Rzeź Ormian nazwana ludobójstwem. Rzeź wołyńska dalej nie...

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_irfrBundestag przyjął rezolucję, w której nazwał rzeź Ormian dokonaną przez Turków w 1915 r. ludobójstwem. Sprawa rzezi wołyńskiej nie dość, że nie jest znana światu, to jeszcze w samej Polsce oficjalnie dalej ludobójstwem nie jest. Niemcy od dłuższego czasu przymierzali się do specjalnej rezolucji, w której nazwą wydarzenia pomiędzy Turkami, a Ormianami z I wojny światowej jako ludobójstwo. Zginęło wtedy z rąk tureckich około 1,5 mln Ormian. Turcy do dziś twierdzą, że zarzut o ludobójstwo jest absurdalny, a liczba zawyżona. Poza tym zwracają uwagę, że w ramach wojny domowej na zgliszczach Imperium Osmańskiego nie tylko Turcy odpowiadają za śmierć Ormian. Wskazują również, że sami byli ofiarami. Mimo narracji Turcji i potężnego politycznego wsparcia najpierw Rzeszy Niemieckiej, a później RFN czy dziś zjednoczonych Niemiec nie udało im się zatrzeć pamięci o ofiarach. Dziś o ludobójstwie Ormian mówi cały świat. Słyszeli o nim nawet ignoranccy celebryci w Hollywood ponieważ słynna w świeci show-biznesu Kim Kardashian z pochodzenia Ormianka zaangażowała się w popularyzację wiedzy o tamtych wydarzeniach. Jej słowa odnotowały wszystkie agencje i media na świecie, w tym o dużej sile rażenia serwisy plotkarskie, gdy w 2011 r. napisała w mediach społecznościowych m.in.: "Czas najwyższy uznać ludobójstwo Ormian. Póki nie zostanie ono uznane za takie na całym świecie, dla mieszkańców Armenii wciąż będzie żywą, bolesną raną". Warto odnotować, że dziś na Twitterze Kardashian obserwuje aż 45,7 mln ludzi na całym świecie. A celebrytka co roku, w rocznicę ludobójstwa przypomina o nim specjalnymi wpisami. Siła rażenia takich wpisów jak ten poniżej jest więc ogromna: Czy nasi ludzie w USA czy Hollywood przypominają o rzezi wołyńskiej, ludobójstwie UPA na Polakach? Oczywiście, że nie. Zresztą jak mogą to robić, skoro w samej Polsce polscy politycy również ci o poglądach prawicowych nie są zainteresowani nazwaniem zbrodni ukraińskich ludobójstwem, a nawet przemilczają liczne rocznice masakr ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Dochodzi do tego, że zarówno tzw. "niezależna" prasa prawicowa jak i jej czytelnicy nazywają każde wspomnienie zbrodni UPA czy współczesnej nazyfikacji Ukrainy działaniem na rzecz Kremla. Sam ostatnio tego doświadczyłem, gdy w zeszłym tygodniu znalazłem w Google Maps ulicę Dywizji SS-Galizien w ukraińskim Tarnopolu, mimo, że wielokrotnie krytykowałem Putina i zwracałem uwagę na manipulacje rosyjskie w przekazie medialnym wojny w Donbasie, a w tym konflikcie ostatecznie kibicuję Ukrainie. Oskarżający o sympatie prokremlowskie mają zapewne na myśli obecną wojnę pomiędzy Ukrainą i Rosją w Donbasie i propagandowe podkreślanie przez Putina i rosyjskich polityków neobanderowskiego charakteru nowej Ukrainy. Mówienie o zbrodniach UPA na Polakach ma wpisywać się w tę propagandę. Warto jednak zwrócić w tym miejscu uwagę, że Niemcy i Turcja to odwieczni sojusznicy. Mimo tego Berlin wbrew dyplomacji i sojuszom - na co powołują się polscy politycy chcący zagłuszyć negatywny wydźwięk coraz większej liczby pomników Stepana Bandery na Ukrainie - zdecydował się na taki krok prawdy i to tak naprawdę w nieswojej sprawie. Podwójnie jest więc smutne to, że polscy politycy nie są zainteresowani nazwaniem zbrodni na własnym narodzie ludobójstwem. Tylko kluczą jak to miało miejsce w 2013 r., kiedy to Sejm przyjął uchwałę o "czystce etnicznej o znamionach ludobójstwa". To sformułowanie - ekwilibrystyka słowna i potworek prawno-międzynarodowy wynikał z dostosowania pamięci prawie 100 tys. ofiar cywilnych do... chwilowej sytuacji geopolitycznej oraz mitycznej wiary w Ukrainę. Niestety, jest duże prawdopodobieństwo, że sytuacja również może powtórzyć się w przy kolejnej rocznicy przypadającej 11 lipca. Zabiegi by ten dzień był "Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej" mogą okazać się płonne. Sygnał taki dał Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Gazety Polskiej sugerując, że odpowiedni może być 17 września jako rocznica agresji sowieckiej na Polskę: „Ten dzień łączy w sobie wszystkie zbrodnie popełnione na Polakach na Wschodzie. Jest najbardziej uniwersalny” - powiedział prezes PiS wprawiając w osłupienie środowiska kresowe. Przeczytaj: Apel kresowych środowisk naukowych ws. ustanowienia Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa na Kresach >> Po drugie znamienne jest, że zapowiadana przez PiS ustawa o upamiętnieniu krwawych wydarzeń 11 lipca 1943 r. ma nazwę Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian, zamiast "Ludobójstwa". Dlaczego? Jeśli mało rozgarnięta celebrytka armeńska Kim Kardashian rozumie i używa terminu "ludobójstwo" na zagładę swojego narodu, to dlaczego światli posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie nazwą tego po imieniu? Reżyser filmu Wołyń Wojciech Smarzowski mówi: – Kresowiaków zabito dwa razy. Raz siekierą i o tym jest ten film, a drugi raz przez niepamięć. Nie chciałbym, żeby zabito ich po raz trzeci - w imię doraźnej polityki i to przez polskich polityków. Ireneusz Fryszkowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną