Konflikt w szeregach rebelii

0
0
0
/

W czwartek jeden z dowódców rebelianckiej „Wolnej Armii Syrii” został zastrzelony przez członka „Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu” innej organizacji walczącej z prezydentem Asadem. W piątek sztab WAS postawił islamistom ultimatum.

 

Kamal Hamami był jednym z dowódców rebelianckiej „Wolnej Armii Syrii” wchodzącym w skład jej naczelnego organu Naczelnej Rady Wojskowej, kierującym jedną z jej lepiej zorganizowanych „brygad”. W ostatni czwartek kierował się, podróżując bez większej obstawy, do miasta Latakia położonego na terytorium w większości kontrolowanym przez wojska rządowe. Według komunikatu sztabu WAS miał tam wziąć udział w planowaniu operacji bojowej przeciw nim. Nieopodal miasta Hamami zmuszony był zatrzymać się na punkcie kontrolnym ustanowiony przez bojowników „Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu”. Ci nie chcieli przepuścić go dalej Hamami zaś zażądał zlikwidowania ich posterunku. Spór rozstrzygnęły strzały. Hamami nie żyje.


Ta wersja wydarzeń skłania do wniosku, że śmierć dowódcy WAS była skutkiem spontanicznego sporu między bojownikami różnych frakcji buntowników. Jednak jeszcze w piątek rzecznik „Wolnej Armii” Louay Mekdad twierdził: „Myślę, że oni podjęli decyzję by z nami walczyć. Wszystko wskazuje na to, że dobrze przygotowali się na ten moment. Zaczęli przejmować kontrolę nad całymi rejonami i aresztować ludzi. Nie dopuścimy żeby robili to dalej”.


W piątek Mekdad informował, że poprzez schwytanego w pułapkę a następnie uwolnionego rebelianta kierownictwo „Islamskiego Państwa” przekazało WAS wiadomość, że traktuje ich jako „heretyków” oraz bierze na cel dowódców wchodzących w skład Naczelnej Rady Wojskowej.


Dowództwo WAS zareagowało postawieniem ultimatum w którym żąda wydania morderców Hamamiego w ciągu 24 godzin. Media cytowały przy tym słowa jednego z oficerów zarzekającego się, że „będą wycierać nimi [islamistami] podłogę”. Trudno podejrzewać aby islamscy radykałowie byli skłonni ugiąć się pod takim żądaniem. Czy WAS zdecyduje się na uderzenie?


Siła ekstremistów


Wbrew pozorom ultimatum nie jest pokazem determinacji WAS. Mimo jawnego aktu wrogości, co do którego zresztą sami jej przywódcy podejrzewają, że była zaplanowanym elementem szerszej strategii islamistów zażądali wyłącznie wydania bezpośrednich winowajców, w komunikatach WAS nie brakuje apelów o dobrą wolę „jeśli ci ludzie przybyli by bronić syryjskiej rewolucji a nie pomagać reżimowi Asada”.


Napięcie między WAS reprezentującą część elit sunnickich Syrii, składającą się w dużej części z dezerterów z wojskowych i cywilnych struktur państwowych a islamistami narasta od początku roku. WAS jest zdecydowanie największą siłą zbrojną buntu, jednocześnie jednak to islamistyczne organizacje stanowią o jego sile uderzeniowej. Korzystają z licznego wsparcia zaprawionych w walce dżihadystów z całego Bliskiego Wschodu a nawet z rosyjskiego Kaukazu czy Europy zachodniej.


Jednocześnie równie skuteczni co w walce salafici są także jeśli chodzi o okupację zajętego przez siebie terenu gdzie poprzez terroryzowanie potencjalnych oponentów narzucają żelazną dyscyplinę lokalnej społeczności. Jakie to metody zaświadczyła egzekucja syryjskiego księdza  Francois Murada 23 czerwca, którego publiczną dekapitację kaci zdecydowali się nagrać i rozpowszechniać.


