Alimenciarz, papierowe torby na łbach i moja siostra orangutana

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_miloszmichalTak można w największym skrócie podsumować VIII Kongres Kobiet. Cóż gdyby głupota mogła latać to siostrzyce szybowałyby niczym kondor olbrzymi nad Andami, ale może po kolei.

Najpierw wyszydziły list od prezydenta Andrzeja Dudy, który odczytała Kinga Rusin, a w czasie czytania robiła debilne miny i komentowała swoimi odautorskimi komentarzami. Dodatkowo uczestniczki Kongresu wybuczały i wygwizdały pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Wojciecha Kaczmarczyka, który w swoim przemówieniu przekonywał między innymi, że kobiety same tworzą szklany sufit. Za uwagi, że kobietom należy się szacunek – szczególnie takim grupom jak zakonnice. W zamian usłyszał buczenie i że ma złazić ze sceny.

I jeszcze mają pretensje, że żona prezydenta nie przyszła do tego domu wariatów (wariatek). Po takich wyczynach wyżej wymienione mają jeszcze czelność być oburzone, że pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda pomimo zaproszenia wolała wybrać Koła Gospodyń Wiejskich. Płacząc jak lisowskie natemat: „Kolejny raz Agata Duda nie skorzystała z możliwości, by wesprzeć kobiety w ich walce o równouprawnienie, choć te wyraźnie oczekują tego od prezydentowej”. Trzeba stwierdzić, że to była swoista pułapka na Pierwszą Damę. Gdyby poszła to potwierdziłaby, że Kongres Kobiet ma rząd dusz, niczym kiedyś „Gazeta Wyborcza”. Ponieważ feministki uważają, że mają monopol na światopogląd kobiet w tym kraju. Jak nie poszła to jak powyżej.

Tyle o agresji. Teraz prawdziwa perełka – papierowe torby na głowie. - W Polsce małymi krokami wprowadza się prawny szariat, mentalny już jest. Więc mam taką prośbę, żeby to pokazać. Weźmy torby, wyrwijmy taki pasek na oczy i pokażmy, że w Polsce nie mamy twarzy, nie mamy praw, że chce się nam zabrać osobowość prawną. - ględziła od rzeczy Manuela Gretkowska. I wydała komendę „torby włóż”, niczym kapral każący kotom zakładać maski gazowe. Chyba osobowość to twarz - wtedy okazało się feministki są bezosobowością formą życia, ponieważ zdecydowana większość wdziała te piękne, papierowe torby. O ironio oburzony był nawet lewak z partii zielonych: „wczorajszy Kongres Kobiet wysmażył happening, w którym papierowe torby na twarzach aktywistek udawały hidżaby. Od liberalnych feministek jednak oczekuję czegoś więcej niż prymitywnego i dosłownego walenia młotem po głowie. Wiele ich sióstr, które codziennie podejmują walkę o prawa kobiet na całym świecie nosi nakrycia głowy i zasługują na solidarność, a nie ataki czy kiepskie żarty”. Sensu w tym żadnego nie ma, ale feministki doczekały się zarzutu islamofobii ze swojego środowiska. Po prostu cyrk. Dodajmy do tego panele dyskusyjne „„Czyje jest moje ciało? Feminizm a prawa zwierząt” oraz „Nasza siostra orangutana – czyli o ochronie różnorodności życia”. Cóż jak same feministki mówią dotyczyło to opresji, jakiej doznają zwierzęta płci żeńskiej. Rozmawiano... o przymusowym zapładnianiu, zabieraniu dopiero co narodzonych dzieci, straconej możliwości macierzyństwa i straconym dzieciństwie, o braku możliwości samostanowienia i decydowania o sobie. Dodajmy że u zwierzaków, ponieważ u ludzi to nie dziecko nienarodzone, tylko znienawidzony płód, którego należy wyskrobać. A za ustawę z poprzedniej kadencji pozwalającą odbierać dzieci biednym rodzicom stoją właśnie kilka siostrzyc z PO, obecnych nawet nawet na tym spędzie. Z kolei "moja siostra orangutana" siedziała zapewne niejedna na sali, ale pewnie chodziło im o nadawanie praw człowieka różnym zwierzakom, przykładowo szympansom w Hiszpanii. Jeżeli to jeden z najważniejszych problemów dla współczesnych Polek ma być poczucie siostrzeństwa z samicą orangutana to gratuluję. Widzę jak miliony kobiet mających gównianą pracę (także w niedzielę), takież zarobki, problemy ze zdrowiem, przedszkolem, czy szkołą dziecka, czy partnera pije, bije i zdradza, albo będącego wzorcem lenistwa i nieodpowiedzialności i tępoty będzie się zajmować uczłowieczaniem orangutanów. A propos męskich wzorców lenistwa i nieodpowiedzialności wisienką na torcie było przemówienie w gronie siostrzyc, które wygłosił pierwszy alimenciarz III RP Mateusz Kijowski. Facet, który wisi swojej byłej żonie i dzieciom 70 tys. zł, a żaden komornik nie zajumał mu jego wypasionego motorka. Niech by tylko spróbował! Gość z kucykiem, który sam przyznaje że jest utrzymankiem swojej kobiety, bo na pracę nie ma czasu. W końcu walka o demokrację jest czasochłonna i wyczerpująca. Typ który został na Kongresie prawie kobietą honoris causa. Cóż z tego, że te same siostrzyce w wielu swoich wcześniejszych wystąpieniach przez lata twierdziły, że niepłacenie alimentów jest przemocą ekonomiczną. Kijowski może więcej. Jak widać zaległości w alimentach nie stanowią przeszkody w zostaniu natchnieniem dla kobiet, przynajmniej tych feministek-kongresowych. W końcu Kijowski jest prawie taką samą kobietą jak Grodzka. I to nie byle jaką kobietą. Siostrą pierwszą wśród sióstr. Taką której odczyt powoduje u innych siostrzyc maślane oczy, podwyższony puls i inne reakcje hypoalergiczne. Cóż wśród zachwyconych kucykiem z kucykiem była także pewna wyjątkowo brzydka dziennikarka niegdyś telewizyjna, lesba, o której krążą opowieści, że Durczok to przy niej prawie nie molestował pracownic, tak jak to robiła ona. Przy okazji zawzięta KOD-ziara, udzielająca się na wszystkich spędach KOD-u. A że także ma właściwe pochodzenie etniczne więc bezkarna. Kto inteligentny pewnie zgadnie... Mamy już w miarę pełny przekrój tego połączenia cyrku z ZOO jakim był ostatni Kongres Kobiet. I niech mi ktoś powie, że feministki są normalne. To prawie uwierzę, choć one są jak „moja siostra orangutana”.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną