Platforma Obywatelska za drutem kolczastym

0
0
0
/

Nic lepiej nie oddało sytuacji, w jakiej znajduje się PO niż serwowane nam w sobotę „przebitki” z okolic budynku, gdzie zebrali się delegaci partii Donalda Tuska.


Były specjalnie zamontowane zapory i płoty. Ogromna liczba funkcjonariuszy policji, zarówno mundurowych, jak i tych „po cywilu”. Kamery, armatki wodne, a nawet pontony strzegące wodnego dostępu do sytych, bogatych i zadowolonych aktywistów PO.


A wokół sali, gdzie obradowali zgromadzili się związkowcy i zwykli ludzie, którzy przyszli wyrazić swoją opinię o efektach „drugiej Irlandii”. Las transparentów z niepochlebnymi dla obecnej władzy hasłami. Miało żyć się lepiej i żyje – tyle tylko, że wybranym.


Przemówienie Tuska, jedna z ostatnich szans na odbicie w sondażach dołującej PO, okazało się satysfakcjonujące wyłącznie dla partyjnych aparatczyków. Nawet w mediach, tak licznie sprzyjających ekipie Tuska od lat, podniosła się fala krytyki i zawód, że to za mało, by nie dopuścić do coraz bardziej prawdopodobnego scenariusza powrotu IV RP.


Tuskowe „ble, ble” miało porwać, a nie wniosło nic pozytywnego. Szef rządu udowodnił, że nie ma już zwykłym Polakom, w tym dużej części jego dotychczasowym sympatykom, nic do zaoferowania.


W dodatku Platforma, ustami Jarosława Gowina, chcącego toczyć programowy spór o przyszłość partii, za sprawą jego chłodnego przyjęcia udowodniła, że działaczom nie w głowie rzeczy trudne. Liczy się krótki dystans, dorabianie się, przysłowiowy „skok na kasę”. Czerpanie garściami z przywilejów władzy. Bo nie wiadomo, co będzie jutro. To jakże znany nam obrazem ze staczania się bezideowego AWS Krzaklewskiego i Buzka, czy SLD po „aferze Rywina”.


W końcówce przemówienia Tusk zaapelował o wiarę w kolejne zwycięstwo. Wydaje się jednak, że mówił słowa, w które sam nie wierzy. A wypowiedział je, by zabawa na „Tytanicu” trwała w najlepsze. Nie chciał psuć dobrego humoru partyjnym koleżankom i kolegom. To oni z całą pewnością wybiorą niebawem Tuska na starego-nowego szefa PO. Przekonani, że to przywództwo na dany moment gwarantuje im wciąż realizację aspiracji zawodowych, a za sprawą dobrze płatnych posadek – utrzymania stabilizacji finansowej ich rodzin.


Tyle tylko, że te kilkadziesiąt tysięcy aktywistów PO, to nie jest w najmniejszym stopniu reprezentatywna grupa Polaków. A większość z nas ocenia niezwykle krytycznie instytucje, partie, polityków, z wielką obawą patrząc w przyszłość. Można odgrodzić się od społeczeństwa przy pomocy zapór i płotów. Żyć w świecie iluzji. I to właśnie zrobiła i robi PO.


Ale zapłaci za alienację i wynaturzenia bardzo wysoką cenę. Tusk i przyjaciele przebąkują o rychłym odwróceniu sytuacji w sondażach. Mają nadzieję, że po kongresie coś zmieni się „na plus”. Być może w otoczeniu premiera są nawet wariaci, którzy zakładają powrót do sytuacji, w której PO jest najpopularniejszą formacją w naszym kraju. Tą, która nie ma z kim przegrywać.


Późną jesienią stale wzmacniające się na lewicy SLD, które – jak wiele na to wskazuje – zdołało już pogrzebać Palikota z Kwaśniewskim, zacznie coraz mocniej upominać się o wyborców, którzy odeszli od nich, w obawie przed PiS. Mocny pancerz przeciwko Kaczyńskiemu oferował do tej pory Donald Tusk. Ale to się już skończyło i nie wróci. Platformie przyjdzie bić się o drugie miejsce z partią Leszka Millera. W łatwiejszej sytuacji będzie lider lewicowej opozycji.


Ale to nie jedyne zagrożenie dla PO. Bowiem lada moment wyrzucony na margines „Szkodnik jedności” Jarosław Gowin, z politykami pokroju Pawła Kowala, Pawła Kukiza, czy Przemysława Wiplera, będzie miał szansę zbudowania umiarkowanej formacji konserwatywno-liberalnej. Takiej, jaką dziesięć lat temu była PO. A nie wszyscy z jej byłych i obecnych sympatyków wymazali to z pamięci. Jeśli i oni, co pokazują już dostępne sondaże, będą chcieli wrócić do źródeł, partia Tuska może zejść do poziomu popularności, który dla chorzowskich delegatów, byłbym wielkim koszmarem nocnym.


Dla większości Polaków zaś dobrą informacją, na którą czekają. Z każdym dniem osób z odruchem wymiotnym na słowa „Tusk, Nowak, Szumilas, cygara, sukienki, garnitury”, będzie coraz więcej.


Antoni Krawczykiewicz
fot. Prawy.pl/D.Różański

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną