Bieda i zapaść cywilizacyjna w PRL , jednym z powodów zawarcia porozumień sierpniowych w 1980 roku

0
0
0
/

  ppppppBankructwo gospodarcze systemu komunistycznego,  było w sierpniu 1980 roku, tak duże, że władze komunistyczne były zmuszone zawrzeć z robotnikami w całej Polsce serię porozumień. Ich owocem było powstania Solidarności, które uświadomiło komunistom, przygotowującym już powoli transformację ustrojową, że nie mają poparcia społecznego  i muszą zdławić prawdziwą opozycję, by stworzyć sztuczną, która umożliwi przeprowadzenie zmian, tak by komuna nie straciła swojej pozycji. Dziś, kiedy różne szemrane typy, gloryfikują realia PRL, warto również przypomnieć dlaczego Polacy byli przeciwni komunistycznym władzom , i swoje nadzieje wiązali z Solidarnością. Jednym z wielu problemów Polaków, jest krótka pamięć. Część Polaków bardzo szybko zapominała o przeszłości, i żyje nierealistycznymi wspomnieniami o tym jak to kiedyś bywało lepiej. Mechanizm ten, też widać, w wyidealizowanych wspomnieniach z czasów PRL, kiedy to, w rzeczywistości wcale nie było lepiej. Co gorsza, ci którzy pamiętają ponure realia PRL, oskarżani są o propagandę sukcesu wobec III RP - jest to sprawna manipulacja osób mających na sumieniu kolaborację z komunistami. W rzeczywistości, prawda o PRL nie jest formą gloryfikacji III RP, której większość patologii wynika z działalności tych samych ludzi i środowisk wyrosłych z komuny, które odpowiadają za sztuczne kreowanie patologii po transformacji ustrojowej. Ponure realia PRL,  za czasów tyrani zbrodniarza Jaruzelskiego, polskim czytelnikom , przybliża niezwykle interesująca, 430. stronicowa, praca „Społeczeństwo polskie w latach 1980–1989”,  wydana nakładem Instytutu Pamięci Narodowej. Praca jest zbiorem kilkunastu artykułów, różnych autorów, niezwykle trafnie opisujących patologie i inne kwestie społeczne, w Polsce lat osiemdziesiątych. Polakom, pod rządami komunistycznej kliki Jaruzelskiego, nie wolno było narzekać. Nie tylko publicznie, czego pilnowały oddziały ZOMO brutalnie pacyfikujące wszelkie demonstracje, nie tylko w nielegalnych czasopismach ściganych przez SB, ale nawet w prywatnych listach. Perlustracją, czyli czytaniem listów prywatnych, zajmowało się biuro w MSW, w stanie wojennym, przekształcone w Główny Urząd Cenzury – była to jedna z wielu instytucji terroru, na które komuniści marnowali pieniądze polskich podatników. Tylko w ciągu jednego tygodnia, w latach osiemdziesiątych, funkcjonariusze MSW przeglądali 1.500.000 listów (GUC przeglądną 350.000 przesyłek z 900.000 czyli 38,7%, a Wojewódzkie Urzędy Cenzury 1.000.000 z 9 milionów). Listy były przez bezpiekę przeglądane, do połowy 1989 roku. Bezpieka czytała listy Polaków, by namierzać opozycjonistów, kontrolować kościół, przejmować ulotki, czasopisma i książki z zachodu. Raporty z lustracji oddające realia życia w PRL przekazywane były najwyższym władzom PZPR. Polacy choć wiedzieli o lustrowaniu listów nie zdawali sobie sprawy ze skali infiltracji. Cechą PRL w latach osiemdziesiątych był permanentny niedobór wszystkich artykułów niezbędnych do życia. Polacy prowadzili prawdziwa walkę o żywność. Przemierzano dalekie odległości licząc na lepsze zaopatrzenie w innych miejscowościach. Aprowizacją pracowników zajmowały się zakłady pracy. W sklepach wprowadzono domicyl, zakupy mogli robić tylko mieszkańcy danej miejscowości na podstawie zameldowania w dowodzie osobistym. Prawo do zakupu określonej ilości towaru dawały kartki, można było je realizować tylko w miejscu zamieszkania. Towary można było oczywiście kupić , po dużo większych cenach, niedostępnych dla większości Polaków, na czarnym rynku, pomimo, że na targowiskach była legalna sprzedaż tylko płodów rolnych, a sprzedaż każdego innego towaru była nielegalna. Powszechnie,  handlowano towarami używanymi. Źródłem żywności,  były ogródki działkowe. Towary z eksportu, można było za dolary kupić w sklepach Pewex, po cenach przerastających zasobność większości Polaków. Polaków ratowała pomoc z zachodu. Niedobór towarów,  dawał też nieuczciwym sprzedawcom, pracującym w pełni upaństwowionych placówkach handlowych, okazje do spekulacji i nielegalnego zarobku. Poszukiwany towar, nie trafiał na półki , tylko był sprzedawany po wyższych cenach spod lady. Po drugiej wojnie światowej komuniści zniszczyli w Polsce handel prywatny. Państwowy handel cechował się: permanentnym brakiem wszelkich artykułów, w tym niezbędnych do życia (od chleba, jaj, serów, ryb, mleka, mięsa i wędlin, po samochody, paliwa, sprzęt AGD i RTV), kolejkami, złą organizacją pracy, sprzedażą zepsutych towarów, chamstwem sprzedawców i spekulacją towarów przez personel. Jedną z wielu patologii odpowiedzialnych za bardzo zły stan zdrowia Polaków w PRL,  było zanieczyszczenie środowiska spowodowane przestarzałymi zakładami przemysłowymi – władze zakazywały też informowania Polaków o zanieczyszczeniu środowiska w Polsce. Zdrowie Polaków,  niszczyła też plaga alkoholizmu, wynikająca z braku jakichkolwiek perspektyw życiowych. Władze,  zabraniały mówienia o niej, i przez dekady zwalczały niezależne od władz,  katolickie organizacje walczące o trzeźwość. Jedynym ratunkiem,  przed życiem w nędzy,  była emigracja na zachód, pensja przeciętna w PRL wynosiła od 20 do 30 dolarów na miesiąc, dochód z wyjazdów na zachód pozwalał w PRL na życie bez trosk. Komuniści jednak nie chcieli Polakom dawać paszportów. Nieposłuszni władzy opozycjoniści, karani byli poprzez nie dawanie im paszportów uprawniających do wyjazdu na zachód. Nomenklatura partyjna, czyli zasiadający na kierowniczych posadach komuniści, w bezczelny sposób pasożytowali na Polakach. Nie dosyć, że mieli własny system dystrybucji dóbr - w sklepach dla partyjniaków i milicjantów były poszukiwane artykuły po niższych cenach, to dodatkowo bezkarnie kradli mienie społeczne. Niezgodnie z przepisami dostawali przydziały niedostępnych dla Polaków mieszkań, działki, zdefraudowane materiały do budowy i siłę robocza, oraz talony na pojazdy – według raportów NIK rocznie nomenklatura przejmowała kilkadziesiąt tysięcy pojazdów. Komunistyczna tyrania nie zapewniała też Polakom powszechnej opieki zdrowotnej. Do 1972 roku rolnicy indywidualni, czyli większość mieszkańców PRL, nie byli objęci bezpłatną opieką medyczną. Dopiero od 1959 roku państwo bezpłatnie leczyło rolników w wypadkach chorób zakaźnych. W 1981 roku PRL miał na świecie jeden z najwyższych współczynników zgonów na gruźlice. „Według statystyk przytaczanych przez Ministerstwo Zdrowia na początku lat osiemdziesiątych blisko 35% populacji w Polsce było zakażone gruźlica”. W latach osiemdziesiątych po opanowaniu chorób zakaźnych nastąpiła epidemia chorób cywilizacyjnych. W PRL brakowało lekarzy specjalistów, prasy specjalistycznej (komuniści odcięli Polaków od wiedzy naukowej z zachodu), leków. Lekarze nie wiedzieli jak leczyć wiele chorób – szanse na wyleczenie nowotworów miało tylko 25% pacjentów. Brakowało informacji medycznej dla lekarzy, lekarze dysponowali tylko wiedzą zdobytą na studiach – które kończyli często kilkadziesiąt lat wcześniej. Brak lekarzy, lekarstw, lecznic, szansy na wyzdrowienie, powodowało, ze zdesperowani chorzy szukali pomocy u szarlatanów, co powodowało dalszy wzrost umieralności. Trzecim powodem zgonów w PRL, po nowotworach, chorobach układu krwionośnego, były wypadki i zatrucia. Zatrucia wynikały z powszechnego braku higieny w państwowych zakładach produkujących żywność, zatrutych wodociągów (starych lub źle wybudowanych) i zakażeń wewnątrz szpitalnych. Dodatkowo niskie ciśnienie wody powodowało, że woda nie docierała do wyższych kondygnacji budynków. Brak higieny w PRL  wynikał, z powodu braku na rynku środków czystości: proszków do prania, płynów do czyszczenia, papieru toaletowego, środków do likwidacji insektów, dezodorantów szamponów, kosmetyków, mydeł. Polakom,  niezwykle doskwierały braki na rynku, leków i środków opatrunkowych. Duża część leków nie była w ogóle dostępna, lub trudno dostępna. Chorzy Polacy nie mieli gdzie zakupić leków na choroby nerek, skóry, grzybice, reumatyzm, leków okulistycznych, wspomagających terapie antynowotworowe, witamin, psychotropów, leków uspokajających i nasennych, rozkurczających, przeciwbólowych, odwadniających i wzmacniających. Brakowało nie tylko leków najlepszych dla pacjenta, ale i leków zastępczych. PRL nie miał dewiz na zakup leków i surowców do ich produkcji. Podobnie nie można nigdzie było kupić środków opatrunkowych, ani otrzymać wózków  inwalidzkich  czy protez. Specyficznymi problemami zdrowotnymi Polaków, w latach osiemdziesiątych było pojawienie się problemu starzenia się społeczeństwa i braku lekarzy geriatrów. Patologiczna sytuacja, panowała też w PRL, w szpitalach. Brakowało lekarzy, warunki lokalowe były fatalne, personel traktował chorych jak śmieci, panowało kumoterstwo i łapownictwo. Praca była zorganizowana fatalnie. Bardzo długo trzeba było oczekiwać na wizyty. Brakowało leków podstawowych i specjalistycznych. Bardzo długo trzeba było czekać na przyjazd karetki. W PRL, w złej sytuacji znajdowali się ludzie starzy. W latach 80,  prawie 20% osób w wieku emerytalnym, nie dostawało żadnych świadczeń. Dopiero w latach 60.,  rolnicy którzy oddali państwu gospodarstwa dostawali emerytury, od 77 roku także i rolnicy, którzy przekazali gospodarstwo dzieciom. Jeszcze w 1982 roku,  tylko połowa rolników w wieku emerytalnym dostawała emerytury. W PRL,  był problem starego portfela,  polegający na tym, że emerytury nie były rewaloryzowane, choć była bardzo wysoka inflacja. Z powodu inflacji i braku rewaloryzacji, emerytury po kilku latach miały kilkukrotnie mniejszą wartość – emeryci dostawali te same emerytury choć ceny bardzo szybko rosły. Emerytury i renty nie starczały na życie. Dodatkowo ubodzy, starzy ludzie nie mogli liczyć na państwo – 35% pomocy świadczył kościół katolicki, 22% państwo, 19% krewni, 10% zagranica. By przetrwać emeryci dorabiali jako stacze w kolejkach i handlując kupionymi towarami. W PRL, starsi ludzie na wsiach, mieszkali w fatalnych warunkach. Duża część mieszkań, wybudowana była przed wojną i nigdy w PRL nie remontowana. Na wsiach, 40% domów w których zamieszkiwali starsi mieszkańcy wsi, nie miała wodociągów, ubikacji, łazienki, instalacji gazowej i centralnego ogrzewania. Często też w domach mieszkańców wsi, nie było ani pralki ani lodówki. W 50% wsi, nie było sklepu, Tylko w 12,5% wsiach były poczty. Przychodnie były w jednej, na 13 wsi, a apteki w 1.,  na 16 wsi. Sieć połączeń komunikacji,  była bardzo kiepska, autobusy rzadko kursowały. Patologicznie, funkcjonowała też biurokracja państwowa. Sprawy załatwiane były nie terminowo. Praca była źle zorganizowana. Urzędnicy byli niekompetentni. Powszechnym zjawiskiem była wrogość urzędników do klientów.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną