Osiągnięcie Tuska: wygrał konkurs wiedzy o Leninie

0
0
0
/

Pytany, jakie wyróżnienie w jego życiu było najważniejsze, Donald Tusk szczerze przyznał: - Mam urodziny 22 kwietnia, tego samego dnia co Włodzimierz Lenin. W setną rocznicę urodzin Lenina, w 1970 roku w szkole podstawowej - przyznaję się do tego bez IPN-u - wygrałem konkurs wiedzy o Leninie, będąc najmłodszym uczestnikiem – stwierdził w rozmowie z jednym z dziennikarzy.

 

Po sześciu latach, jak się okazuje, takie osiągnięcie to zbyt mało, aby uznać, że ktoś jest spełnionym politykiem. Wydaje się jednak, że z pomocą w nadrabianiu zaległości z kariery politycznej śpieszą koledzy „po fachu”, którzy już dawno zagrzali posadki w brukselskich siedzeniach.

 

Janusz Lewandowski, przyjaciel premiera Donalda Tuska z czasów młodzieńczych w wywiadzie dla Gazety Wyborczej wyliczał same sukcesy: - Na pewno zapisze się jako pierwszy premier wolnej Polski, który po raz drugi wygrał wybory. I jako jedyny premier w UE, który przeprowadził kraj suchą stopą przez kryzys. I jako ten, który przy malejących budżetach wywalczył dla nas wielkie pieniądze w budżecie UE na lata 2014-20.

 

Faktem jest, że Donald Tusk wybory wygrał dwukrotnie. Niestety, liberalne rządy, którymi niemal ręcznie steruje od momentu przedterminowych wyborów w 2007 roku, już dały się we znaki Polakom. Jeśli wierzyć sondażom, gdyby wybory odbyły się w tych dniach, jego partia zgarnęłaby zaledwie jedną czwartą poparcia. Uwzględniając około 50...60 proc. frekwencję, oznacza to, że partię z pomarańczowo-niebieskim logo wybrałoby zaledwie 2...2,5 miliona osób. Czyli - powiedzmy - wszyscy mieszkający w Warszawie. Wynik słaby, zważywszy, że w kolejce po władzę czeka rzekomo „znienawidzone” przez Polaków Prawo i Sprawiedliwość.

 

Wydaje się jednak, że próba zmian na stanowisku szefa Platformy Obywatelskiej to gaszenie ognia za pomocą benzyny. Partia jako taka przetrwa, niezależnie od tego, czy wybory parlamentarne odbędą się w terminie, czy też wcześniej. Bez znaczenia jest także to, czy pokieruje nią Jarosław Gowin, Grzegorz Schetyna czy Donald Tusk. To i tak będzie partia, której Polacy już nie kochają.

 

Jej być albo nie być mogłoby poważnie zachwiać pozycją służb specjalnych, działających na terenie Polski, szczególnie obcego wywiadu. Jak wiemy, bój idzie teraz nie o to, kiedy będą wybory, czy też kto będzie rządził Platformą, ale o to, kto ze światowych graczy będzie następnych dziesięcioleciach zaopatrywał Polskę w energię (surowce energetyczne).

 

Jak wiemy, szereg powiązań biznesowo-politycznych obecnego układu rządzącego w Polsce sprzyja kwitnięciu rosyjskich interesów nad Wisłą. Azoty, Rafineria Gdańska, niektóre elektrownie – to łakomy kąsek, po który ręce już wyciągają rosyjscy biznesmeni powiązani z Kremlem. W tle oczywiście toczy się jeszcze bardziej skrywana walka o polski gaz łupkowy.

 

Spreparowane przez służby aktualne perturbacje polityczne w PO, podsycane przez media sprzyjające partii Donalda Tuska być może niedługo okażą się jedynie zasłoną dymną interesów załatwianych z dala od opinii publicznej i dziennikarzy, ale skutkujące długoterminowymi, niekorzystnymi dla Polski umowami.

 

Wiedza o Włodzimierzu Leninie, jaką przez laty, jako dwunastolatek odznaczał się Donald Tusk, teraz – widać - owocuje, i bez mrugnięcia okiem można rozpoznać, jak interesy jednego z największych zbrodniarzy świata realizuje największy cudotwórca Polski.

 

Michał Polak

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną