadecji. Wejście do PSL takich polityków jak Paweł Kowal, Jan Ołdakowski albo Lucjan Karasiewicz może uwiarygodnić PSL w oczach centroprawicowego i katolickiego elektoratu.


O ile można założyć, że PSL przechodzi na pozycje nieco bardziej konserwatywne i chadeckie to w zupełnie przeciwnym kierunku zmierza Platforma Obywatelska, która w momencie powstania w 2001 określana była jako partia o charakterze prawicowym i profilu liberalno – konserwatywnym. Komentatorzy zauważają, że Donald Tusk wyraźnie tracąc grunt pod nogami stara się pozycjonować swoje ugrupowanie na przyszłą koalicję Platforma Obywatelska – Sojusz Lewicy Demokratycznej. Tylko takie porozumienie może zagwarantować temu politykowi kolejną kadencję w fotelu premiera.


Inną drogą, którą może iść Platforma Obywatelska jest zmiana kierownictwa partii. Dziś Tusk jest dla swojej formacji już tylko wyłącznie obciążeniem, dlatego ten drugi wariant jest najbardziej prawdopodobny. I niezależnie od tego czy Tusk zostanie ponownie szefem rządu czy też zdecyduje się skorzystać z rzuconej mu szalupy ratunkowej w postaci jakiejś funkcji w strukturach europejskich, można uznać, że jego dotychczasowa nieprzemakalność została zakwestionowana. Sam premier nazwał to kiedyś przekręceniem wajchy a skutek tej zmiany można zauważyć dokładnie w tej chwili.


Spadające notowania premiera mogą dać okazję do wyraźnego przekształcenia się Platformy Obywatelskiej i zmiany przywództwa tej formacji. Kilka dni temu na łamach „Polityki” Adam Szostkiewicz zaproponował aby „Tusk to wszystko ponownie przemyślał” i oddał władzę komuś lepszemu na trudne czasy. Zaproponowany został już nawet nowy frontman, którym zdaniem Szostkiewicza powinien zostać obecny szef resortu spraw wewnętrznych. Bartłomiej Sienkiewicz jako nowy premier rządu? Wykluczyć tego nie można.


Jeśli Tusk pozostanie szefem rządu będzie chciał kosztem skrzydła konserwatywnego w Platformie stworzyć przyszłą koalicję z SLD. Jeśli Tusk odejdzie taka koalicja również jest prawdopodobna. W obu przypadkach można spodziewać się tego, że część konserwatystów, którzy w PO nadal funkcjonują będzie chciała z tej formacji odejść lub po prostu zostanie z niej wypchnięta. Pozwoli to na radykalne przesunięcie Platformy Obywatelskiej w lewą stronę.


A na tym bez wątpienia jeszcze bardziej skorzysta Prawo i Sprawiedliwość, które już w tej chwili zaczyna wygrywać w większości sondaży. Jeśli ten trend utrzyma się dłużej, żadne zaklęcia planktonowej prawicy oraz lewicy wszelkiego autoramentu nie pomogą. PiS w zbliżającym się „czteropaku wyborczym” jest w stanie osiągnąć najlepszy wynik i zdobyć pierwsze miejsce w kolejnych wyborach europejskich i późniejszych parlamentarnych. A czy PiS sięgnie po władzę? Znacznie bardziej prawdopodobne jest wychylenie się wahadła w lewą stronę i przepływ niezadowolonego elektoratu do partii lewicowych w tym przede wszystkim do SLD i mniejszym do Europy Plus.


Jeśli wybory parlamentarne odbędą się w terminie konstytucyjnym i nie wydarzy się nic znaczącego na scenie politycznej, to w tych wyborach zwycięży Prawo i Sprawiedliwość. A jeśli PiS nie będzie w stanie stworzyć rządu to do władzy przy aplauzie Bronisław Komorowskiego i lewicującej części Platformy może znów powrócić postkomunistyczna lewica.

 
Grzegorz Lepianka
Profil autora na facebooku: http://www.facebook.com/lepianka.info
fot. Agata Bruchwald/prawy.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną