Międzynarodowe lobby organizacji proaborcyjnych naciska na Organizację Narodów Zjednoczonych, aby ustanowiła dzień 28 września Dniem Bezpiecznej Aborcji. Obrońcy życia zapowiadają protesty. Grupa definiująca się jako „Międzynarodowa kampania na rzecz prawa kobiet do bezpiecznej aborcji” zrzeszająca prawie 1800 organizacji oraz pojedynczych aktywistów ze 115 krajów wystosowała do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona oraz osób stojących na czele oenzetowskich agencji, aby zaaprobował tę inicjatywę. „Aborcja jest jedną z najbezpieczniejszych procedur medycznych” napisali autorzy listu. „Jednakże połowa wszystkich aborcji na świecie nadal jest niebezpieczna, co powoduje potrzebę podjęcia natychmiastowych działań. Kobiety nadal cierpią i umierają z powodu komplikacji po niebezpiecznych aborcjach. W skali globu liczba śmierci z powodu niebezpiecznych aborcji szacowana jest na 43 684 w 2013 r., co stanowi 14,9 proc. wszystkich śmierci w połogu”. Rzecz jasna autorzy listu nie wspominają nawet o 40-50 mln nienarodzonych dzieci zabijanych każdego roku w wyniku „bezpiecznych” i „niebezpiecznych” aborcji. W liście nie ma nawet słowa o tym, że od 2005 r. liczba przypadków śmierci okołoporodowej spadła o 40 proc., również odsetek śmierci wskutek komplikacji poaborcyjnych spadł z powodu rozwoju medycyny. List cytuje za to rozpowszechniane regionalnych niewiążących konwencji i traktatów wzywających do dekryminalizacji aborcji. Jego autorzy domagają się od ONZ do podążania dokładnie w tym samym kierunku. Na kampanii tej przysłowiowej „suchej nitki” nie pozostawiła dr Rebecca Oas, dyrektor ds. badań w organizacji C-Fam zajmującej się obroną życia. - To, czego kobiety przede wszystkim potrzebują, to lepsza okołoporodowa opieka medyczna – stwierdziła. W podobnym tonie wypowiadają się także inni lekarze, zaangażowani w obronę życia. Podkreślają, że ustanowienie Dnia Bezpiecznej Aborcji będzie poważnym błędem i spotka się ze sprzeciwem ze strony wielu państw i społeczeństw.