Tymczasem na terytoriach zdobytych przez WAS szerzy się anarchia a jej przywódcy nie są w stanie zagwarantować nawet elementarnego ładu. Sama armia jest słabo zintegrowana, brak jej jasnej hierarchii i dyscypliny, szerzą się dezercje, a morale i bojowa skuteczność jej żołnierzy są mniejsze niż w przypadku salafitów. Dowódcy WAS stoją prze dylematem czy chcą rzucać im wyzwanie tak ze względu na ich siłę bojową jak i niewątpliwe postępy ofensywy wojsk rządowych, szczególnie w strategicznie ważnym mieście Homs oraz w okolicach Damaszku.


Coraz trudniejsza sytuacja buntowników skłoniła opozycyjną Narodową Radę Syryjską do wydania wezwania do zawieszenia broni wraz z wtorkowym początkiem muzułmańskiego Ramadanu (poparły je werbalnie wspierające przeciwne strony syryjskiej barykady Iran i Turcja), które wszakże pozostało bez odzewu na froncie.


Zresztą pogarsza się nie tylko czysto militarne położenie opozycji. World Tribune.com ujawniło, że według danych analityków NATO Syryjczycy są zmęczeni konfliktem, za którego negatywne efekty obciążają przede wszystkim rebeliantów i że obawiają się oni właśnie jej ekstremistycznego charakteru. Według danych 70% obywateli Syrii ma optować za zwycięstwem prezydenta Asada w wojnie domowej.


Konflikt w ramach rebelii pogłębiają różnice między jej zagranicznymi sponsorami. Państwa zachodnie, Turcja i Katar wspierają WAS i liczą na powściągnięcie islamskich ekstremistów, którzy są z kolei popierani przez Arabię Saudyjską oraz terrorystyczną międzynarodówkę sannickich dżihadystów.


Z Iraku do Syrii

Islamskie Państwo Iraku i Lewantu jest tworem irackiej grupy Al-Kaidy zaprawionej w miejskiej, terrorystycznej guerilli toczonej nad Tygrysem przeciw Amerykanom. Objawiło się w styczniu tego roku i początkowo działało w ścisłym związku z większą ekstremistyczną organizacją Frontem Al-Nusra. Jednak już w kwietniu Front odciął się od przywódcy Islamskiego Państwa Abu Bakra Al-Bagdadiego, który podjął próby przejęcia kontroli nad całym Frontem i obalenia dotychczasowego herszta Abu Mohammada al-Golaniego.


Sytuację uspokoił chwilowo czerwcowy komunikat przywódcy Al-Kaidy Ajmana Al-Zawahiriego, który nakazał przywódcom obu frakcji (obie uznawały jego zwierzchnictwo) z jednej strony zachowanie odrębności z drugiej zakończenie sporów. Jednak już na początku tego miesiąca Al-Bagdadi wymówił mu posłuszeństwo, co może wywołać dalsze konflikty w szeregach buntowników.


Wyraźnie widać, że islamistyczni ekstremiści odgrywają coraz większą rolę w ramach syryjskiej rebelii. Jeśli pozostałe jej siły cofną się przed nimi oznacza to groźbę ich terytorialnej ekspansji na kolejne połacie Syrii. Z kolei eskalacja konfliktu w szeregach zbrojnej opozycji, choć może przyspieszyć krach całego buntu, z pewnością zwiększy liczbę ofiar śmiertelnych i uchodźców w strefach przez nich kontrolowanych, tym bardziej że jak wspomniano islamiści też mają swoich zagranicznych sojuszników i sponsorów.


O ile charakter wpływów saudyjskich w regionie rozumie się sam przez się, pozostaje zapytać zachodnich polityków co chcieli osiągnąć animując i wspierając syryjski bunt? I co chcą osiągnąć władze polskie, które pokornie wpisują się w tę strategię?
                                    

Karol Kaźmierczak

fot. Wikimedia Commons

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną