Kłopoty narodowców wynikają często z lenistwa

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_rozne_a_z_b_bodakowskiW czasach PRL władze komunistyczne nie dopuściły do intelektualnej dyskusji na tematy ideowe w ruchu narodowym (ogólnie komunistom, opierającym swoją dyktaturę na głupich kłamstwach wszelka aktywność intelektualna przeszkadzała). W czasie wojny Niemcy i Rosjanie, a po wojnie Żydzi i polskojęzyczni komuniści, skutecznie wymordowali większość działaczy ruchu narodowego. Ci którzy przeżyli, z traumą stalinowskich więzień i tortur, bali się przejawiać jakąkolwiek aktywność i marzyć o niepodległej Polsce. Po transformacji ustrojowej, kiedy pomimo kampanii nienawiści ze strony mediów związanych z Gazetą Wyborczą i policyjnych represji w miarę swobodnie można było dyskutować o programie, ideach i tworzyć organizacje narodowe, tego niestety nie robiono. Zwyciężyło lenistwo intelektualne i wygodne ograniczenie się do bycia subkulturą. Sytuacji nie poprawiła nawet eksplozja zainteresowania nacjonalizmem w młodym pokoleniu. W wyniku tych wszystkich zaniedbań, jesteśmy w takiej sytuacji, że większość osób odwołujących się publicznie do etosu nacjonalizmu i ruchu narodowego zdaje się nie mieć pojęcia o tym czym jest właściwie ten ruch narodowy. Widać to nawet w zachowaniu co poniektórych charyzmatycznych liderów, którzy pomimo potencjału i sympatii młodzieży przekreślili swoją pozycje, wyznając zapewne w wyniku braku formacji (a nie dobrej woli) eklektyczne poglądy łączące schematy korwinizmu-mikizmu (wbrew faktom przedstawiane jako jedyne wolnorynkowe), dziwaczne sanacyjne resentymenty i antykatolickie obsesje. Zamiast błądzić jak dzieci ideologicznej mgle, współcześni narodowcy mogą skorzystać z kapitału intelektualnego, jaki zgromadzili przed wojną narodowcy w II RP. Wbrew twierdzeniom o anachronizmie trumny Dmowskiego, dorobek przedwojennych narodowców jest wciąż niestety aktualny (niestety bo widać, że problemy sprzed wojny dalej są aktualnymi problemami). Warto pamiętać, że przed wojną nie było jednego ruchu narodowego, jednej narodowej ideologii. Było kilka nurtów myśli narodowej, często w sposób sprzeczny definiujących interes narodowy. Dla większości narodowców było oczywistym, że fundamentem ich tożsamości jest katolicyzm, ale byli też nieliczni ekstremiści całkowicie odrzucający katolicyzm. Ruch narodowy uznawał, że interes Polski leży w tym, by Polska była krajem demokratycznym i wolnorynkowym (tu warto przypomnieć Romana Rybarskiego). Nieliczni narodowi radykałowie nie odrzucali wolnego rynku, ale sceptyczni byli wobec demokracji. Idee Adama Doboszyńskiego spodobały by się dzisiejszym alterglobalistom. Ekstrema ekstremy zaś pokładała nadzieje w modelu sowieckim. I właśnie z tego lenistwa intelektualnego środowisk narodowych, braku programów i organizacji, wynika wiele naszych obecnych problemów. Gdyby zamiast lenić się przez ostanie 25 lat wykonano niezbędny wysiłek można byłoby skutecznie reagować na wyzwania, które przed nami stają. Niedawno jeden z hierarchów (subtelnie i dyplomatycznie niczym Korwin) stwierdził, że nacjonalizm to herezja. Potraktowanie młodych narodowców bez szacunku nie miało oczywiście żadnego sensu – zaowocowało rozbijaniem Kościoła i zniechęcaniem młodych ludzi do katolicyzmu (co ucieszyło lewaków, masonów, protestantów i neo pogan). Oczywiście słowa hierarchy byłyby zgodne z rzeczywistością gdyby chodziło o włoski faszyzm czy niemiecki narodowy socjalizm, ale nie o polski ruch narodowy. Bo po pierwsze tym przedwojennym nurtom, które odwoływały się w Polsce do katolicyzm, herezji zarzucić nie można, a po drugie dzisiejszy polski nacjonalizm nie wyszedł na razie z pozycji subkultury i głębszych przemyśleń nie ma (więc racjonalne by było zamiast wyrzuć z kościoła skinów i dresów, to ich chrystianizować, bo kraj się laicyzuje i co raz mniej ludzi do Kościoła przychodzi, nie wspominając, że ewangelizowanie jest powołaniem Kościoła). Gdyby nie lenistwo współczesnych narodowców, to można byłoby nieodpowiedzialnego hierarchę zasypać setkami argumentów o katolickim charakterze polskiego ruchu narodowego (np z teologii narodu Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego). Niestety przez lenistwo argumentów tych nie mamy w ręku (pewnie nawet nie jesteśmy wstanie przedstawić dokumentacji demonstracji antyaborcyjnych, w których narodowcy wiedli prym, bo nikomu od lat nie chce się dokumentować i nagłaśniać tej aktywności). Podobnie brak samoorganizacji narodowców skompromitował się w wypadku księdza aktywnego w środowisku ONR. Osobiście krytycznie podchodzę do nieposłuszeństwa wobec przełożonych zakonnych. Ale takie posłuszeństwo nas świeckich nie obowiązywało. Przełożeniu duchowni, którzy zabraniali księdzu publicznych wypowiedzi powinni być zalani setkami tysięcy listów i mejli, dziesiątkami filmików wideo od osób nawróconych przed księdza, które by świadczyły o tym jak potrzebna jest jego posługa. Sprawa księdza powinna była być wykorzystana przez środowiska narodowe do akcji wysyłania setek tysięcy próśb do hierarchii o stworzenie duszpasterstw środowisk patriotycznych i młodzieży narodowej (bo wstydem jest, że takich duszpasterstw nie ma, kiedy w każdej diecezji są duszpasterstwa myśliwych). Niestety brak istnienia organizacji narodowych i brak pracy formacyjnej sprawia, że do takich zadań współcześni narodowcy nie są zdolni.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną